Dwa tysiące złotych na prezent dla czterolatka? Jedna z mam zbulwersowała internautki
Na jednej z grup na Facebooku matka 4-latka napisała, że chce kupić mu na urodziny tablet lub komputer za 2 tys. złotych. Pod postem rozpętała się dyskusja wzburzonych internautów, którzy nie dowierzali, że aż tak drogi prezent kobieta chce sprawić małemu dziecku.
Na jednej z facebookowych grup pojawił się post zatroskanej matki, która wśród internautek szukała wsparcia i porady przy wyborze prezentu dla swojego dziecka.
"Pomocy! Mój 4-letni syn za tydzień ma urodziny, chciałabym kupić mu do 2000 tys. zł tablet, komputer bądź smartfon. Co polecacie? Tylko bez hejtu, to moje dziecko i moja sprawa" - napisała kobieta.
Komentarze oburzonych internautek
Pod wpisem posypało się sporo komentarzy. Jednych wzburzyła wizja gadżetów technologicznych dla tak małego dziecka, innych zbulwersował koszt prezentu, jaki chce kupić mama.
"Masz 2 tys. zł i nie wiesz, co kupić 4-latkowi? (...) Pomyśl, co robisz, bo za 10 lat będziesz musiała dać dziecku prezent nie za 2 tys. zł, ale za 20 tysięcy zł. A jak będzie 18-tka, to co mu kupisz? Wyspę i samolot, aby na nią latał w weekendy?" - pisze jedna z mam.
Czy małym dzieciom warto kupować aż tak drogie prezenty?
- Często jest tak, że takie prezenty robią rodzice sami sobie. Wybierając prezent, należy sobie zadać pytanie, jaką wartość ma on dla dziecka np. dla tego czterolatka, a jaki dla jego rodziców? To jest bardzo istotne. Jeśli czasami kupujemy coś drogiego dla dziecka i jeśli to jest uzasadnione, to oczywiście można. Natomiast w sytuacji, gdy mówimy o tak małym dziecku i o prezencie za dwa tysiące złotych, to jednak wygląda to tutaj jak prezent dla rodziców - zauważa Miłosława Janc, psycholog z Pracowni Zdrowia Psychicznego Splot.
- Być może to właśnie oni budują sobie tożsamość na podstawie tego, co są w stanie posiadać. Być może leczą w ten sposób swoje kompleksy albo spełniają swoje niespełnione dawniej marzenia. Oczywiście nie zawsze tak musi być, bo jeśli to będzie - załóżmy - tablet i będzie można na nim obejrzeć fajną bajkę, a tych rodziców faktycznie stać, to nie widzę w tym nic złego - dodaje ekspertka.
Jednocześnie specjalistka dodaje, że bardzo ważne jest to, jakie wartości za wyborem tak drogiego prezentu stoją.
- Czy rodzice uczą takie dziecko, że przez to, że stać ich na coś drogiego, to przez to jest lepsze od innych, czy jednak będzie to naturalne i rodzice będą uczyli dziecko patrzeć na życie i świat szerzej, a nie tylko przez wartość pieniądza czy cen - mówi w rozmowie z WP Kobieta Miłosława Janc.
"Stać nas, to kupujemy"
Okazuje się jednak, że nie tylko kobieta z grupy kupuje tak drogie prezenty małemu dziecku. Andżelika, mama 8-latka, w ostatnie wakacje kupiła synowi quada, wiosną na imieniny dostał hulajnogę elektryczną.
- Stać nas, to kupujemy. Nie widzę w tym problemu. Gdybym nie miała, to bym nie kupiła, proste chyba, prawda? – powiedziała w rozmowie z WP Kobieta Andżelika z Wielkopolski.
Kobieta wyznała również, że już zanim zaszła w ciążę, miała postanowienie, że dziecku będzie kupować wszystko, co najlepsze.
- Sama miałam trudne dzieciństwo. Wiem, co znaczy mieć marzenia i nie mieć możliwości, aby je realizować. Musiałam czasami bardzo długo czekać na spełnienie przez rodziców życzeń, a niektórych nie spełnili nigdy. Mnie stać i nie widzę powodu, aby nie spełniać zachcianek dziecka - mówi kobieta. - Od samego początku: najlepszy wózek, markowe rowerki, tablet, komputer, smartfon najnowszej generacji, quad i hulajnoga też najlepsze. Moje dziecko nie ma świadomości, ile to kosztuje, nie zna jeszcze wartości pieniądza, najważniejsze, że ja wiem. Kiedy widzę radość syna, sama cieszę się jak dziecko – dodaje Andżelika.
Czy kupując drogie prezenty, robimy dzieciom krzywdę?
