Blisko ludziIzabela Marcinkiewicz: Nie jestem gotowa na życie celebrytki

Izabela Marcinkiewicz: Nie jestem gotowa na życie celebrytki

Kobieta powinna być przy swoim mężu, ale to nie świadczy o tym, że nie ma spełniać się zawodowo – uważa Izabela Marcinkiewicz.

Ingrid Hintz-Nowosad

Kobieta powinna być przy swoim mężu, ale to nie świadczy o tym, że nie ma spełniać się zawodowo – uważa Izabela Marcinkiewicz. Słynna żona byłego premiera Kazimierza Marcinkiewicza mieszkała przez ponad 8 lat w Londynie. Kilka miesięcy temu wróciła za mężem do Polski, bo jej zdaniem związek na odległość nie sprawdza się na dłuższą metę. Czym się teraz zajmuje?

- Nie wierzy Pani w związki na odległość? Dla wielu Polek, to bardzo bliski temat. Wiele rodzin jest rozdzielonych z powodu migracji za lepszą pracą i wynagrodzeniem. Jeden rodzic zostaje w Polsce z dziećmi, drugi pracuje i zarabia na dom za granicą. Czy można tak żyć na dłuższą metę?

Izabela Marcinkiewicz: - Sytuacje są różne. Często człowiek jest zmuszony do dokonywania wyboru. Odnośnie przykładu, który Pani podała, myślę sobie, że szkoda że państwo nie jest w stanie swoim obywatelom zapewnić takiego bytu, możliwości, aby nie musieli zarobkowo wyjeżdżać. Co innego jeśli chodzi o wyjazdy w celu zdobycia cennego doświadczenia, wykształcenia, kontaktów, nauki języka, na wakacje, itp. Takie wyjazdy są wartościowe.

A związek na odległość – uważam, że nie sprawdza się na dłuższą metę.

- W wywiadzie dla magazynu „Viva”, powiedziała Pani, że „kobieta powinna być przy swoim mężu”. Jak postrzega Pani dyskusję wokół gender w Polsce.

I.M.- Już tyle osób wypowiedziało się na ten temat, prawie każdy, i ja tutaj wolałabym się wstrzymać od głosu. Temat bardzo szeroki i w Polsce chyba podchodzi się do niego odmiennie niż w Wielkiej Brytanii. A to, że kobieta powinna być przy swoim mężu, nie świadczy o tym, że ma nie spełniać się towarzysko, zawodowo, itp. I mogłabym również powiedzieć, że mąż powinien być przy swojej żonie (uśmiech).

- Wróciła Pani i znalazła pomysł na siebie – biznes związany z dystrybucją kosmetyków naturalnych.

I.M.- Pomyślałam, że wprowadzę na polski rynek coś, czego jeszcze nie ma, choć trudno znaleźć produkt, którego w Polsce nie było. Ale przyjeżdżając do Warszawy, nie mogłam kupić naturalnych kosmetyków, jakich używałam w Londynie. Miałam swoją ulubioną brytyjską markę Dr. Organic. Poszłam więc do nich. Byli zainteresowani propozycją i moimi pomysłami. Wprowadziłam markę do Polski pod koniec ubiegłego roku. Ich kosmetyki są dostępne w aptekach, będą też niedługo w drogeriach. Mają świetnie wyglądające opakowania, ciekawy skład, pięknie pachną. Dla zainteresowanych: już wkrótce pojawi się w sprzedaży w sklepie internetowym zupełna nowość: żel ze śluzu ślimaka. Otworzyłam sklep internetowy. Sprzedaż ma się już całkiem nieźle. I oby było jeszcze lepiej.

- Jak odnajduje się Pani w roli bizneswoman, szefowej firmy?

I.M.- Tak naprawdę to wolę określenie „active woman” (aktywna kobieta – red.). W sumie bardzo dobrze. Myślę, że posiadam umiejętności, które pozwalają mi dobrze pełnić tę rolę. Trzeba być zorganizowanym, zdeterminowanym i mieć przekonanie do tego, co się robi.

- Jak Pani dba o urodę? Może ma Pani swoje zawsze działające patenty urodowe? Np. SOS przed wielkim wyjściem?

I.M. - Dbam, ale bez zbytniej przesady. Stawiam na naturalność. Nie maluję się specjalnie. Stosuję podstawowy make up. W mojej łazience, oprócz szamponu i odżywki do włosów, jest peeling do ciała – używam raz albo 2 razy w tygodniu, peeling do twarzy – używam raz w tygodniu, krem nawilżający do twarzy, balsam do ciała – używam zawsze po kąpieli. A moje SOS, to arganowe serum pod oczy, które zawsze noszę przy sobie. Warto dbać o delikatną skórę w tym miejscu. Poza tym krem do rąk, na pewno przydatny teraz na ten mróz.

