Dorosłe dzieci, które zajmują się rodzicami. Są ich pielęgniarkami, lekarzami i opiekunami
Mieszkanie ze starzejącym się rodzicem może mieć wiele plusów. Problemy pojawiają się, gdy senior zaczyna podupadać na zdrowiu i wymaga opieki. Zamiast modnej sofy w domu pojawia się łóżko medyczne. Obok niego pieluchy i leki. – Byłam tak zmęczona, że zasypiałam na stojąco – mówi Dorota, która zajmowała się mamą przez kilka lat.
Dorosłe dzieci zajmujące się swoimi rodzicami mają do wyboru kilka możliwości. Mogą zdecydować się na domy pomocy społecznej, zakłady opiekuńczo-lecznicze lub prywatne placówki dla seniorów. Nie wszyscy jednak chcą (i mogą) skorzystać z takiej pomocy. Wiele osób nie wyobraża sobie sytuacji, w której ktoś obcy sprawuje opiekę nad ich bliskimi. Nic dziwnego. Jak twierdzi w rozmowie z WP Kobieta psycholożka Katarzyna Kucewicz, decyzja o przeprowadzce do domu spokojnej starości jest bardzo trudna. Często wiążę się z ogromnym poczuciem winy i myślą, że nie sprawdziliśmy się wystarczająco w roli dzieci.
Dlatego niektórzy wolą opiekować się rodzicem samodzielnie. Często kosztem zmęczenia i rezygnacji z własnego życia. – Matkę mam tylko jedną – mówią. To pracownicy biurowi, fizyczni i przedstawiciele wielu innych zawodów, którzy po godzinach rozpoczynają drugi etat – opiekunki. Przy odrobinie szczęścia dotrzymują rodzicom towarzystwa. W innych przypadkach – zmieniają pieluchy, myją ich i karmią.
Opiekunka, lekarz i pielęgniarka
Dorota ma 45 lat. Gdy kilka lat temu zmarł jej ojciec, od razu zaproponowała matce, aby wprowadziła się do niej. Jej mąż nie był zachwycony. Przekonała go jednak wizja sprzedaży mieszkania staruszki, co pozwoliłoby w przyszłości na zakup większego lokum. Na początku wszystko układało się dobrze. 70-latka zajęła wolny pokój. Nie była samotna, zajmowała się wnukami i gotowała. Problemy pojawiły się później. Zaczęło się od zwykłego złamania nogi. Potem nastąpiły komplikacje. Mama Doroty z dnia na dzień stawała się coraz mniej aktywna i wymagała pomocy.
– Prosto z pracy wracałam do domu. Tam czekało na mnie pranie, gotowanie oraz, co najważniejsze, opieka nad mamą, z którą było coraz gorzej. Na dodatek była coraz bardziej agresywna. Nie chciała jeść i się myć. A przecież poza nią miałam jeszcze dzieci. W pewnym momencie byłam tak zmęczona, że zasypiałam na stojąco. Ale co miałam zrobić? Nie wyobrażam sobie, że miałabym oddać ją do domu starców – wspomina Dorota.
Niedługo później jej mieszkanie zaczęło przypominać salę szpitalną. Zamiast sofy w pokoju mamy stanęło łóżko medyczne. W pobliżu niego pieluchy, leki i pianki myjące. Dorota, z zawodu księgowa, czuła się, jakby była jednocześnie opiekunką, pielęgniarką i lekarzem.
Jej mama umarła w zeszłym roku. 45-latka nie ukrywa, że bardzo przeżyła jej śmierć. Ostatnie lata dały jej jednak tak w kość, że przyznaje również, że odetchnęła z ulgą. – Mam wrażenie, że w pewnym momencie męczyła się zarówno mama, jak i my – dodaje. Mimo tego nie żałuje, że zdecydowała się mieszkać z nią pod jednym dachem. Była jedynaczką, czuła, że był to jej obowiązek.
Osoby, które decydują się na podobne poświęcenie jak Dorota, powinny pamiętać o odpowiednim balansie. Kucewicz podkreśla, że opieka nad bliskim nie może być całkowicie pochłaniająca. Należy mieć możliwość odreagowywania emocji z przyjaciółmi lub samotnie, ale bez rodzica. Nieocenione jest również wsparcie osób z zewnątrz, co sprawi, że odpowiedzialność nie będzie spoczywała na jednej osobie.
