Nie może się doprosić obywatelstwa. Żyje w Polsce od 50 lat
Choć John Porter od niemal 50 lat mieszka w Polsce, tworzy tu muzykę i został odznaczony przez ministra kultury, nadal nie ma polskiego obywatelstwa. Muzyk opowiada o absurdach urzędowych i poczuciu bezsilności, które coraz bardziej go frustrują.
W tym artykule:
Historia Johna Portera znów wraca na świecznik – i to nie bez powodu. Choć John Porter od blisko pół wieku mieszka w Polsce, tworzy tu muzykę, koncertuje i został nawet nagrodzony medalem przez ministra kultury, nadal nie doczekał się polskiego obywatelstwa. W ostatniej rozmowie z Marcinem Mellerem artysta opowiedział o absurdach urzędowych i poczuciu bezsilności, które towarzyszą mu od lat.
John Porter i jego droga po obywatelstwo – historia bez końca
Mogłoby się wydawać, że po niemal 50 latach życia w Polsce drzwi do obywatelstwa powinny stać otworem. Tymczasem John Porter od lat odbija się od kolejnych biurokratycznych ścian, mimo że spełnia wszystkie kryteria, a jego związek z Polską jest trudny do podważenia. W rozmowie z Marcinem Mellerem muzyk opowiedział o swojej frustracji i o tym, jak wyglądała jego kolejna próba uzyskania polskiego paszportu. Porter przygotował komplet dokumentów, zaufał urzędowym zapewnieniom i w dobrej wierze czekał na decyzję. Czekał długo – ponad rok – tylko po to, by otrzymać odpowiedź, która wprawiła go w osłupienie.
– Starałem się i zaniosłem wszystkie dokumenty do urzędu. I tam pani mówi, że wszystko jest okej, i potem czekałem ponad rok. Dostałem odmowę, że nie były uzupełnione wszystkie dokumenty. Biorąc pod uwagę, że czekałem ponad rok, mam 15 dni, aby to wszystko załatwić jeszcze raz. Ja myślałem, że im dłużej mieszkam w tym kraju, tym łatwiej będzie. Okazało się odwrotnie. Ja bym musiał udokumentować wszystko po prostu. Dosłownie wszystko łącznie z złotą płytę czy platynową i Fryderyki – powiedział w rozmowie z Marcinem Mellerem w podcaście "Mellina".
Meller zareagował na tę historię pół żartem, pół serio, zauważając, że procedury wobec muzyka wyglądają groteskowo na tle błyskawicznych decyzji podejmowanych wobec sportowców. – To jest bardzo śmieszne, bo obywatelstwo daje się piłkarzom, którzy pół roku grali – stwierdził Marcin Meller w podcaście.
Na ten żart Porter odpowiedział równie swobodnie, choć trudno było nie wyczuć w jego głosie nuty rezygnacji. – A ja nie gram w piłkę nożną. Znaczy gram, ale nie jestem taki dobry – odpowiedział John Porter w rozmowie z Marcinem Mellerem w podcaście "Mellina".
John Porter kontra urzędy. "Zamiast porozmawiać, poczułem się opluty"
To nie pierwszy raz, kiedy artysta opowiada o swoich doświadczeniach z administracją. Już wcześniej wspominał, że kolejne wnioski dotyczące obywatelstwa rozbijają się o rzekomo niekompletną dokumentację. Tym razem postanowił skorzystać z pomocy specjalistki, która skrupulatnie uporządkowała wszystkie potrzebne zaświadczenia. Gdy Porter oddawał je w urzędzie, miał wrażenie, że tym razem wszystko zostało dopięte na ostatni guzik. Niestety, historia znów zakończyła się tak samo – odmową.
Czytaj też: Była gwiazdą w Polsce. "Teraz jestem Rosjanką"
Porter przyznał, że najbardziej zabolało go to, że urząd zażądał potwierdzeń jego prawa do zamieszkania w Polsce – mimo że od dawna posiada kartę stałego pobytu. Zarówno ton pisma, jak i sposób potraktowania go przez urzędników wywołały w nim poczucie upokorzenia.
"Ja tam na miejscu pokazywałem, że mam kartę stałego pobytu. A oni mi kazali udowadniać, z jakiej racji ja mieszkam na terenie Polski. Zamiast porozmawiać, wyjaśnić, to poczułem się opluty" – dodał John Porter w rozmowie z NaTemat.pl.
Zapraszamy na grupę na Facebooku - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!