"Fake Off", czyli czas na prawdziwe życie. "Mam nierówne piersi, cellulit i rozstępy. I jestem piękna"
- Mam kompleksy – nie tylko pierś, ale również rozstępy, cellulit. To jest normalne, jestem kobietą - opowiada Katarzyna Dziurska w rozmowie z WP Kobieta. Zdjęcie, na którym pozuje z odkrytym biustem w kilka chwil obiegło sieć. Dziś mistrzyni fitness opowiada, dlaczego zdecydowała się wziąć udział w kampanii Fake Off, stworzonej przez Dominikę Cudę.
25.03.2018 | aktual.: 25.03.2018 19:38
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
"Chcąc pochwalić się bezbłędnym obrazem swojego życia, napędzamy machinę nierealistycznych oczekiwań, które wpływają nie tylko na nasze życie zawodowe, ale i prywatne" – pisze fotografka Dominika Cuda.
W pierwszej odsłonie jej kampanii Fake Off wystąpiła Kasia Bigos, która pokazała swój brzuch po ciąży. W drugiej zobaczyliśmy Kasię Dziurską – mistrzynię fitnessu sylwetkowego i tancerkę, którą obecnie możemy oglądać w popularnym programie "Dancing with the Stars". Trzydziestolatka pokazała na zdjęciach swój asymetryczny biust. Nam opowiada o miłości, kompleksach i o tym, dlaczego zdecydowała się pokazać swoje wady całemu światu.
Katarzyna Chudzik, Wirtualna Polska: Od początku nie miałaś wątpliwości żeby zostać twarzą "Fake Off! I'm Perfect"?
*Kasia Dziurska: *Od razu się zgodziłam. Dominikę znam bardzo długo - to dzięki niej miałam pierwszą nagą, bardzo estetyczną sesję. Nie było widać piersi. Dominika chciała pokazać piękno sportowego ciała w kalendarzu, z którego dochód przeznaczony był na szczytne cele. Miałam opory, zastanawiałam się czy mogę się rozebrać, czy się do tego nadaję. To ona nauczyła mnie, żebym pokochała siebie taką, jaką jestem. Że jestem piękna i nie powinnam się niczego wstydzić. Tym bardziej że pracuję nad sylwetką całymi dniami, mnóstwo pracy i czasu w to wkładam. Nigdy nie zgodziłabym się na leżenie na zdjęciach rozkraczona z cyckami na wierzchu, to nie o to chodzi.
Twój biust nie jest perfekcyjny. Dlaczego mimo pozornie "idealnego" wizerunku, zdecydowałaś się go publicznie pokazać?
Żeby uświadomić kobietom, że mimo ukrytych niedoskonałości i tak jesteśmy piękne. Po opublikowaniu mojego zdjęcia dostałam nawał wiadomości od kobiet, które mi dziękują za to, że dzięki mnie i dzięki kampanii zaczęły inaczej na siebie patrzeć, bardziej się sobie podobać. Ważne jest to, że jesteśmy zdrowe, mamy rodziców, dzieci, znajomych, chłopaka. A to, jak wyglądamy, nie ma tak naprawdę znaczenia, zwłaszcza jeśli nie jest to jakiś defekt, który nas obrzydza. To jest mała skaza.
*Zakładam, że jako nastolatka miałaś kompleksy, jak niemal każda z nas. Biust jest dość newralgicznym punktem, bo przyjęło się, że jest symbolem kobiecości. Większość kobiet uważa, że ma za mały albo za duży, zbyt obwisły, że sutki nie w tym kolorze, w którym powinny… *
To prawda. Tak naprawdę co druga kobieta ma nierówne piersi, a mimo wszystko to jest wstydliwe. Ja się zawsze wstydziłam, jak szłam gdzieś na zdjęcia czy opalanie natryskowe przed zawodami. Jak miałam się rozebrać, to czułam dyskomfort. Zwłaszcza, że kiedyś miałam ładny biust, potem zaczęłam się odchudzać i trenować, więc ten biust mi spadł, bo przecież składa się głównie z tkanki tłuszczowej. Zaczęła też działać siła grawitacji. Moje piersi są nierówne – prawa jest dużo większa niż lewa - i nie mają takiego kształtu, jaki bym chciała.
Nigdy nie pomyślałaś, żeby poprawić je chirurgicznie?
Miałam przez sekundę taką myśl. Stałam przed lustrem i się zastanawiałam, kombinowałam. Ale stwierdziłam, że jednak chyba nie. Mój facet, Emilian, codziennie mi powtarza, że jestem piękna. On się zdziwił, że ja chcę w ogóle wziąć udział w tej kampanii. Mówił, że przecież on w ogóle nie widzi problemu. Że nie rozumie, czemu to dla mnie kompleks, że jestem chyba wariatką, skoro mogę w ogóle tak myśleć. No ale baby są inne, każda chce być perfekcyjna. Mam kompleksy – nie tylko pierś, ale również rozstępy, cellulit. To jest normalne, jestem kobietą. Poza tym w moim sporcie jest tak, że ja tyję i chudnę na przemian.
