Dopuszczają się mikrozdrady. Konsekwencje są opłakane
Przeglądanie profili na aplikacjach randkowych, pisanie z byłym partnerem lub dawną miłością, "niewinne" flirty z kolegami z pracy. Te zachowania, często balansujące na granicy wierności, nazywane są mikrozdradami.
"Nie robię nic złego", powtarza wiele osób – bo w końcu nie ma tu mowy o zdradzie w najbardziej standardowym rozumieniu tego słowa. Jednak są to zachowania, do których raczej nie przyznają się partnerowi - ocierające się o niewierność, lecz często bagatelizowane.
Oczywiście, wszystko zależy od tego, jakie granice stawiają sobie pary: dla jednych niedopuszczalny będzie już flirt z inną osobą, drudzy zaś nie będą widzieć w nim nic złego. Przyjęło się za mikrozdrady postrzegać takie zachowania jak: długie i bardziej intymne rozmowy na przykład z kolegami czy koleżankami z pracy; śledzenie profili byłych partnerów i częste kontaktowanie się z nimi; nagminne oglądanie zdjęć innych kobiet/mężczyzn; posiadanie profili na portalach randkowych "dla zabawy"; pozornie niewinne flirty budujące więź emocjonalną i tak dalej. Bywa jednak i tak, że od mikrozdrady do prawdziwej zdrady czasami dzieli nas naprawdę niewiele.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Granice warto postawić na samym początku
– Mikrozdrady często są traktowane jako pierwszy krok do zdrady w realnym życiu – mówi Anna Filipowicz, psycholożka, Absolwentka Uniwersytetu SWPS. – Każda para będąca w związku będzie inaczej definiowała zdradę i w innym miejscu będzie miała postawioną granicę. Dobrze ustalić takie rzeczy w początkowych etapach relacji romantycznej w formie swobodnej rozmowy i zapytania wprost naszego partnera, co jest dla niego akceptowalne, a co już będzie traktować jako zdradę emocjonalną.
Taką zasadą kieruje się właśnie Agnieszka – jeśli już zaiskrzy, na samym początku omawia z przyszłym partnerem najistotniejsze dla niej kwestie, czyli: temat dzieci, światopogląd, stosunek do zwierząt i pieniędzy czy granice w związku.
– Wolę od razu z facetem ustalić, czy chce mieć ewentualne dzieci w odległej przyszłości, gdzie chce mieszkać i na kogo głosuje, żeby nie marnować czasu ani sobie, ani jemu – tłumaczy.
– Kiedyś o granicach związkowych nie rozmawiałam, bo wychodziłam z naiwnego założenia, że ludzie mają takie same zasady. Nie wysyłamy byłym swoich fotek i słodkich wiadomości, nie używamy konta na Tinderze, skoro już jesteśmy w związku, taki standard, jak myślałam. I sądziłam, że skoro ja się tego trzymam, to oni też. A potem się okazało, że dla nich to wcale nie było takie oczywiste. Jeden z moich chłopaków spędzał godziny na lajkowaniu zdjęć ślicznych lasek na siłowni albo ćwiczących pole dance. Gorzej, że wysyłał im też wiadomości, jakie to są piękne. Tłumaczył, że po prostu "docenia kobiety i chce im zrobić przyjemność", dla mnie to były teksty napalonego typa, który musi coś sobie udowodnić, podnieść samoocenę, liczy, że któraś z nich mu wreszcie odpowie, a wtedy kto wie, co się wydarzy. Dla niego to nie była żadna zdrada, dla mnie z kolei totalne przekroczenie granicy. Rozstaliśmy się, bo on twierdził, że przesadzam, że jego była nie miała z tym problemu. No okej, ale co mnie obchodzi jego eks, ja po prostu czułam się z tym bardzo niekomfortowo - relacjonuje.
Mikrozdrady mogą zniszczyć związek
Mówi się często, że jeśli robimy coś, o czym nie możemy powiedzieć swojemu partnerowi, to być może nasze zachowanie nie jest w porządku względem niego. Ukrywanie kontaktów z innymi osobami może więc znaczyć, że nasze intencje nie są do końca czyste.
– Mojego następnego chłopaka poznałam na portalu randkowym – mówi Agnieszka. – Zostaliśmy parą i wszystko byłoby super, gdyby nie to, że on nie skasował swojego konta. Wyszło przez przypadek, bronił się, że przecież "nie powiedział mi, że je usunął" - opowiada.
- No fakt, wzięłam to po prostu za pewnik. Ale o tym, że nadal z niego korzysta, też nie wspomniał. Oczywiście twierdził, że mnie nie zdradza, po prostu chciał zobaczyć, "czy będzie miał dużo lajków" i "pośmiać się z profili dziewczyn". Jasne - dodaje.
– Zdradą nazywamy każde zachowanie, na które nie wyraził świadomej zgody nasz partner oraz takie, po którym druga osoba będzie czuła się zdradzona lub upokorzona, mogą to być lajki pod zdjęciem byłego partnera lub SMS-owanie z byłą dziewczyną – tłumaczy Anna Filipowicz.
– Nawet jeśli weszliśmy w nowy związek, nie mając zamkniętej poprzedniej relacji, polecam pisanie do byłego partnera, lecz nie wysyłanie tych wiadomości, myślenie o byłym partnerze, lecz nie śledzenie go w internecie oraz mediach społecznościowych. Jest duża szansa na przepracowanie poprzedniej relacji miłosnej bez krzywdzenia aktualnego partnera - radzi psycholożka.
"Granice tolerancji"
Milena stwierdza, że aby związek był udany, para faktycznie musi mieć podobne "granice tolerancji", ale też zgadza się, że wiele kwestii należy rozpatrywać indywidualnie.
– Mój mąż ma bardzo dobre relacje ze swoją byłą dziewczyną, dość często rozmawiają, lajkują sobie zdjęcia i tak dalej – opowiada. – W innej sytuacji może szalałabym z wściekłości i zazdrości, ale w tym przypadku akurat zupełnie mi to nie przeszkadza. Znam ich historie, znam ją i jej faceta, ufam mężowi. Nie mam więc nic przeciwko. Ale gdyby odezwała się do niego na przykład jego pierwsza wielka miłość, oczekiwałabym, że nie będzie utrzymywał z nią kontaktu. Z byłą dziewczyną łączy go praca, są przyjaciółmi od dziecka. I akceptuję to. O czym z kolei miałby gadać ze swoją dawną ukochaną sprzed lat? Wspominać ich związek, wzbudzać sentyment, dowartościować się? To niepotrzebne i szkodliwe.
I wyznaje, że ponieważ zależało jej na mężu, sama zmieniła swojego podejście, żeby go nie ranić.
– Pracuję głównie w męskim towarzystwie, a mam taki sposób bycia, że sporo żartuję… nazwijmy to flirtem, bo to może tak wyglądać. Ale taki sposób rozmowy ułatwiał mi kiedyś pokonanie nieśmiałości i tak zostało. Mój mąż miał z tym duży problem, uważał, że faceci mogą sobie za dużo pomyśleć. Szczerze o tym pogadaliśmy, na początku zupełnie nie rozumiałam, o co mu chodzi. Potem postawiłam się na jego miejscu, czy chciałabym, żeby on tak samo rozmawiał z innymi kobietami? No nie. I przestałam, bo nie chciałam mu robić przykrości, szanuję jego uczucia i granice. W takich przypadkach empatia i wypracowanie kompromisu to najważniejsze kwestie - podsumowuje.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!