- Kupowanie dzieciom drogich prezentów tylko po to, żeby miało, bo rówieśnicy, bo taka moda, jest robieniem im krzywdy. Takie dzieci są paradoksalnie uboższe. Poza tym pojawiają się między dziećmi czy młodzieżą konflikty w grupach, że ktoś jest niemodny albo ma nieodpowiedni sprzęt w porównaniu do reszty, że za tani, a inni mają coś lepszego. Tego lepiej byłoby unikać. Kolejnym problemem może być przyzwyczajenie do luksusu. Proszę sobie wyobrazić, że w którymś momencie nie będzie nas stać na zakup najdroższych rzeczy, wtedy dziecko przestanie szanować rodziców, bo nie będzie umiało docenić innych wartości - mówi psycholożka.
"Syn miał wszystko najlepsze, najnowsze i najdroższe"
W takiej sytuacji znalazła się Jagoda, mama 12-latka. Do 9. urodzin kupowała dziecku wszystko, co najlepsze. Ale ostatnio życie ją zmusiło do zmiany podejścia.
- Syn miał wszystko. Komputery, rowery, drona za wielkie pieniądze, najbardziej nowoczesnego. Najnowsze konsole i gry, gdy tylko wchodziły na rynek. Niestety podczas pandemii nasza firma upadła, a przez to zmalały dochody. Teraz nie możemy sobie pozwolić na tak dużo jak dawniej – mówi w rozmowie z WP Kobieta.
Kobieta dodaje, że zauważa, iż przyzwyczajenie do przesytu źle wpłynęło na jej syna.
- Dziś widzę swoje błędy. Niepotrzebnie przyzwyczajałam go do wszystkiego, co najdroższe. Mój syn nie rozumie naszych problemów finansowych, a przez ograniczone możliwości, zupełnie przestał nas szanować. Jak się ze mną kłóci, wykrzykuje, że na nic mnie nie stać. Porównuje się z dziećmi w klasie, które teraz mają nowocześniejsze, lepszej jakości rzeczy niż on. Nie docenia, że również ma dobre, ale chwilowo nie z tej najwyższej półki. Bardzo mnie to boli i to jest mój błąd – wyznała mama nastolatka.
"Z niczego nie umie się cieszyć"
Z podobnymi pretensjami jak Jagoda, mierzy się Joanna Polańska, mama zbuntowanej 14-latki, którą od czterech lat wychowuje sama.
- Córka ma wszystko. Chodzi do prywatnej, elitarnej szkoły, na naukę jazdy konnej. Na urodziny, święta każdego roku dostaje aż za dużo. Ostatnio zrobiłam jej remont pokoju w najnowszym stylu. Stać mnie, to kupuję jej super, ekskluzywne ciuchy i sprzęty. Ostatnio z okazji świetnych wyników w szkole dostała wycieczkę do USA. Ma wszystko, ale z niczego nie umie się cieszyć i ciągle ma tylko nowe żądania, a gdy nie spełniam ich od razu, to ja jestem tą "najgorszą". Jestem przerażona - mówi zatroskana matka.
Psycholożka radzi, aby przy robieniu prezentów zawsze spojrzeć na dokonywany wybór z szerszej perspektywy.
- Czasami można coś kupić, bo nas stać, jednak lepiej nie kupować, bo może to dziecko zepsuć - mówi Miłosława Janc.
- Należy pamiętać, że jeżeli dziecko będzie wzrastało w kulcie tego, że ma wszystko, co najlepsze, wszystko, co zapragnie – to jest to pewna iluzja, która kiedyś może prysnąć, a wtedy to będzie najprostsza droga, żeby pojawiła się depresja czy inne zaburzenia. Jeśli takie dziecko swój system wartości i swoją tożsamość buduje tylko na posiadanych rzeczach materialnych, to będzie to dla niego trudne i niebezpieczne, gdy raptem tych rzeczy zabraknie. Dzieci powinny wiedzieć, że na coś nas nie stać, że na coś nie możemy sobie pozwolić, bo dzięki temu poznają pewne ograniczenia, pewne limity. W ten sposób uczą się doceniać to, co jest naprawdę wartościowe. One muszą umieć doceniać, a często z nadmiaru - nie potrafią - dodaje ekspertka.
Jak wychowywać dzieci, żeby znały wartość pieniądza, ale nie patrzyły tylko przez ten pryzmat?
- Trzeba z nimi rozmawiać. Pieniądze są ważne, od nich zależy nasze poczucie bezpieczeństwa. Jednak trzeba dzieci uczyć, życie się toczy również wtedy, gdy tych pieniędzy mamy mniej. Od dzieciństwa powinniśmy uczyć dzieci zdrowego zarządzania. Np. zamiast dziesięciu zabawek, które nie mają dla dziecka żadnej wartości, kupmy jedną, która będzie dla niego ważna. Nawet wtedy, gdy będzie musiało na tę rzecz dłużej poczekać. Należy uczyć doceniać ludzi, rzeczy, gesty - kwituje psycholożka.
Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!