Co nam daje w życiu szczęście?
Coraz więcej Polaków uważa się za ludzi szczęśliwych, coraz mniej natomiast twierdzi, że w życiu prześladuje ich pech. Satysfakcji dostarczają nam udane dzieci i kochający partner. Wzrosło również nasze zadowolenie z wykonywanej pracy i stanu zdrowia. Czy więc skończyła się era malkontentów?
13.03.2007 | aktual.: 30.05.2010 13:17
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Coraz więcej Polaków uważa się za ludzi szczęśliwych, coraz mniej natomiast twierdzi, że w życiu prześladuje ich pech. Satysfakcji dostarczają nam udane dzieci i kochający partner. Wzrosło również nasze zadowolenie z wykonywanej pracy i stanu zdrowia. Z ostatniego sondażu CBOS wynika, że nowa rzeczywistość, kształtująca się od momentu przemian, jakie zaszły po 1989 roku, sprzyja stopniowej poprawie naszej kondycji psychicznej.
Kto się zalicza od grona szczęśliwców?
Jak wynika z sondażu, w grudniu 2006 roku do grona ludzi szczęśliwych zaliczał się co trzeci Polak (33%), a więc znacznie więcej (o 15 punktów) niż w 1988 roku. Co ósmy badany (13%) uważał się za pechowca. Nadal jednak największa grupa respondentów, choć mniej liczna, niż przed laty (53%), przyznała, że w ich życiu różnie bywa i stan zadowolenia psychicznego z życia przypomina sinusoidę wzlotów i upadków. Co najbardziej wpływa na poziom naszego zadowolenia z życia? Przede wszystkim pozycja w społeczeństwie – za ludzi szczęśliwych uważają się ludzie z wyższym wykształceniem (58%) oraz ci, którzy zajmują wysokie stanowiska pracownicze (60%).
Żyć w dobrobycie
Nie bez znaczenia pozostają dla nas również warunki materialne w jakich żyjemy i związana z nimi wysokość zarobków. Za szczęśliwców uważają się członkowie rodzin, w których dochód na osobę przekracza 1200 zł oraz prawie połowa studentów i uczniów. Z sondażu wynika również, że szczęśliwi ludzie mieszkają głównie w dużych i średnich miastach, natomiast, mieszkańcy wsi częściej uważają, że w życiu im się zwyczajnie nie wiedzie i mają powody do narzekań – za szczęściarzy uważa się jedynie 7% rolników, a 22% z nich twierdzi, że prześladuje ich pech. Rodzina – powód radości
W 2006 roku tylko 6% z nad deklarowało niezadowolenie z życia – pozostali twierdzili, że są całkowicie lub „raczej” szczęśliwi. Na nasze dobre samopoczucie wpływa świadomość, iż „udały nam się” dzieci (zadowolenie deklaruje 94% rodziców). Satysfakcję gwarantuje również obecność ukochanej osoby przy boku – udany i stabilny związek jest powodem szczęścia 85% Polaków. Okazuje się jednak, że satysfakcję ze swojego związku nieco częściej czerpią mężowie niż żony. Do najmniej zadowolonych z życia należą ludzie, którzy przeżyli traumę rodzinną z powodu rozwodu (38% zadowolonych i 13% niezadowolonych) oraz śmierci współmałżonka (odpowiednio: 56% i 12%).
Miłość i bezpieczeństwo płynące z pozytywnych relacji rodzinnych okazuje się niemal tak samo istotne, jak miejsce naszego zamieszkania (77% Polaków jest zadowolonych ze swoich warunków mieszkaniowych) oraz stan zdrowia fizycznego i psychicznego – w 2006 roku 56% z nas przyznało, że cieszy się dobrym zdrowiem.
Koniec ery malkontentów?
Z naszych deklaracji wynika, że okres totalnego niezadowolenia z życia dla większości z nas minął bezpowrotnie – umiemy docenić życie rodzinne, nie narzekamy zbyt często na warunki życia, potrafimy cieszyć się z dobrego zdrowia i nawet w pracy potrafimy odnaleźć pierwiastki szczęścia. Wydaje się jednak, że nasze deklaracje rozmijają się z tym, co odczuwamy w rzeczywistości – o problemach i przykrych sytuacjach, jakie nas spotkały, możemy opowiadać godzinami, z małego problemu robimy zagadnienie, które rośnie w naszych głowach do niebotycznych rozmiarów i sama myśl o tym, że trzeba będzie podjąć wyzwanie i problem rozwiązać, napawa nas często panicznym strachem. Żadna nowość również, że większość z nas nie docenia tego, co ma i dostrzega oczywiste wartości, dopiero jak je straci. Wśród nas wielu jest takich, którzy przesypiają życiowe szanse, zamykając się w kręgu własnych fobii, uprzedzeń i zahamowań. Drepczemy starymi ścieżkami, zamiast wydeptywać nowe i wciąż wracamy do przeszłości, zamiast odważnie
spojrzeć w przyszłości i skroić rzeczywistość na własną miarę. Jak więc to z nami jest?