Blisko ludzi"Co to za święta bez dzieci?". Kasia, Agata i Kaja mają dość pytań

"Co to za święta bez dzieci?". Kasia, Agata i Kaja mają dość pytań

"Co to za święta bez dzieci?". Kasia, Agata i Kaja mają dość pytań
Źródło zdjęć: © Instagram.com
Karolina Błaszkiewicz
06.12.2019 15:07, aktualizacja: 06.12.2019 19:12

"Ale będą mieli beznadziejne święta" – takie komentarze znalazły się pod ostatnim wywiadem Grażyny Torbickiej, która jest mężatką od 38 lat. Para nie ma dzieci i to skłoniło internautów do takich komentarzy. Kaja, Kasia i Agata po latach nauczyły się odpowiadać na takie zaczepki rodziny.

Grażyna Torbicka jak ognia unika tematu swojej bezdzietności. W mediach zabrała głos w tej sprawie tylko raz. – Absurdalna dyskusja na ten temat trwa. Czytam to i reaguję, jakby były we mnie dwie Grażyny. Pierwsza czuje się dotknięta, cała się w sobie kurczy. A druga mówi: czy to jest temat do publicznej dyskusji. To moja sprawa! – ucinała. Temat jednak ostatnio powrócił. Wystarczyło, że powiedziała o swoim udanym małżeństwie. Posypały się komentarze, że "jej święta to nie będą święta – jakby miała dzieci, to co innego".

Kaja Szulczewska od kilku lat spędza święta w gronie bezdzietnych przyjaciół. Ale doskonale pamięta sytuację, gdy ostatni raz spotkała się z całą rodziną. – Ciocia pytała mnie o dzieci. Ja to obróciłam w żart– opowiada.

Pokazała cioci zdjęcia psów

Kaja wyciągnęła telefon i pokazała cioci zdjęcia psów. Rodzina spojrzała na nią jak na szaloną. Zadeklarowana bezdzietna do tego przedrzeźniała matki, które mają fioła na punkcie dziecka. – Odegrałam niezłą scenkę. Bliscy myśleli, że zacznę się im tłumaczyć, że nie planujemy dzieci, a oni powiedzą: "No, ale trzeba" – wspomina. – W pewnym momencie wujek stwierdził, że to są przecież psy. Odparowałam: "Wujku, nie dyskryminuj moich dzieci!". Jedynymi, którzy śmiali się żartu Kai byli jej matka i mąż.

– Mama wsparła mnie, mówiąc: "No właśnie, no właśnie". Część rodziny, która jest bardziej konserwatywna i uważa, że posiadanie dzieci jest bardzo ważne, nie mogła nic na to powiedzieć. Zwłaszcza, że ja szłam w zaparte – opowiada. Zdaniem Kai, nie mogła postąpić lepiej. Uważa, że nawet mówienie: "Nie mogę mieć dzieci" nie pomoże. – To wywołuje teksty w stylu: "Moja kuzynka też nie mogła, ale potem urodziła". Bez żartowania z tego zawsze te dyskusje się ciągną i są zwykle nieprzyjemne – uważa.

Kaja, jak mówi, przetrenowała najbliższe jej osoby – w tym babcię katoliczkę. – Powiedziałam jej, że jak będę chciała mieć dziecko, to je adoptuję. Nie mogła powiedzieć, że to nie jest chrześcijańskie – śmieje się.

Świąteczny temat

30-letnia Kasia niewygodne pytania rodziny zna doskonale. – Zdarzało mi się słyszeć zaczepki, w szczególności od mojej teściowej, z którą mam dobry kontakt. Teściowa stwierdziła m.in., że "zachcę mieć dzieci, jak już nie będę mogła" albo "brak dzieci to brak celu w życiu" – słyszę.

Kasia nie wini teściowej. – Jej życie opierało się na byciu matką i lataniu koło dzieci i wnucząt, i ok, bo jest w tym dobra. Ale całkiem niedawno powiedziałam jej, żeby mi nie mówiła, co mam robić ze swoim życiem – opowiada. – Teściowa stwierdziła wtedy, że mi go nie układa, na co ja odparłam, że w takim razie po co mówi o dzieciach – dodaje. 30-latka musiała postawić granicę również w relacjach z własną matką. W złości powiedziała jej przez telefon, że nie życzy sobie żadnych dzieci. Mama jakoś to przełknęła, chociaż ze smutkiem. – Podczas ostatnich świąt wyraziła zniesmaczenie mówiąc, że skoro dobrze zarabiamy z partnerem, nie rozumie, czemu nie chcemy mieć dzieci – wspomina.