- A jak, Pani zdaniem, Polki dbają o urodę? Np. Koreanki, które najdłużej ze wszystkich kobiet na świecie zachowują młodzieńczy wygląd, przywiązują wagę do pielęgnacji. W Korei rynek kosmetyczny zdominowany jest przez kosmetyki pielęgnacyjne. Przeciętna Koreanka używa 18 kosmetyków do pielęgnacji twarzy. W Azji codzienna pielęgnacja obejmuje od 6 do 10 kroków, na które składa się przede wszystkim oczyszczanie twarzy olejem, tonizowanie, nakładanie serum, następnie emulsji, kremu pielęgnacyjnego, kremu pod oczy i na końcu kremu.

I.M.- Myślę, że istotne jest nie tylko to, jakich kosmetyków i jak używamy, ale również połączona z tym odpowiednia codzienna dieta. Polki lubią kupować kosmetyki. Chcą wyglądać dobrze, podobać się, wyglądać młodo i pięknie. I coraz więcej Polek chce używać kosmetyków naturalnych i organicznych.

- Trend eko jest bardzo modny. Rynek zalewają bowiem kosmetyki, które są ekologiczne i naturalne. Niestety, sam napis nie oznacza, że kosmetyk naprawdę taki jest. Na co, Pani zdaniem, należy zwrócić uwagę, kupując taki produkt?

I.M.- Po prostu patrzymy na skład. Najlepiej, żeby taki kosmetyk, nie miał w składzie SLS (laurylosiarczanu sodu), który jest detergentem syntetycznym - silnym i żrącym, parabenów – substancji, które przedłużają życie produktu, jednak mogą powodować alergie. Swego czasu rozgorzała dyskusja, czy parabeny mogą być przyczyną nowotworów. Jednak nie potwierdzono tego.

Kosmetyki nie powinny zawierać silikonów, które sprawiają, że skóra jest gładka, ale jednocześnie zatykają pory. Parafina – uzyskiwana przy destylacji ropy naftowej, to kolejny składnik, który nie jest dobrze absorbowany przez skórę.

Zdrowie jest najważniejsze, więc na pewno nie warto na zdrowiu oszczędzać. Dobrze jest używać kosmetyków naturalnych i organicznych. Dla osób będących naprawdę eko ważne jest też to, żeby opakowania były przyjazne środowisku.

- Co Pani sądzi o medycynie estetycznej i chirurgii plastycznej?

I.M. - Oceniam pozytywnie jeśli stosowana jest w przypadkach, gdy ktoś uległ wypadkowi i jego ciało uległo deformacji. Dzięki zabiegom, tacy ludzie otrzymują drugie życie. Inna jest sytuacja, w której ktoś sobie postanawia, że chce wyglądać młodziej, piękniej. Oczywiście ma do tego prawo. Jednak trzeba mieć świadomość skutków ubocznych, bo mogą okazać się nieodwracalne.

- Prowadzi Pani bloga. Czy ma on być dla Polek miejscem, gdzie znajdą porady dotyczące urody i pielęgnacji ciała? Ewa Chodakowska dba o zdrowe i wyćwiczone ciało Polek. Anna Lewandowska do codziennej porcji ćwiczeń dodaje zawsze coś „smacznego” w formie przepisu na śniadanie czy sałatkę. A u Pani?

I.M.- Mój blog dotyczy mojego biznesu, codzienności. Chcę poruszać w nim również tematy związane z biznesem i kobietami w biznesie. Porady znajdą się w sklepie internetowym bądź na Facebooku.

- „Będę dla Was pisać o pięknie i równowadze, sile natury na co dzień oraz sile kobiety w biznesie” – to cytat z bloga "Busy by Nature". Na czym polega zdrowy styl życia? Na kolejnej modnej diecie, udziale w maratonie czy harmonii?

I.M. - Na pewno na harmonii, czyli zachowaniu umiarkowania w każdej strefie życia. W dzisiejszym świecie, gdzie każdy pędzi, trudno jest zachować zdrowy styl życia, o ile nie jest się pracownikiem fitness klubu czy wuefistą. Aby zachować zdrowy styl życia na pewno warto się ruszać. Nawet krótki spacer będzie korzystny dla naszego organizmu. Warto jeść w sam raz, nie objadać się, aby nie czuć się przejedzonym, pić umiarkowanie alkohol, słuchać dobrej muzyki, która nastraja pozytywnie i otaczać się dobrymi ludźmi - to moja recepta.

- Jest Pani gotowa na życie celebrytki? Na tytuły zainteresowanie tabloidów i paparazzich?

I.M.- Nie jestem gotowa na życie celebrytki i nigdy mnie to nie ekscytowało. Nie myślę o tym. Chcę robić w życiu to, co sprawia mi przyjemność.

Ingrid Hintz-Nowosad/(gabi/mtr), kobieta.wp.pl

POLECAMY:

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (24)