Ile o nas wie... internet?
Sieć to miejsce, w którym znajdujemy najświeższe informacje, dokonujemy transakcji bankowych, robimy zakupy i...mówimy o sobie na blogach i forach. Jak dużo jesteśmy w stanie ujawnić?
18.09.2007 | aktual.: 28.05.2010 15:59
Sieć to miejsce, w którym znajdujemy najświeższe informacje, dokonujemy transakcji bankowych, robimy zakupy i... mówimy o sobie na blogach i forach. Jak dużo jesteśmy w stanie ujawnić?
Blog pomocny
Jeszcze kilkanaście lat temu pisanie pamiętnika kojarzyło nam się ze skrupulatnym zapisywaniem codziennych wydarzeń w małym, ozdobnym zeszycie, który, co ważne, zamykany był na małą kłódkę. Jak bardzo współczesny blog różni się od pamiętnika sprzed lat? Przede wszystkim został pozbawiony symbolicznej kłódki, która czyniła go przedmiotem intymnym. Teraz pamiętniki upubliczniamy w Internecie i pozwalamy czytać je tysiącom nieznanych nam ludzi. Same decydujemy o treści bloga, umieszczając w nim mniej lub bardziej osobiste zwierzenia, przemyślenia, informacje o naszym życiu, a nawet, coraz częściej, prywatne zdjęcia. Wiele z nas zaczyna traktować prowadzenie bloga jako sposób na poradzenie sobie z codziennymi problemami, jako rodzaj terapii, w której mówienie o tym, co nas dręczy, jest kluczem do ostatecznego poradzenia sobie z tym.
Internautka domsa pisze: „To, że opisuję czasem na blogu swoje przeżycia lub problemy, wynika prawdopodobnie stąd, że łatwiej mi w danej chwili przelać swoje uczucia na wirtualny papier, do którego mam dostęp 24/7”.
Dla kobiet prowadzących blogi bardzo ważni są ich odbiorcy. Samo opisanie problemu, wyrzucenie go z siebie nie w każdej sytuacji jest wystarczające. Często internautki proszą swoje wirtualne koleżanki o pomoc lub poradę w konkretnej, aktualnej sprawie. Jaką przewagę mają przyjaciółki internetowe nad realnymi? Są szczere i obiektywne w wyrażaniu swego zdania. Piszą to, co naprawdę myślą, bo nie są zaangażowane w żadne relacje z koleżankami z sieci i nie obowiązuje ich mówienie „milszej prawdy” dla zachowania dobrych stosunków wzajemnych.
Blog na luzie
Kobiety dzielą się z wirtualnymi odbiorcami przeżyciami radosnymi i również smutnymi, szukając pocieszenia. Do blogów wprowadzają także informacje, które można by uznawać za błahe. Pisząc, „Kupiłam sobie nowa sukienkę, była w promocyjnej cenie na wyprzedaży. Jak Wam się podoba?”, i dodając zdjęcie nowego nabytku, oczekują obiektywnej oceny, pochwały dobrego zakupu, komplementu... To poszukiwanie koleżanek do plotkowania, kobiet z którymi łączy nas „pasja” robienia zakupów, zainteresowanie modą. Znacznie łatwiej jest znaleźć w sieci przyjaciółkę, która będzie naszą pokrewną duszą, bo w przeciwieństwie do rzeczywistości, w sieci poznajemy ludzi najpierw od strony zainteresowań, sposobu wypowiadania się na różne tematy, a nie wyglądu zewnętrznego – ujawnienie się przychodzi znacznie później.
Czego nie pokażemy?