Kiedy dotarło do ciebie, że kształt twojego biustu nie jest problemem? To zasługa twojego faceta czy sama to wcześniej przepracowałaś?
Emilian utwierdza mnie w przekonaniu, że to nie ma najmniejszego znaczenia, ale wcześniej już zaczęłam startować w zawodach fitness i obserwować, jak moje ciało się zmienia. Poza sezonem startowym pierś jest większa, pełniejsza. Kiedy jestem na redukcji, te piersi są malutkie. Nie wygram z tym, akceptuję to. Mogę manipulować wagą albo odłożyć hajs i zrobić sobie cycki, ale to nie o to chodzi. Nie chcę tego robić, nie potrzebuję tego. Jak będę potrzebowała, to kupię sobie miseczki push up.
No właśnie - jakie staniki kupujesz? Musisz wypełniać jedną miseczkę dodatkową wkładką?
Nie, nie. Kupuję stanik pod tę większą pierś. Ta druga trochę inaczej wygląda, ale już się tym nie przejmuję. A jak tańczę lub występuję na zawodach, to dokładam rzeczywiście drugą miskę na mniejszą pierś i jest dobrze.
Spotkała cię kiedykolwiek jakaś przykrość z powodu asymetrii biustu? Ze strony braffiterki, koleżanki w szatni, faceta…?
Raczej nie. To jest mój wewnętrzny kompleks. Ze wcześniejszymi partnerami miałam duży problem. Jednemu moje piersi nie pasowały, uważał, że mam za małe, on lubił większe. Nie powiedział tego wprost, ale takie miałam wrażenie i to się potwierdziło później. Natomiast częściej ludzie komentowali moje nogi - że są krótkie, umięśnione, duże.
To są przecież nogi sportowca!
No więc właśnie, nie każdy to rozumie. Pracuję nad moim ciałem, więc ono tak ma wyglądać, o to mi chodzi. Nie chcę być bardzo szczupłą osobą, modelką. Nie każdy wie, ile wysiłku wkładam w to, żeby tak wyglądać. Poza tym jestem niska, mam takie proporcje, a nie inne. Z tym już nie wygram. Muszę się pogodzić też z tym, że mam masywne uda.
Nie bałaś się, że przy okazji kampanii znowu pojawi się jakiś hejt?
Miałam chwilowe obiekcje, ale krytyka jest zawsze. Niezależnie od tego, czy pokażę pośladki czy biceps, to zawsze są negatywne komentarze. Nie ma tak, że wszyscy będą cię ubóstwiać. Liczyłam się z tym. Ale na razie dostaję mnóstwo komentarzy pozytywnych.
Również od bliskich?
Tak. Oni bardzo się cieszą i są dumni. Mój Emilian śmieje się, że mam większe jaja niż niejeden facet. Mimo tego, że występuję w "Dancing with the Stars", więc budzę zainteresowanie, to jednak pokazałam tę pierś. Do tego trzeba po prostu dojrzeć. I trzeba mieć wsparcie drugiej osoby.
Ale jednak każda z nas chce się podobać swojemu facetowi. Miłość miłością, ale jeśli czujesz, że twój mężczyzna wolałby, żebyś miała większy biust, to rodzi to kompleksy i nie jest fajnym uczuciem.
To jest znak, że to nie jest osoba dla mnie i nie kocha mnie takiej, jaką jestem. Tak jak w moim przypadku z poprzednim facetem - tak musiało być, musieliśmy się rozstać. Ja mam kompleksy, zdarza mi się pomarudzić, ale Emilian mówi, że jestem głuptasem, że jestem piękna. Codziennie mi to powtarza. To jest ważne. Ja teraz czuję, że nic nie muszę. Nie muszę być perfekcyjna, nie muszę być dobrze ubrana, zawsze uśmiechnięta, umalowana i uczesana, bo on uwielbia mnie taką, jaką jestem.
Każdy lubi co innego, ale też nie ma się co dostosowywać do innych. To my mamy się dobrze czuć w swoim ciele. Po co się dostosowywać do kogoś, kto może być w twoim życiu, ale może też z niego zniknąć?
A jeśli mi się nie podoba mój biust, nawet jeśli słyszę, że jest ok? Co wtedy – oprócz operacji – można zrobić?
Można pracować nad inną sferą swojego życia, np. duchową. Albo po prostu na treningach – skupić się na pośladkach, na zrzuceniu wagi albo na przybraniu masy mięśniowej, w zależności od tego, co nam się podoba. A wtedy piersi odejdą na drugi plan. Wiem, że biust jest atutem kobiety i fajnie mieć jędrne piersi, ale ładna bielizna też sprawi, że wygląda się seksownie. Dlatego to nie ma znaczenia tak naprawdę.
Wkurzają cię kobiety pokroju Ani Lewandowskiej czy Ewy Chodakowskiej, które nigdy nie dały po sobie poznać, że mogą mieć jakiekolwiek niedoskonałości?
Nie powiem, żeby mnie to jakoś strasznie wkurzało, ale rzeczywiście one nie pokazują swojego życia takim, jakie jest. Każda miewa średni dzień, a Ania jest świeżo upieczoną mamą, więc na pewno miała chwile załamki, lamentowania, wkurzenia, płaczu. Ona po prostu nie pokazuje tego na zewnątrz. Jak urodziła, to też na pewno nie miała superpłaskiego brzucha z jędrną skórą, bez przesady. Ale widocznie taki ma plan prowadzenia swoich mediów społecznościowych, ja się do tego nie wtrącam, nie komentuję.
Ty chcesz być prawdziwa.
Ja jestem taka, że pokazuję wszystko, nieważne czy w makijażu, czy bez. Jak miałam depresję po śmierci mamy, to wyłączyłam się na chwilę z aktywnego prowadzenia mediów społecznościowych, ale jak już wróciłam, to opowiedziałam o tym. Nawet jak mam okres, to mówię o tym otwarcie, mówię, że jestem zła, zdenerwowana i czuję się jak bania, bo mam pełno wody w sobie. Chcę pokazywać siebie taką, jaką jestem. Po co mam ukrywać i ściągać sobie Photoshopa na telefon, żeby wygładzić cellulit i usunąć bliznę, którą mam na pośladku? Ktoś mnie zobaczy na żywo i zdziwi się, że wyglądam inaczej niż na Instagramie. Bez sensu.
Ale kiedy mówiłaś o depresji, to nie bałaś się, że obnażasz się całkowicie? To już przecież coś więcej niż pokazanie ciała.
Ja tak dosłownie nie mówiłam o tym, że mama zmarła. Mówiłam, że muszę odpocząć, że ktoś bardzo bliski odszedł z tego świata i musiałam się wyłączyć. Że powrót na siłownię bardzo mnie podniósł na duchu, wróciłam przez to do żywych. Skupiłam się znowu na sobie, wyładowałam emocje. Mogłam to zrobić właśnie na treningu i to chciałam przekazać ludziom. Po tej wypowiedzi dostałam bardzo dużo ciepłych słów wsparcia, albo "połączenia się w bólu" od osób, które są w takiej sytuacji, jak ja. Tak samo jak w kampanii. Teraz jestem trochę na świeczniku przez udział w programie "Dancing with the Stars", więc każdy mój ruch wyhaczy Pudelek. Tym bardziej więc mam ochotę zrobić coś dobrego i wyjść do ludzi z taką kampanią, bo dotrze to do większej liczby osób. Mam nie zrobić tego, bo ktoś to przekręci i źle to zinterpretuje? Trudno, jeśli ktoś będzie chciał dowiedzieć się więcej o mnie, albo o tej kampanii, to wejdzie z ciekawości na mój profil i przeczyta, o co w tej akcji chodzi.
*Komu ta kampania bardziej się przyda? Kobietom czy mężczyznom? *
Kobietom, to one są bardziej krytyczne. Ale napisało też do mnie prywatnie kilku panów, że szanują to, że nie wstydzę się swojego "defektu", że nie promuję się jako idealną. Że dzięki temu ich córki będą inaczej podchodzić do swojego ciała. I dziękują, mówią, że super akcja. Oczywiście zdarzały się też komentarze, że co to za kompleks, przecież każda ma nierówne cycki. No okej, może i każda ma, ale nie każda chce to pokazać i się do tego przyznać. Dziewczyny się z tym kryją i źle się z tym czują. A ja chcę o tym powiedzieć głośno, i chcę, żeby pokochały siebie takimi, jakimi są. Żeby uśmiechały się i dawały z siebie dużo energii na zewnątrz, a nie kryć w sobie jakiś kompleks.
To zdjęcie ma największy zasięg w historii prowadzenia przeze mnie social mediów. Najwięcej lajków, komentarzy, pochwał. Nigdy nie miałam ponad 30 tysięcy polubieni na Instagramie. Jestem megazadowolona, dumna z siebie i wdzięczna Dominice, że mnie na to namówiła.
Pomysłodawcą i realizatorem kampanii jest Dominika Cuda — dyrektor kreatywna i fotograf sportowy z dziesięcioletnim doświadczeniem. Dominika wydała również trzy edycje projektu Kalendarza Sportowego (SportCalendar.org) , w którym pokazuje piękno sportu z wykorzystaniem ludzkiego ciała, przedstawiając różnice pomiędzy nimi. W ubiegłym roku podjęła decyzję o poszerzeniu świadomości kobiet, tworząc kampanię odsłaniającą realia social mediów, pod nazwą Fake Off. Chce zaprosić kobiety do zdjęcia masek — i uświadomić im, jakiego rodzaju wiadomości wysyłają światu oraz jak je odczytywać.
Strona autorki projektu: www.dominikacuda.com
Facebook fanpage: http://www.facebook.com/dominikacudaphtotogaphy
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl