Dwudziestolatkowie na wakacjach. Traktują rodziców jak bankomat
"Za hajs matki baluj" – to nie tylko nazwa facebookowego fanpage'a i wycofanej ze sprzedaży książki. Dla wielu to filozofia życia, która zyskuje na popularności zwłaszcza latem. Monika, Julka i Weronika mają po dwadzieścia lat. Łączy je jedno. Nigdy nie zapłaciły za swoje wakacje. Od tego mają rodziców.
Z raportu Polskiej Rady Biznesu "Student w pracy 2019" wynika, że większość aktualnych studentów ma już za sobą pierwsze doświadczenia zawodowe. Nie chodzi wcale o staże czy praktyki. Szacuje się bowiem, że aż 82 proc. z nich pracuje na cały, bądź część etatu. Ich zarobki nie robią jednak dużego wrażenia.
Tylko co piąty żak deklaruje wypłatę na poziomie 3-4 tys. zł. Mediana studenckich zarobków to ok. 2 tys. zł. To za mało na wakacyjny wyjazd, szczególnie ten w wersji "na bogato". Dwa festiwale muzyczne, trzy tygodnie w Azji, a w międzyczasie weekend w Berlinie i Londynie, to wcale nie scenariusz kolejnego serialu dla nastolatków Netflixa, a letnia rzeczywistość wielu młodych Polaków. Rachunek jest spory. Kto by się tym jednak przejmował, skoro za wszystko zapłacą rodzice.
Pracuje, ale nie wie, ile zarabia
Monika skończyła w tym roku 20 lat. Studiuje psychologię na Uniwersytecie Gdańskim. W weekendy pracuje jako barmanka w jednym z sopockich klubów. Kiedy pytam ją o zarobki, nie odpowiada. Nie jest w stanie powiedzieć, ile tak naprawdę zarabia. Podkreśla, że większość pieniędzy wydaje na bieżąco. Nie chodzi jej jednak o rachunki za mieszkanie czy koszty związane z jedzeniem, bo za to płacą jej rodzice. – Wypłatę wydaję na książki, kosmetyki i ubrania. Na wakacje już nie starcza – mówi. Nie oznacza to wcale, że nigdzie nie jeździ. W tym roku była już w Amsterdamie i w Paryżu. We wrześniu pojedzie z przyjaciółkami do Tajlandii. Na wakacje, jak zwykle, dostanie pieniądze od rodziców. Monika szacuje, że za azjatycką przygodę zapłaci nie więcej niż 5 tys. zł.
– Gdybym miała sama zapłacić za wakacje, to pojechałabym co najwyżej na Mazury. Moi rodzice nie mają z tym problemu, pomagają mi. Jestem jeszcze młoda, studiuję. Jak zacznę na siebie zarabiać, to przestanę brać od nich pieniądze – wyznaje 20-latka.
Rodzice się zbuntowali
W zupełnie innej sytuacji jest Julka z Warszawy, która kończy studia magisterskie z historii sztuki. 25-latka nie ma żadnego dochodu. Studentka, jak wielu jej rówieśników, wciąż mieszka z rodzicami. Z raportu Głównego Urzędu Statystycznego wynika, że aż ponad 40 proc. Polaków w wieku od 25 do 34 lat wciąż zamieszkuje w domu rodzinnym. Podobna sytuacja jest m.in. w Hiszpanii i we Włoszech.
W maju Julka odbyła obowiązkowe praktyki studenckie, poza tym nigdy nie pracowała. Za jej wakacje również zawsze płacili rodzice. W zeszłym roku podobno się zbuntowali. – Mój tata jest lekarzem, mama pracuje w jednej z warszawskich korporacji. Nie narzekają na brak pieniędzy. Rok temu zapowiedzieli jednak, że na przyszłe wakacje muszę zarobić sama. Przypomniałam sobie o tym w maju. Wysłałam kilka CV, ale nikt się nie odzywał. W sumie to nawet dobrze, bo rodzice zapomnieli o swojej obietnicy i na początku lipca tradycyjnie zapytali o to, ile potrzebuję pieniędzy – opowiada Julka.
25-latka nie widzi sensu, aby dorabiać w kawiarni albo restauracji. Uważa, że tego typu praca nie pomoże jej się rozwijać. Nie skończyła jeszcze studiów, więc nie liczy na poważniejsze stanowisko. Za pieniądze od rodziców pojechała na dwa festiwale (2 tys. zł), a potem na dwutygodniowe wakacje do Włoch (3 tys. zł).
Po co wydawać pieniądze skoro rodzice zapłacą?
Z rodzicami nie ma problemów Weronika. 23-latka studiuje zaocznie ekonomię. W tygodniu pracuje jako sekretarka w biurze nieruchomości, którego właścicielem jest jej ojciec. – Tata chciał, żebym zdobyła pierwsze doświadczenie zawodowe. Wyszedł też z założenia, że jak ma komuś płacić, to lepiej córce niż obcej osobie – mówi dziewczyna. Weronika nie ukrywa, że jest to dla niej układ idealny. Zarobione pieniądze odkłada na później, bo… i tak nie ma na co ich wydawać. Za wszystko płacą rodzice.
– Mieszkamy w dużym domu, lodówka jest zawsze pełna. Na zakupy chodzę z mamą, więc na ubrania i kosmetyki też nie muszę wydawać pieniędzy – wymienia. Potem zaczyna opowiadać o wakacjach. W tym roku rodzice zrobili jej wyjątkową niespodziankę. Wykupili jej 3-tygodniową wycieczkę na Malediwy. Pojedzie tam ze swoim chłopakiem. To nie pierwszy tego typu gest.
– Nie widzę w tym nic złego. Mam zaoszczędzone pieniądze, które mogłabym przeznaczyć na wakacje, ale po co? Skoro rodzice sami wychodzą z taką inicjatywą, to nie widzę sensu. Nic tylko korzystać. To pewnie ostatnie takie lata. Wkrótce się usamodzielnię, a potem sama będę płaciła za wakacje moich dzieci – żartuje Weronika.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl