Ich ślub opłacili nieznajomi. U pana młodego zdiagnozowano raka
Lekarze dali mu tylko kilka miesięcy życia. Para postanowiła przyśpieszyć ceremonię zaślubin, ale nie mieli pieniędzy, by zorganizować przyjęcie. Z pomocą przyszli im obcy ludzie, którzy w całości sfinansowali wszystkie niezbędne rzeczy.
15.09.2015 | aktual.: 12.12.2017 12:58
Lekarze dali mu tylko kilka miesięcy życia. Para postanowiła przyśpieszyć ceremonię zaślubin, ale nie mieli pieniędzy, by zorganizować przyjęcie. Z pomocą przyszli im obcy ludzie, którzy w całości sfinansowali wszystkie niezbędne rzeczy.
Steven i Laura Monks z Manchesteru planowali swój ślub dopiero za kilka lat. Przez całe życie oszczędzali na wymarzony dom i wesele. Wszystko się zmieniło, kiedy 3 miesiące temu u przyszłego pana młodego wykryto złośliwy nowotwór. Diagnoza nie pozostawiała wątpliwości. Zostało mu tylko kilka miesięcy życia.
U Stevena wykryto raka jelita i wątroby. Przeszedł szereg operacji i rozpoczął chemioterapię. W kwietniu okazało się, że leki nie działają. Para postanowiła jak najszybciej się pobrać. Pielęgniarka opowiedziała im o organizacji „Gift of a Wedding”, która finansuje wesela parom, które nie mogą sobie pozwolić na taki wydatek.
Wypełnili formularz i kilka tygodni później dowiedzieli się, że ich marzenia jednak się spełnią. Organizacja zamieściła post na swoim fanpage’u na Facebooku. Internauci zaczęli przysyłać swoje prezenty dla pary. Pracownicy zebrali pieniądze, dzięki którym udało się opłacić m.in. magika, tort, DJ-a, florystkę, fotografa i profesjonalny zespół. Młodzi nie musieli się nawet martwić o stroje dla siebie. Lokalny salon przysłał kobiecie białą suknię, a dla pana młodego i jego drużb jednolite ciemnoniebieskie garnitury.
- Nie możemy uwierzyć jak hojni potrafią być nieznajomi. Powiedzieliśmy naszej rodzinie, że w końcu się pobieramy, a oni myśleli, że to żart. Nawet nie wiedzieliśmy wcześniej, że taka organizacja istnieje – wspomina Laura.
Particia Harrison, założycielka „Gift of a Wedding” przyznała, że o wyborze właśnie tej pary wpłynęło to, że są dla nich niemal sąsiadami.
- Mieszkają w Hyde, które jest niedaleko naszego biura. Byliśmy szczęśliwi móc pomagać komuś z naszej społeczności – przyznaje działaczka.
To nie pierwsza taka ich inicjatywa. Wcześniej zorganizowali wesele dla kilkunastu innych par. Większość z małżonków cierpiała na nieuleczalne nowotwory.
md/ WP Kobieta