Cierpiała na tę samą dolegliwość, co księżna Kate. Młoda matka odebrała sobie życie
O tym, jak poważną i uciążliwą dolegliwością jest hyperemesis gravidarum, czyli niepowściągliwe wymioty ciężarnej, na które w ciągu każdej ciąży skarży się księżna Kate, dowodzi tragiczna historia innej Brytyjki. 32-letnia Polly Ross nie była w stanie poradzić sobie z tym uciążliwym stanem i zaczęła szukać sposobów, które pozwoliłyby jej w miarę normalnie funkcjonować. Niestety, wpadła w pułapkę, z której nie była w stanie się wydostać.
09.11.2017 | aktual.: 09.11.2017 14:18
Niepowstrzymane wymioty ciężarnej, w przeciwieństwie do zwykłych nudności w pierwszym trymestrze ciąży, trwają o wiele dłużej, czasami nawet do 20 tygodnia, oraz są zdecydowanie bardziej intensywne. U kobiet, które na nie cierpią, istnieje ryzyko odwodnienia i różnych powikłań, często wymagają też hospitalizacji. Przede wszystkim uniemożliwiają ciężarnym normalne funkcjonowanie. Nic zatem dziwnego, że 32-letnia Brytyjka, która w ciąży była po raz drugi, postanowiła zrobić wszystko, by tylko uwolnić się od cierpienia.
Zamiast udać się do lekarza, kobieta postanowiła wyleczyć się, paląc marihuanę i spożywając grzybki halucynogenne. Niestety, substancje psychoaktywne tylko pogorszyły jej stan psychiczny. Rok po urodzeniu pierwszej córki Polly pewnego dnia rzuciła się pod pociąg.
Okazało się, że ciężkie doświadczenia hyperemesis gravidarum w połączeniu z depresją poporodową i działaniem narkotyków wywołała u kobiety psychozę. Kobieta paliła marihuanę i przyjmowała grzyby halucynogenne również w czasie ciąży. Lekarz zajmujący się sprawą Polly Ross, z którym kontaktował się "The Independent", odmówił odpowiedzi na pytanie, czy marihuana sprawiła, że nudności kobiety stały się mniej uciążliwe.
Zanim rzuciła się pod pociąg, trzykrotnie próbowała sobie odebrać życie. Mimo to opieka społeczna uznała, że Polly Ross jest w stanie sama o siebie zadbać i nie potrzebuje stałej opieki psychiatrycznej.
Ross osierociła dwójkę malutkich dzieci. Rodzina kobiety ma poczucie, że pozostawiono ją samą sobie w czasie trudnej walki o zdrowie psychiczne. – Gdyby miała właściwe wsparcie, również medyczne, pani Ross miałaby szansę całkowicie wyzdrowieć – poinformowała w specjalnym oświadczeniu Emma May, ciotka zmarłej kobiety. – System powinien opiekować się takimi osobami, szczególnie, że w czasie depresji poporodowej próby samobójcze są czymś częstym – dodała.
May nie rozumie, dlaczego jej siostrzenicy pozwolono opuścić szpital po tym, jak wielokrotnie deklarowała, że ma zamiar odebrać sobie życie, a potem próbowała zrealizować ten plan. Polly Ross osierociła dwójkę malutkich dzieci – starsza córka ma pięć lat, młodsza trzy.