Chciała wyjść z domu i nie wracać
Choć Oliwia nie była jedynaczką jak Dorota, to i tak nie mogła liczyć na pomoc rodzeństwa. Mamą zajmowała się przez 5 lat. Jej siostra mieszkała w Niemczech, brat w Norwegii. Żadne z nich nie poczuwało się do tego, aby pomóc w opiece nad 65-latką. – Chyba myśleli, że wystarczy przelać mi po sto euro miesięcznie i to załatwi sprawę. A przecież w ogóle nie chodziło o pieniądze – wspomina kobieta.
Oliwia nigdy nie poznała swojego ojca, rodzice rozstali się, gdy była jeszcze dzieckiem. Jej mama mieszkała sama. W pewnym momencie zaczęła mieć problemy z pamięcią. Czasami zdarzało jej się zapomnieć zamknąć drzwi od mieszkania albo kupić chleb. Oliwa tłumaczyła sobie, że to nic poważnego, w końcu jej też niejednokrotnie zdarzały się takie rzeczy. Kiedy jednak pewnego wieczoru zadzwonił do niej sąsiad mamy z informacją, że od kilku minut słyszy brzęczący czajnik, poczuła, że coś jest nie tak. Wynajęła swoje mieszkanie i wprowadziła się do mamy.
W ciągu roku jej życie zmieniło się nie do poznania. Wcześniej imprezowiczka i singielka. Wtedy – domatorka spędzająca każdą chwilę z mamą. W pewnym momencie Oliwia zrezygnowała nawet z pracy. Stan 65-latki pogarszał się i kobieta wymagała stałej opieki. Chwila nieuwagi mogła skończyć się tragicznie.
– Pod koniec życia mama już mnie nie poznawała. Czasami była agresywna – krzyczała, płakała i gryzła mnie. Byłam zmęczona i bezradna. Marzyłam, aby po prostu wyjść z domu i już nigdy do niego nie wracać. Wiedziałam jednak, że to nie była jej wina. Nie miała świadomości przykrości, jaką mi sprawiała – wspomina Oliwia.
Po śmierci mamy Oliwia długo nie potrafiła się odnaleźć w nowej rzeczywistości. Czuła się, jakby straciła cel w życiu. Jej kontakty ze znajomymi przez lata uległy rozluźnieniu. Kobieta nie umiała nawiązać nowych przyjaźni i wrócić do normalności. W końcu wylądowała u terapeuty. Mimo wszystko nie żałuje żadnej chwili spędzonej z mamą. Gorycz czuje jedynie w stosunku do rodzeństwa, które zostawiło ją samą w tej trudnej sytuacji.
Opieka nad bliski może być źródłem konfliktów i frustracji
Psycholożka Katarzyna Kucewicz nie ma wątpliwości, że opieka nad bliskimi może nieść za sobą wiele korzyści. Podtrzymuje i wzmacnia więzi rodzinne oraz, co najważniejsze, pozwala oswoić się (oraz ewentualne potomstwo) ze starością. Czasami jest jednak źródłem konfliktów i frustracji. Dłuższe przebywanie ze starszą schorowaną osobą może być przygnębiającym doświadczeniem prowadzącym nawet do agresji opiekuna. To jasny sygnał, że rodzina potrzebuje pomocy.
– Z mojej perspektywy terapeutycznej podobne historie kończą się bardzo różnie. Często opieka nad seniorem konfliktuje rodzinę, bo każdy zrzuca na siebie odpowiedzialność za bliskich. Zdarza się także, że strona mniej opiekująca się czuje się winna. Do tego dochodzą konflikty z seniorem, które mogą wynikać z tego, że młodszym ciężko jest zaakceptować zmiany w procesach poznawczych swoich starzejących się rodziców. Tego, że ci gorzej pamiętają, trudniej uczą się nowych rzeczy oraz zachowują się złośliwie i agresywnie. Nie należy wartościować takich postaw. Każdy człowiek jest inny i inaczej radzi sobie w takiej sytuacji – tłumaczy Kucewicz.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl