Edyta ma 23 lata i pracuje na budowie. "Szpachluję, układam dachówkę"
- Na kursie mężczyźni w ogóle nie traktowali mnie poważnie. "Baba na budowie" wykraczała poza ich granice wyobraźni - opowiada Edyta, która z dnia na dzień postanowiła podjąć się jednego z najbardziej zmaskulinizowanych zawodów.
Edyta po skończeniu technikum handlowego zatrudniła się w sklepie spożywczym. – Zwyczajna praca, trochę monotonna. Ani przesadnie ciężka, ani lekka. Jednak gdy wracałam do domu, na nic już nie miałam siły i ochoty – mówi 23-latka w rozmowie z WP Kobieta.
Z każdym dniem dziewczyna coraz bardziej zniechęcała się do swojego zawodu, aż w końcu stwierdziła, że szkoda jej marnować życia na pracę, której nie lubi. – Może to dziwnie zabrzmi, ale pewnego dnia zrozumiałam, że tak naprawdę to chciałabym budować i remontować domy – przyznaje.
Wtedy jej doświadczenie w wymarzonej branży ograniczało się wyłącznie do pomagania rodzicom przy budowie rodzinnego domu. Dziewczyna podpatrzyła, jak się szpachluje czy maluje, ale była świadoma, że to za mało. – Poszłam na miesięczny kurs budowlany. Pani, która zbierała zapisy, dwa razy dopytywała się, czy na pewno chcę się zapisać – mówi Edyta.
23-latka była jedyną dziewczyną na zajęciach. Mężczyźni oraz sam prowadzący myśleli, że przyszła tam dla żartu. – W ogóle nie traktowali mnie poważnie. "Baba na budowie" wykraczała poza ich granice wyobraźni – wspomina.
Złośliwe docinki nie zniechęciły Edyty, ponieważ już pierwszego dnia zajęć poczuła, że kurs był strzałem w dziesiątkę. Ponadto rodzice mocno ją wspierali i motywowali. – Mój tata jest typową "złotą rączką". Potrafi majsterkować i lubi to robić. Zawsze z zaciekawieniem słuchał, gdy opowiadałam, czego się nauczyłam – mówi Edyta.
Zastrzyk adrenaliny
Po skończeniu kursu dziewczyna założyła własną działalność gospodarczą. Pierwsze zlecenie dostała po znajomości. - Nie wstydzę się tego, bo zdawałam sobie sprawę, że nikt obcy nie zatrudniłby młodej dziewczyny bez doświadczenia – przyznaje.
Edyta zaczynała od zera. Aby wyrobić sobie dobrą opinię, musiała wielokrotnie udowodnić, że nie tylko chce pracować na budowach, ale również, że potrafi to robić. – Jestem skrupulatna i przykładam się do każdego zadania, bo cieszy mnie, gdy na końcu ktoś powie mi: dobra robota! – przyznaje.
23-latka pracuje jako budowlaniec już od ponad roku. Zaczynała od szpachlowania i malowania, ale teraz podejmuje się już nawet układania dachówki. – Jak coś mi nie wychodzi, to douczam się z internetu albo podpytuję kogoś z większym doświadczeniem – mówi. - Każde nowe zadanie traktuję jak wyzwanie i dlatego uwielbiam swoją pracę. Daje mi taki zastrzyk adrenaliny, że nawet po całym dniu zasuwania jak mrówka mam energię, żeby zająć się jeszcze domowymi obowiązkami – twierdzi.
Dziewczyna zdaje sobie sprawę, że kobiety często dostają niższe wynagrodzenia niż mężczyźni, i to nie tylko w branży budowlanej. Dlatego przed przyjęciem zlecenia sprawdza, jak wyglądają rynkowe stawki za konkretną usługę. - Muszę to kontrolować. Nie chcę, żeby ktoś mnie oszukał - przyznaje.
Zobacz także: Strażak: "Po godzinach tyram na budowie, a i tak musiałem sprzedać rodzinny dom! Szlag mnie trafia"
Kurz i brud to nieodłączny element pracy na budowie, który z pewnością zniechęciłby niejedną kobietę. – Po szpachlowaniu z trudem domywam włosy. Czyszczenie rąk też często nie jest łatwe – mówi Edyta. – Ale nie robię z tego powodu dramatu, przecież w każdej pracy są jakieś minusy – dopowiada.
23-latka nie zna żadnej innej dziewczyny, która pracuje jako budowlaniec, ale mimo tego nie wstydzi się przyznać przed rówieśnikami do swojego zawodu. – Na szczęście nikt wprost nie żartował sobie ze mnie. Ludzie głównie reagują totalnym zdziwieniem – mówi. - Jedynie w komentarzach pod filmikami, które wrzucam na YouTube, czasem ktoś napisze coś przykrego, ale staram się tym nie przejmować i dalej robić swoje – dodaje.
Normalna dziewczyna
Edyta podkreśla, że fakt wykonywania typowo męskiego zawodu nie oznacza, że nie czuje się kobieco. – W wolny dzień lubię założyć na siebie sukienkę czy buty na obcasie. Myślę, że wyglądam wtedy jak normalna dziewczyna – podkreśla. – I chciałabym też mieć normalnego chłopaka – dodaje.
Idąc na kurs budowlany, Edyta żartowała z koleżankami, że w tym zawodzie na pewno nie będzie mogła narzekać na brak potencjalnych kandydatów do zdobycia jej serca. Jednak rzeczywistość okazała się trochę inna, bo jak na razie 23-latka dostaje zlecenia, które najczęściej musi wykonywać sama.
Gdy pytam ją o ideał chłopaka, Edyta odpowiada, że najważniejsze jest, aby był dobrym człowiekiem i żeby nie przeszkadzał mu jej zawód. – Chciałabym, aby mnie wspierał. Ja też będę go wspierać, niezależnie czym będzie się zajmował – twierdzi.
Bratnia dusza, na którą zawsze można liczyć, jest przydatna, gdy chce się osiągnąć sukces. A Edyta niewątpliwie ma taki plan, ponieważ wiąże duże nadzieje z budowlanką i zamierza sukcesywnie rozwijać swoją działalność. - W przyszłości planuję zatrudnić pracowników i przyjmować coraz większe zlecenia. Czuję, że budowlanka to moja bajka – dodaje.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl