#HerStoria: Gilda Gray. Polka, która 100 lat temu podbiła Hollywood
Po prostu potrząsała ramionami, biodrami i biustem. Tyle wystarczyło, by stworzyć nowy rodzaj tańca - "shimmy shimmy", na którego punkcie oszaleli Amerykanie.
Lata 20., potańcówka nowojorskiej elity artystycznej. Oczy wszystkich mężczyzn zwrócone są w kierunku kobiety ze złotymi lokami, która nuci hymn Stanów Zjednoczonych. Potrząsa przy tym ramionami, kołysze biodrami i wywija rękoma. Ktoś z tłumu pyta z zachwytem, co to za taniec. "I'm just shaking my chemise!" – (ang. Po prostu potrząsam koszulą) odpowiada kobieta. Polski akcent powoduje, że ostatnie słowo chemise brzmi, jak "shimmy". Piękność w złotych lokach tańczy dalej, nieświadoma tego, że właśnie zapoczątkowała nowy styl taneczny zwany "shimmy shimmy".
Z polskiego bidula do Chicago
Kobieta w złotych lokach to tak naprawdę Gild Gray, czyli Marianna Michalska. Sierota z Krakowa, urodzona w 1901 roku. Marianna część dzieciństwa spędziła w bidulu. Dlaczego? Niektóre źródła podają, że jej rodzice zginęli w wypadku, inne, że w zamieszkach ulicznych, a jeszcze inne, że wcale nie zginęli, lecz z niewiadomych względów oddali córkę do sierocińca. W 1908 roku Marianna trafiła do nowych opiekunów. Rok później wraz z nimi wyemigrowała do Stanów Zjednoczonych i zamieszkała w stanie Wisconsin nieopodal Chicago. Dziewczynka była wulkanem energii - tańczyła, śpiewała i marzyła o karierze wielkiej artystki. Mając zaledwie 15 lat, za zgodą swoich opiekunów, wyszła za Johna Goreckiego, którego rodzina pochodziła z Polski. Rok później została nastoletnią matką. Całe dnie spędzała zamknięta w czterech ścianach. Sprzątała, zajmowała się synkiem i marzyła o wielkiej karierze, a marzenie to okazało się tak silne, że w końcu zdecydowała się zostawić męża i dziecko, by wyjechać do Chicago. W tym momencie jej życie nabrało tempa.
Włosy jak złoto
Marianna szybko zyskała aprobatę środowisk artystycznych. O jej aktywności tanecznej i teatralnej z tamtego okresu nie ma żadnych informacji. Wiadomo jednak, że Marianna dostała propozycję współpracy od łowcy talentów - Franka Wesphala. Mężczyzna zabrał Polkę do Nowego Jorku i poznał ze swoją żoną - znaną piosenkarką, Sophią Tucker. Kobiety zaprzyjaźniły się, a Sophia poradziła Mariannie, by porzuciła polskie imię i przyjęła pseudonim Gilda Gray. Przydomek Gilda miał chodzić od angielskiego słowa "gold", ponieważ włosy Polki przypominały złoto. W 1919 Marianna, jako Gilda Gray, rozkochała w sobie managera gwiazd – Gila Boaga i zamieszkała z nim w Kalifornii. Mężczyzna wprowadził ją w świat wielkich hollywoodzkich osobistości. Dzięki niemu Gilda poznała miedzy innymi Lawrence’a C. Windoma, reżysera komedii "Girl with the Jazz Heart", w której Gilda zagrała drugoplanową rolę. Angaż w filmie Windoma był dla Gildy cennym doświadczeniem, ale przełomowa okazała się jej kolejna rola w serii produkcji rewiowych "Ziegfeld Follies" na Broadwayu. Pierwszy "Follies" został wystawiony w 1907 roku w teatrze dachowym Jardin de Paris. To właśnie tam w 1922 roku Gilda pokazała światu taniec "The Shimy". Występ okazał się hitem, a publiczność pokochała seksowne ruchy Gildy.
Nieujarzmiona
Gilda rozkochiwała w sobie kolejnych mężczyzn, ale nie była w stanie wytrwać w stałym związku. Niedługo po rozwodzie z mężem poślubiła Gila Boag'a. Ich małżeństwo trwało niespełna cztery lata, ponieważ artystka czuła, że partner chce ją sobie podporządkować i sterować jej karierą. Rozwiodła się wiec po raz drugi. O rozterkach miłosnych Gildy plotkowało całe Hollywood - szczególnie wtedy, gdy kobieta ogłosiła zaręczyny z piosenkarzem Artem Jarrettem, które po chwili zerwała, by wyjść za wenezuelskiego dyplomatę Hectora Briceńo de Saa. Nikogo nie zdziwiło, że trzecie małżeństwo Gildy rozpadło się niedługo po tym, jak się zaczęło. Rozterki sercowe artystki nie odbijały się negatywnie na jej karierze. W latach 1926-1936 zagrała w produkcjach takich jak "Aloma of the South Seas", "The Devil Dancer", "Cabaret", "The Great Ziegfeld" i "Rose-Marie".
* Praca ponad wszystko*
Krach na giełdzie w 1929 roku i wielki kryzys finansowy, stał się początkiem problemów Gildy. Koniec lat 20. i lata 30. nie były łatwe dla artystki. Wielki boom na taniec "The Shimmy" mijał, a Polce coraz trudniej było uzyskać role w filmach – producenci oszczędzali każdy grosz ze względu na wielki kryzys finansowy, który nastąpił w 1929 roku w Stanach Zjednoczonych. Mimo to Gilda ciężko pracowała – chodziła na castingi i angażowała się w wiele małych ról, ale żadna z nich nie przynosiła jej odpowiednich zarobków, ani nie zatrzymała mijającej sławy. Przepracowanie i permanentny stres odbił się na zdrowiu artystki. Gilda kilkukrotnie trafiała do szpitala z powodu wycieńczenia organizmu. W 1933 roku dostała ataku serca. Przeżyła, ale lekarze kazali jej się oszczędzać. Nie posłuchała. Rozpaczliwie szukała pracy, a zaraz po wybuchu II wojwiatowej, resztką sił, zaangażowała się w pomoc dla pogrążonej w konflikcie Polski. Sześć lat przed śmiercią Gilda pomogła grupie emigrantów wojennych, organizując im wyjazd z Polski do Stanów Zjednoczonych, gdzie do końca wspierała ich finansowo. Zmarła 22 grudnia 1959 roku w wieku 58 lat z powodu kolejnego ataku serca. Gilda Gray została pośmiertnie uhonorowana w słynnej hollywoodzkiej Alei Gwiazd.
Zobacz także:
W ramach cyklu #HerStoria przedstawiamy Wam sylwetki kobiet, o których prawdopodobnie nigdy nie słyszeliście, a które miały ogromny wpływ na to, jak dziś wygląda Polska. Bardzo zależy nam na tym, byście razem z nami odkrywali historie lokalnych bohaterek, które miały lub mają realny wpływ na życie Wasze, Waszych rodzin i środowiska, w którym zyjecie. Może są to Wasze matki, nauczycielki ze szkoły, lokalne działaczki społeczne? Podzielcie się z nami tymi historiami. Opiszemy je w ramach naszego cyklu. Autorki i autorzy najciekawszych zgłoszeń otrzymają od nas prezenty książkowe. Zgłoszenia przyjmujemy przez dziejesie.wp.pl