Duża różnica wieku pomiędzy partnerami – problem, a może zaleta?
Od dzieciństwa uczono nas, że kiedyś będziemy mieli męża, żonę, dzieci. Patrzyliśmy na naszych rodziców, dziadków, na nasze otoczenie – i tak przyswoiliśmy sobie model małżeństwa dwóch osób w podobnym wieku. Aż tu nagle los stawia przed nami osobę dużo starszą od nas.
Od dzieciństwa uczono nas, że kiedyś będziemy mieli męża, żonę, dzieci. Patrzyliśmy na naszych rodziców, dziadków, na nasze otoczenie – i tak przyswoiliśmy sobie model małżeństwa dwóch osób w podobnym wieku. Aż tu nagle los stawia przed nami osobę dużo starszą od nas. Albo młodszą. I nawet nie wiemy kiedy i dlaczego … zakochujemy się. Co zrobić z tym uczuciem? Czy taka miłość ma sens?
Przez całe stulecia związki, w których partnerzy znacznie różnili się od siebie pod względem wieku, nikogo nie dziwiły, traktowane były wręcz jako norma. Obecnie tendencja ta znacznie się zmieniła i na życiowych towarzyszy wybieramy sobie raczej równolatków. Poznajemy ich na studiach, w klubach, w gronie znajomych. Różnica wieku jest zwykle niewielka – 2, 3, ewentualnie 10 lat. Jest to pewnego rodzaju granica, powyżej której partner jest już za stary lub za młody, zwyczajnie do nas „nie pasuje”.
Gdy więc na swojej drodze spotykamy osobę znacznie od nas starszą, ciężko o natychmiastowy wybuch miłości i namiętności. Mimo, że coś nas ku sobie pcha, czujemy że z tą osobą chcemy być, trudno pozbyć się obaw co do sensu znajomości. Czy mamy szansę? Czy to nie za duża różnica? Co będzie za kilka lat? Anna, 24–letnia studentka polonistyki, przyznaje, że miała bardzo duży problem z pozbyciem się oporów przed tą miłością. - Na drugim roku studiów zakochałam się w starszym mężczyźnie – opowiada. - Jest ode mnie starszy o 14 lat, niby nie jest to jakaś kosmiczna różnica, ale dla mnie wtedy była. Pochodzę z małego miasta, gdzie wszyscy się znają, rodzice są religijni. A Piotr jest rozwiedziony. Przez rok to ukrywałam, bałam się reakcji ludzi. Teraz wzięliśmy ślub, kończę studia. I jestem szczęśliwa. Chociaż dotarły do mnie plotki, że znalazłam sobie sponsora.
Związki, w których pomiędzy partnerami jest duża różnica wieku, nie pozostają niezauważalne dla otoczenia. Gdy różnica przekracza 10 lat, życzliwi snują zwykle domysły na temat prawdziwych motywów młodszego partnera. A za główny powód uważa się pieniądze, w oczach społeczeństwa taka miłość nie jest już bezinteresowna i szczera. „Co ona w nim widzi?” – myślimy. „Ciekawe, o czym oni rozmawiają?”. I w końcu najczęściej zadawane pytanie: „Ciekawe co będą ze sobą robić za 20 lat?”.
Z wieloma trudnościami zmagają się również związki, w których to kobieta jest sporo starsza od mężczyzny. Zyskuje często opinię bezwzględnej egoistki, wykorzystującej młodego, naiwnego chłopaka do swoich potrzeb. Wszyscy zauważają tylko różnicę wieku, a nikt nie widzi tego, że lata mijają, a oni wciąż są razem.
I w ten sposób nietypowa para zostaje pozbawiona tego, co jest przecież nieodłącznym elementem zakochania – promieniującej z ich twarzy radości, pocałunków na środku ulicy i pokazywania swojego szczęścia całemu światu. Partnerzy muszą zmierzyć się ze spojrzeniami przechodniów, domysłami i przeszkodami, stawianymi często przez rodzinę. Starszy o kilkanaście lat narzeczony, nie zawsze jest witany przez przyszłych teściów z otwartymi ramionami. Matka i ojciec pragnęli przecież trochę innego życia dla swojej pociechy, romantycznych zaręczyn, ślubu w białej sukni i wnuków – oczywiście w odpowiedniej kolejności. A jak teraz spojrzeć w oczy ciotkom, sąsiadom, księdzu?
W ten sposób partnerzy, zamiast cieszyć się swoją miłością, zmuszeni są udowadniać całemu światu, że to co ich łączy jest prawdziwe i głębokie, muszą burzyć granice wytyczone przez społeczeństwo. Gdy Grzegorz, 49-letni brunet, wyjeżdża na wczasy ze swoją młodszą o 20 lat żoną, często słyszy podszyte zazdrością, pozornie zabawne żarty innych wczasowiczów. - Dbam o siebie, staram się żyć aktywnie, chcę dobrze wyglądać dla Madzi. Ale lata robią swoje i różnice między nami widać. Faceci zazdroszczą innym młodych, ładnych dziewczyn, ale też komentują. A ja kocham moją żonę i nie obchodzi mnie co mówią, ale nie chcę żeby było jej przykro – mówi.
Większość par, które mimo obaw i przeciwności ze strony otoczenia zdecydowały się na bycie razem, tworzą udane i szczęśliwe związki. Rodzina z czasem przekonuje się do nowego zięcia lub synowej i akceptuje taką sytuację. Miłość nie zagląda przecież w metrykę, nie ma również recepty na udany związek. To, czy partnerzy będą ze sobą szczęśliwi dziś i za 20 lat zależy od samych zainteresowanych.
(dja/sr)