#CucChallenge po polsku. Ofiary przemocy domowej czują się dodatkowo pokrzywdzone
Patelnią w głowę. Kijem baseballowym w plecy, a w tle przyjemna dla ucha muzyczka. W taki sposób plejada polskich gwiazd postanowiła zwrócić uwagę na problem przemocy domowej. Prawdziwe ofiary takich tragedii przecierają oczy ze zdumienia. Katarzyna Dziedzic i Marta Diener twierdzą, że filmik przyniósł odwrotny skutek do zamierzonego.
13.05.2020 | aktual.: 13.05.2020 16:58
O przemocy domowej trzeba mówić. Temat jest ważny, bo nieustannie przybywa nowych ofiar. Zwłaszcza teraz, w dobie pandemii, gdy zostaliśmy przymuszeni do izolowania się od społeczeństwa i częstszego spędzania czasu w gronie domowników.
Maciej Dowbor, Barbara Kurdej-Szatan, Joanna Opozda, Julia Wieniawa czy Rafał Maślak stwierdzili, że nagłośnią problem w ramach #CucChallenge. Pierwotna wersja tej akcji pochodzi z francuskiej szkoły kaskaderskiej, gdzie kilka tygodni temu uczniowie nagrali filmik, na którym widać jak jedna osoba "atakuje" drugą. Nagranie niosło za sobą symboliczny przekaz: pokonamy koronawirusa.
Materiał stał się viralem i szybko zyskał grono naśladowców, w tym również polskich celebrytów, którzy postanowili przypisać #CucChallenge głębsze znaczenie. Wideo, na którym jedna osoba udaje, że bije drugą patelnią, bądź popycha czy uderza z impetem w twarz, opatrzyli opisem: "Codziennie ktoś staje się ofiarą przemocy".
Celebryci zaznaczyli, że ich filmik to "tylko tylko zabawa" i doszli do wniosku, że fajnie jest bawić się w agresora i ofiarę. Trochę tak, jak Filip Chajzer uznał, że fajnie jest udawać atak paniki, z którym zmaga się wiele osób chorych psychicznie.
Na profilach gwiazd, które wzięły udział w nagraniu, wylała się fala komentarzy. Jedni uważają, że filmik jest ciekawy i przyciąga uwagę właśnie poprzez nietypową konwencję. Inni dziwią się, że znane osoby w humorystyczny sposób poruszyły tak poważny temat. W związku z tym postanowiłam podesłać nagranie kobietom, które doświadczyły przemocy domowej i znalazły w sobie odwagę, aby powiedzieć o tym publicznie.
"Zrobiło mi się przykro"
Katarzyna Dziedzic dwa lata temu została brutalnie pobita przez swojego ówczesnego partnera. Mężczyzna zmasakrował jej twarz, złamał nos i rozciął łuk brwiowy, po czym zostawił zakrwawioną w łazience i uciekł z domu.
Katarzyna Dziedzic doskonale wie, jak czuje się ofiara przemocy domowej i widząc filmik przygotowany przez polskich celebrytów nie przebiera w słowach. – Zrobiło mi się przykro. Jestem osobą, która ma duży dystans do siebie i świata, ale są tematy, jak przemoc czy choroby, z których się nie żartuje – mówi w rozmowie z WP Kobieta.
Po tragedii, której doświadczyła Katarzyna Dziedzic, niezbędna była pomoc psychoterapeuty. – Na szczęście trafiłam do bardzo dobrej specjalistki, która pomogła mi się pozbierać, jednak teraz wróciły okropne wspomnienia – przyznaje. – Wiem, jak bardzo ofiary przemocy przeżywają swoja tragedię i często przez długie lata zmagają się z traumą, dlatego chcą być traktowane poważnie – tłumaczy.
Wybielanie oprawcy
Z kolei Marta Diener, której mąż wraz z kolegą wtargnął nocą do domu i brutalnie ją pobił, obciął włosy i zadawał ciosy nożem, twierdzi, że nagranie nie tylko może urazić ofiary, ale również spłycić winę oprawców. – Myślę sobie, że gdy ktoś, kto dopuszcza się przemocy, zobaczy, że to co robi jest pokazane w niepoważny sposób, to może poczuć się trochę wybielony. Pomyśleć, że to wcale nie jest nic takiego strasznego – mówi w rozmowie z WP Kobieta.
Marta Diener przeszła długą sądową batalię ze swoim mężem. Pomimo tego, że po ataku wylądowała w szpitalu z licznymi obrażeniami, w tym ze złamanym kręgosłupem szyjnym, a sprawcy zostali przyłapani na gorącym uczynku przez policję, to sąd zmienił kwalifikację prawną czynu z usiłowania zabójstwa na pobicie i wymierzył niższy wyrok.
– Podejrzewam, że osoby występujące w nagraniu nie mają żadnych doświadczeń ani wiedzy na temat tego, jak wygląda przemoc domowa. Żyją w zupełnie innym świecie. Gdyby wiedzieli, co przeżywają ofiary, to wątpię, że zabawiliby się w taką akcję – twierdzi Marta Diener i jednocześnie ubolewa, że został zmarnowany potencjał. – Celebryci mają bardzo duże zasięgi w internecie, więc ich zdanie może się przebić. Szkoda, że nie zrobili czegoś, co rzeczywiście mogłoby pomóc a nie zaszkodzić – dopowiada.
Podobnie myśli Kasia Dziedzic. – Można, a nawet trzeba pomagać ofiarom, ale inaczej. Dobrym przykładem jest np. wideo kampanii "Kocham. Szanuję", gdzie aktorki zostały ucharakteryzowane na ofiary przemocy i w wyważony sposób skłaniały do reagowania na przemoc – zauważa.
O ogromnym potencjale kampanii społecznych doskonale wiedzą przedstawicielki fundacji Centrum Praw Kobiet, które od lat pomagają m.in. ofiarom przemocy domowej. – Cieszymy się, że tak liczne grono znanych osobistości postanowiło zaangażować się w nagłośnienie ważnego tematu i nie wątpimy w ich szczere i czyste intencje. Natomiast doszło do rozjazdu pomiędzy ideą i zamierzeniem, a wykonaniem – mówi Joanna Gzyra-Iskandar z Centrum Praw Kobiet.
– Konwencja z wesołą muzyką w tle kojarzy się z komedią i tym samym neutralizuje przemoc, bagatelizuje ją, pokazuje w krzywym zwierciadle. Wśród naszych podopiecznych są osoby, które znalazły się dokładnie w takich sytuacjach, jak te z nagrania, np. scena, gdy ktoś atakuje drugą osobę kijem baseballowym – podkreśla Joanna Gzyra-Iskandar.
Praca gwiazd nie poszłaby na marne, gdyby przed nagraniami skonsultowano pomysł z osobami, które na co dzień zajmują się wspieraniem ofiar przemocy. Jednak jeszcze nie wszystko stracone. Centrum Praw Kobiet zapewnia nas, że jeśli zaangażowani w nagranie odezwą się do fundacji, to oni chętnie pomogą w stworzeniu materiału, który przyniesie pozytywny efekt. – Jesteśmy otwarci i podzielimy się swoją wiedzą – zapewnia Joanna Gzyra-Iskandar.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl