Jak wygląda życie 61‑letniej matki?
Susan Tollefsen to najstarsza Brytyjka, która poddała się zapłodnieniu metodą in vitro. Za pomocą tej metody zaszła w ciążę w wieku 57 lat. Wiele osób krytykowało jej decyzję twierdząc, że jest zbyt stara, żeby zostać matką.
07.11.2011 | aktual.: 07.11.2011 14:40
Susan Tollefsen to najstarsza Brytyjka, która poddała się zapłodnieniu metodą in vitro. Za pomocą tej metody zaszła w ciążę w wieku 57 lat. Wiele osób krytykowało jej decyzję twierdząc, że jest zbyt stara, żeby zostać matką. Kobieta nie przejmowała się jednak tymi zarzutami. Jak wygląda jej życie teraz, kiedy w wieku 61 lat wychowuje 3-letnią Freyę?
Tollefsen zdecydowała się na późne macierzyństwo, gdyż była przekonana, że w razie problemów zdrowotnych dzieckiem zajmie się jej 11 lat młodszy partner Nick Mayer. Teraz jednak The Mail on Sunday ujawnia, że para rozstała się. Tymczasem Susan przyznaje, że część zarzutów, które słyszała przed zdecydowaniem się na sztuczne zapłodnienie, okazała się słuszna.
Kobieta jest teraz najstarszą samotną matką w Wielkiej Brytanii. Przyznaje, że choć Freya to najlepsza rzecz, która przytrafiła jej się w życiu, to jej wychowanie nastręcza wielu trudności. Emerytka twierdzi teraz, że powinno się wprowadzić limit wiekowy dla zabiegów in vitro i zabraniać, a przynajmniej zniechęcać do nich osoby powyżej 50 roku życia.
- Niczego nie żałuję – zaznacza Susan. – Jednak teraz zgadzam się, że istnieją pewne przeciwwskazania do wychowywania dzieci w takim wieku. Robię się smutna, kiedy uświadamiam sobie, że mój czas ucieka. Gdybym mogła zmienić jedną rzecz w moim życiu, zdecydowałabym się na urodzenie dziecka wcześniej. Chciałabym patrzyć, jak Freja dorasta, bierze ślub i ma swoje dzieci.
- Robię wszystko, żeby wychować ją na osobę całkowicie niezależną – kontynuuje Tollefsen. – Jednak wizja tego, że umrę, gdy będzie jeszcze młoda, łamie mi serce.
Całkowita zmiana
Przyjście na świat dziecka było dla Susan kompletną rewolucją. Opieka nad Freyą całkowicie zmieniła jej rytm dnia i relacje z partnerem. Niestety, jak u wielu par, presja i odpowiedzialność sprawiły, że partnerzy zaczęli się od siebie oddalać.
- Czułam, że mój cały świat zaczął kręcić się wokół dziecka – wspomina Susan. – Nick natomiast nadal pasjonował się piłką nożną, szczególnie drużyną West Ham. Miałam wrażenie, że nasza rodzina liczy cztery osoby: mnie, Freyę, Nicka i drużynę. Każdej soboty partner chciał oglądać mecz, obojętnie czy byliśmy w domu czy na wycieczce. Miałam wrażenie, że Nick nie chciał poświęcić swojego życia dla córki.
POLECAMY:
- Zdałam sobie sprawę, że nasz związek nie był idealny, mieliśmy problemy z komunikacją. Nie widzieliśmy problemu, kiedy byliśmy sami, jednak pojawienie się dziecka spowodowało, że ciężko było się dogadać – dodaje.
Kontrowersyjna decyzja
Susan przeszła zabieg in vitro w 2008 roku w rosyjskiej klinice. W zeszłym roku została najstarszą osobą w historii, której zaoferowano ponowne zapłodnienie tą metodą. Lekarze z London Women’s Clinic in Harley Street zgodzili się na to, by pomóc jej w urodzeniu drugiego dziecka. Ostatecznie nie doszło jednak do zabiegu.
Kobieta zdecydowała się na macierzyństwo pomimo problemów zdrowotnych, takich jak kłopoty ze słuchem i zwyrodnienia stawów kolanowych.
- Mówiąc szczerze, doświadczenie nauczyło mnie, że nie powinno się rodzić dzieci po pięćdziesiątce – przyznaje. – Jednak dopóki nie masz swojej pociechy, nie uświadamiasz sobie tego. Prawdą jest, że uczymy się na swoich błędach, a moim błędem było to, że nie zdecydowałam się na dziecko wcześniej.
Różnice pokoleń
Susan opowiada o presji, która ciąży na niej w związku z macierzyństwem, podczas gdy większość z jej równolatków przechodzi na emeryturę i opiekuje się wnukami. – Nie zdawałam sobie sprawy z tego, że różnica pokoleń będzie tak wielka – mówi. – Istnieje przepaść pomiędzy mną a matkami dzieci w podobnym wieku. Nie mam z nimi wiele wspólnego. Rozmawiają o rzeczach, które już mnie nie dotyczą. Przyznam, że czasami zazdroszczę im młodości.
Kobieta uważa jednak, że jej przewagą nad młodszymi matkami jest to, iż ceni każdą chwilę spędzoną z Freyą. Zaznacza też, że zamierza przekazać córce całą zdobytą mądrość i doświadczenie, jakie zdobyła przez 60 lat życia.
Susan nie ukrywa jednak, że wychowanie dziecka w tym wieku nie należy do łatwych. Kobieta utrzymuje siebie i córkę z niewielkiej emerytury. – Nigdy nie myślałam, że sprawy potoczą się w taki sposób – wyznaje. – Nie żałuję tego, że mam Freyę, ale musiałam zapłacić sporą cenę za realizację mojego marzenia o byciu matką. Straciłam partnera. Wyobraźcie sobie, że jesteście w kimś zakochani do szaleństwa, a on tak po prostu odchodzi.
49-letni Nick Mayer pomaga w wychowaniu córki. Freya nocuje u niego parę razy w miesiącu, spędzają też razem każdy weekend.
Tekst: na podst. The Daily Mail/(sr/pho)