Tak jak pokazanie na blogu zdjęcia nowej spódnicy, czy tuszu do rzęs przychodzi nam łatwo, tak pokazanie innym samej siebie jest dość trudne. Wynika to z braku pewności siebie i strachu przed negatywną oceną, która wystawią nam szczerzy do bólu użytkownicy sieci. Czasami brak chęci pokazywania siebie samej na blogu wynika z silnych przekonań o zbędności tegoż. Nie każda z nas ma potrzebę pełnego udzielania się w sieci:
Internautka ichigiku pisze: „Internet daje możliwość bycia zarówno anonimowym jak i rozpoznawalnym. Ja nie czuję potrzeby upubliczniania swojego wizerunku, a tym bardziej wizerunku bliskich mi osób. Założenie dziennika internetowego byłoby dla mnie równoznaczne z wyzbyciem się prywatności, która dla mnie jest rzeczą świętą”. Wiele internautek pokazuje publicznie swoje zdjęcia prywatne, nierzadko pokazując światu również osoby najbliższe. Blogi wzbogacone w zdjęcia są czytane częściej, są bardziej atrakcyjne z punktu widzenia czytelników, którzy ciekawi są życia innych ludzi. Im więcej autorzy pamiętników pokazują i opisują, tym chętniej odbiorcy to chłoną. Są jednak pewne granice, których większość kobiet prowadzących internetowe pamiętniki nie przekroczy. Każda z nas ustala sobie taką granicę indywidualnie, ale większość z internautek zgadza się ze sobą mówiąc: „Nigdy nie pokazałabym się nago”.
Czego nie napiszemy?
Nie istnieje wyraźnie wyznaczona granica dotycząca informacji podawanych w tekstach – czy to na prywatnym blogu czy w poście na publicznym forum. Tutaj granicę – dobrego smaku czy zachowania prywatności – każda z nas ustala sobie sama. Na co innego pozwalamy same sobie, a na co innego naszym współużytkowniczkom sieci:
mrstatty_ pisze: „Jeśli któraś dziewczyna opisałaby namiętną noc ze swoim partnerem, to absolutnie by mi to nie przeszkadzało, ale nie wiem czy sama chciałabym o tym pisać. Wyznaję zasadę, że ten temat w moim związku ma pozostać między mną a moim mężczyzną”.
O ile jesteśmy raczej tolerancyjne dla innych forumowiczek czy właścicielek blogów, to same określamy sobie prywatną moralność, w której działamy i staramy się jej nie przekroczyć, bo również w sieci bardzo ważne jest dla nas to, jak jesteśmy postrzegane.
Sieciowy anonim na zawsze
Żadnych granic nie ustalamy sobie tylko w wypadku, gdy nigdy nie ujawniamy nawet części swojej tożsamości, a posty na forach piszemy zawsze jako anonimowe użytkowniczki pod przeróżnymi pseudonimami. Takie w pełni anonimowe użytkowanie sieci jest jego najbardziej wygodną formą – po raz pierwszy w życiu możemy napisać wszystko co tylko nam się podoba, a nawet jeśli zostaniemy skrytykowane, to i tak nie dotyczy to przecież nas, tylko naszego sieciowego alter ego. Internet daje nam szerokie pole do popisu i nieograniczoną możliwość kreowania wizerunku – możemy zataić to, czego nie chciałybyśmy opowiadać, bądź podkolorować nieco rzeczywistość, aby stać się ciekawszą dla innych.
Internetowe BHP
Użytkowanie sieci jest niesamowitą przyjemnością zarówno dla tych z nas, które mają dużo do powiedzenia o sobie i chcą pokazywać się światu, jak i dla tych, które pragną pozostać tylko obserwatorkami bujnego życia wirtualnego. Niezbędne jest jednak zachowanie zdrowego rozsądku. Musimy pamiętać, że nawet jeśli często otrzymujemy dobre rady od internetowych przyjaciółek i są nam one bardzo pomocne, to może zdarzyć się sytuacja, w której zostaniemy pozbawione możliwości konsultacji z nimi. Nie można dopuścić do uzależnienia od sieci, która jest dla nas niczym terapia - musimy zachować umiejętność samodzielnego radzenia sobie z problemami. Warto zachować dystans i mieć na uwadze to, że tak naprawdę nigdy nie dowiemy się kto siedzi po drugiej stronie, więc im lżej traktujemy rzeczywistość wirtualną, tym więcej otrzymujemy z niej korzyści. A jeśli mamy wrażenie, że rozmowa poszła za daleko, czy nie odpowiada nam towarzystwo, to warto wziąć przykład z Julki.com: „W razie czego wyłączam komputer i już”.