Wtedy Kasia nie odpowiedziała. Ma jednak wrażenie, że temat powoli zaczyna ucichać i zbliżająca się wigilia nie przyniesie zestawu tych samych pytań. – Rodzice zdają już sobie sprawę, że ich pogróżki nie działają – zapewnia. A same święta dla mnie jako dla bezdzietnej to wspaniały czas, który dla mnie jest czasem spędzonym w domowym zaciszu – przekonuje. 30-latka jeszcze nie wie, czy spotka się z rodziną. – Jeśli będziemy chcieli, to z partnerem pójdziemy, a jeśli nie, zostaniemy w domu – mówi. W razie czego zachowa spokój. – Łatwo "zapalam się", gdy słyszę coś o dzieciach. Powściągam się, żeby nikogo nie obrazić.

"Usłyszałam, że mamy swoje lata"

Agata i jej mąż są 35-latkami i nie tylko w święta, ale przez cały rok, dowiadują się, jacy to są nieodpowiedzialni i skupieni na sobie. – Bez żadnego wstępu zaczyna się tyrada o tym, że już mamy swoje lata. Teściowa mówi, że ona chce być babcią, jej koleżanki już są, a my wygodnie żyjemy – wspomina Agata. W najbliższej rodzinie kobiety nie ma dzieci. – Brat jest bezdzietny, siostra mojego partnera też. To już taki normalny stan – wyjaśnia.

Zdaniem 35-latki to niczyja sprawa, jak kto sobie układa życie. – Nie myślę, że rodzenie dzieci to jakaś wartość sama w sobie, gwarantująca dozgonny szacunek czy oddanie – stwierdza. Agata nie daje sobie wejść na głowę z tematem dzieci, zwłaszcza wspomnianej teściowej.

– Kiedyś powiedziałam mężowi, żeby porozmawiał ze swoją mamą, chciałam, by trochę zluzowała i przestała nam wchodzić do łóżka – opowiada. – Jestem asertywna, ale jak trzeba to ciągle powtarzać, bo temat ciągle wraca, czyli ktoś nie szanuje twojej decyzji, to przestaję się bawić w dyplomatę i stawiam sprawę bardzo jasno… Porozmawiał z nią i rzeczywiście dużo rzadziej porusza temat – słyszę.

Odwaga do zadawania pytań

– Święta są postrzegane jako czas rodzinny. Po domu biegają dzieci, śmieją się i wydaje się, że właśnie dzięki ich obecności panuje ta cała świąteczna atmosfera – tak o pytaniach o dzieci przy wigilijnym stole mówi psychoterapeutka z ośrodka SELF Przyjazne terapie Ewa Zasada-Diczew. – Poza tym, ludzie spotykają się w większym gronie, w którym na co dzień się nie widują. Ten świąteczny czas, pełen luzu i swobody może dawać odwagę do podjęcia tematów, o których normalnie nie rozmawia – przekonuje.

Zdaniem Zasady-Diczew zadającym niewygodne pytania ciociom, babciom, czy wujkom trudno zarzucać złą wolę. – Dla nich rodzina to np. mama, tata i gromadka dzieci, a przynajmniej jedno – podkreśla ekspertka. – Z tym kojarzą się im święta i trudno jest im pojąć, że ktoś może czuć się dobrze sam ze sobą i być w takim stanie szczęśliwym – kończy.

Psychoterapeutka tłumaczy, skąd biorą się takie uwagi. – Mamy trudność w zmierzaniu się sami ze sobą. Łatwiej zająć się cudzym życiem, niż przyznać się przed sobą, że w moim własnym się nie układa – stwierdza i radzi, by przy okazji świąt nie oceniać i przy okazji nie ranić bliskich. Przecież taki czas jest tylko raz w roku.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (1199)
Zobacz także