Blisko ludzi"Czuję się jak na karuzeli". Urodziła dziecko i wsadza kij w mrowisko

"Czuję się jak na karuzeli". Urodziła dziecko i wsadza kij w mrowisko

Póki co, mam wrażenie, że więcej jest trudu i niewiadomych, i zastanawiania się, czy tak już będzie zawsze – pisze o doświadczeniu macierzyństwa blogerka i mama 3-miesięcznego dziecka, Tola Martyna Piotrowska. Adresatkami jej tekstu są debiutujące w tej roli kobiety.

"Czuję się jak na karuzeli". Urodziła dziecko i wsadza kij w mrowisko
Źródło zdjęć: © Pixabay.com
Karolina Błaszkiewicz

18.09.2017 | aktual.: 18.09.2017 18:24

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Bycia matką nie zrozumie nikt, kto matką nie był. Ukrywająca się pod pseudonimem Tolala blogerka starała się przygotować do tej roli najlepiej, jak umiała. Zdawała sobie sprawę, że dziecko da jej tyle samo radości, co smutków. A jednak dziś jest zaskoczona, jak te drugie mocno przechylają szalę. "Są takie myśli matki, o których trudno mówić w obawie o ocenę, ale co zrobić, gdy one wracają i nie dają spokoju, i ja właśnie chciałam o tym napisać ten post" – czytamy we wpisie "Macierzyństwo bez lukru".

Tola już w drugim akapicie zadręcza się pytaniem, co z niej za matka, jeśli nie jest w stanie ukoić własnego dziecka. Pierwszego, oczekiwanego i ukochanego. Podkreśla, że żyje w wiecznym strachu, bo nie wie, czy doskakuje do poprzeczki, która wciąż się podnosi. "Czy jak płacze, to bardzo cierpi? Czy go brzuszek nie boli? A jak boli, to co można zrobić, by nie bolał?" – pyta i sama sobie odpowiada: Trzeba coś zrobić.

Dla Toli macierzyństwo jest nieustanną lekcją, na odebranie której nie była wcale przygotowana. "Nikt nie mówi, że macierzyństwo rozwija się metodą prób i błędów. Bo nigdy nie wiesz, co tym razem zadziała" – stwierdza. Autorka wie już też, że jej dziecko to "dobro publiczne" i każdy ma radę, jaką powinna z nim postępować, zwłaszcza obcy, ciągle oceniający ludzie. "Ludziom się wydaje, że jak powiedzą swoje zdanie (patrz: skrytykują lub ocenią negatywnie), to ja jako rodzic będę bić się w pierś i zmienię swoje zachowanie" – zauważa Tola, czująca się "jak na karuzeli".

Lista uwag zaczynających się od "nikt nie mówi" nie jest długa, ale silnie uderza w czytelnika. To zbiór wszystkiego, co wie każda matka. Nieważne, czy debiutująca czy nie, zna: wyszarpywanie sobie czasu, nieustanne poczucie winy i zmęczenie - nawet miłością do dziecka. Kiedy robi się już nam żal Toli, dowiadujemy się, że dzięki 3 miesiącom przepraw uważa rodziców za supermocarzy. "To, co moim zdaniem jest istotne to wewnętrzna zgoda na to, co się ma wydarzyć po urodzeniu, na tę nieprzewidywalność i nieustanne bycie obok, i niezastanawianie się, kiedy moje dziecko prześpi noc i czy to normalne, że ciągle chce być na rękach, a odkładane płacze jak oszalałe. Bo to wszystko jest jak najbardziej normalne i nie dajmy sobie wmówić, że jest inaczej." – konstatuje.

rodzicielstwodziecimacierzyństwo
Komentarze (57)