Jakie potrawy przyniosą nam uchodźcy?
Jedzenie w tradycji syryjskiej jest bardzo ważne.
Czy tego chcemy czy nie, imigranci z Syrii i Erytrei trafią także do Polski. Może nie będzie ich zbyt wielu, ale przyjadą na pewno. Na razie w większości społeczeństwa przeważa strach przed nimi. Nie zdajemy sobie sprawy, że jeśli przyjadą do nas pokojowo nastawieni ludzie, którzy będą chcieli u nas spokojnie żyć i pracować, przy okazji ubogacą naszą kulturę, w tym kulturę jedzenia. Przykładów z innych krajów Europy mamy na to wiele.
Jednym z najbardziej popularnych dań w Wielkiej Brytanii jest curry - z baraniną, kurczakiem czy warzywami. Oczywiście ta potrawa nie powstała na Wyspach Brytyjskich, ale w Indiach i na Sri Lance. Dziesiątki tysiącom imigrantów z Azji curry trafiło do Anglii, Walii i Szkocji już w latach 50. XX wieku, gdy rozpadało się wielkie kolonialne imperium. Hindusi przenieśli do Europy nowe, niezwykłe i bardzo aromatyczne potrawy, a ich małe, rodzinne restauracje szybko zyskały popularność.
Podobnie jest z kuchnią chińską. Uchodźcy ekonomiczni z Państwa Środka wszędzie, gdzie trafiali otwierali bary i małe knajpki. Konkurowali z miejscowymi głównie cenami, stąd w wielu miejscach Europy najtańsze są właśnie dania kuchni chińskiej - sprzedawane często na wynos. Jednak nie tylko niskie ceny przekonały Europejczyków do chińskich smaków. Także drogie restauracje serwujące azjatycką kuchnię nie muszą się martwić o brak klientów. Bajecznie kolorowa, egzotycznie pachnąca i bazująca na wielu nieznanych lub niedocenianych u nas składnikach kuchnia chińska podbiła serca wielu konsumentów.
W Niemczech monopol tradycyjnych kiełbasek i kapusty kiszonej przełamali z kolei Turcy. Dziś moda na ich gyrosy i kebaby trafiła właśnie z Niemiec do Polski, Słowacji czy Rumunii. Często te dania nie mają wiele wspólnego z oryginałem, ale nazwa, przyciągająca klientów szybkiego jedzenia pozostała.
Francja znana jest ze swojej rodzimej kuchni. Ale i tak od lat 60. XX wieku czerpie z tradycji krajów Maghrebu, terenów na północ od Sahary, z których setki tysięcy ludzi wywędrowało do Paryża, Marsylii, Lyonu czy Rennes. Baranie szaszłyki, kiełbaski z papryką - merguezy, czy tadżin można kupić na straganach we francuskich miastach równie często jak ostrygi, krewetki czy tradycyjne sery.
A co do Europy mogą przynieść Syryjczycy i Erytrejczycy, dwie nacje, które z powodu wojny i terroru szturmują dziś granice Europy?
Odpowiedź jest prosta: bardzo wiele. Jedzenie w tradycji syryjskiej jest bardzo ważne. Posiłki są bogate, kolorowe, a biesiada zawsze musi odbywać się w gronie rodziny i przyjaciół.
To typowa kuchnia bliskowschodnia, czerpiąca pomysły i z kuchni tureckiej, arabskiej, indyjskiej. Na Bliskim Wschodzie bowiem krzyżowały się szlaki kupieckie, a handlowano tu przede wszystkim przyprawami i żywnością. Najważniejszym elementem posiłku jest chleb: najczęściej płaski, pieczony z dodatkiem oliwy z oliwek, nazywany pita. Dobrze przygotowany ma on tę właściwość, że w środku robi się pusty, jest więc idealny do nadziewania. I właśnie z tego powodu powstała najbardziej znana potrawa Syrii - falafel. To kulki z mielonej ciecierzycy, wcześniej moczonej przez kilkanaście godzin (nie gotowanej!), z dodatkiem czosnku i przypraw: papryki ostrej, kuminu, kolendry czy kurkumy. Falafele smaży się na głębokim tłuszczu i podaje właśnie w chlebku pita. Ten tradycyjny "street food" dziś znany jest we wszystkich krajach graniczących z Syrią, a nawet w Europie. Falafele są zdrowe, smaczne i mogą podbić również serca polskich smakoszy.
Innym tradycyjnym daniem syryjskim, łatwym do przygotowania i bardzo smacznym jest kuszami, czyli makaron zapiekany z soczewicą, cebulą i sosem pomidorowym. I, oczywiście, dodatkiem wielu aromatycznych przypraw.
Hiszpanie wymyślili tapasy - małe przekąski podawane najczęściej do alkoholu. Syryjczycy z kolei są twórcami mezze. To zestaw przekąsem podawany przed posiłkiem. Idealnie sprawdza się on na europejskich przyjęciach. W skład mezze wchodzi obowiązkowo hummus, czyli mus z ciecierzycy z dodatkiem tahini (pasty z sezamu), czosnku, soku z cytryny, soli i oliwy. Hummus dodaje się w Syrii do większości dań - to smak nieodłącznie związany z tamtejszą kulturą. Warto spróbować - najlepszy jest robiony samodzielnie! Poza hummusem w skład talerza przekąsem wchodzą kibda (wątróbka drobiowa smażona z czosnkiem i przyprawami), małe kulki z mięsa mielonego i kaszy (kibba) oraz, oczywiście, sałatki - z kopru włoskiego z owocami granatu czy marchewki z sokiem pomarańczowym. Kuchnia syryjska jest bardzo bogata i na pewno warto ją poznać.
Erytrea z kolei to kraj bardzo biedny. Problemem wieli mieszkających tam ludzi nie jest to, w jaki sposób przygotować obiad, ale czy w ogóle jest cokolwiek do jedzenia. Nie znaczy to jednak, że Erytrea nie ma swojej kuchni. Choć nie jest wymyślna, to z pewnością móże nas pozytywnie zaskoczyć. Potrawy z Erytrei są najczęściej bardzo ostre i sycące. Wyróżnikiem jest specjalna mieszanka przypraw o nazwie berbere. Składa się ona z suszonego chili, papryki, pieprzu, czosnku, cebuli, imbiru, kminu rzymskiego i sumaka. Berbere dodaje się do praktycznie wszystkich dań. Erytrejczycy najchętniej przygotowują gulasze - z wołowiny, kurczaka, koźliny czy baraniny z dodatkiem wielu warzyw i ostrych przypraw. Popularne są także pieczone ryby z warzywami. Do potraw zawsze podaje się indżerę - substytut chleba, czyli lekko kwaskowaty placek z mąki z sorgo (choć dziś robi się indżerę także z mąki pszennej). Potrawy z soczewicy są także bardzo cenione. Szczególnie jedna z nich, czyli hilbet - pasta z soczewicy z dodatkiem
ostrych przypraw. Można ją jeść i na śniadanie, i na kolację.
Położenie geograficzne Erytrei sprawiło, że są tu znakomite warunki do uprawy kawy. I właśnie aromatyczna kawa z dodatkiem kardamonu, goździków i imbiru to tradycyjny napój, którego warto spróbować także w Polsce. Gdy imigranci z Erytrei trafią do naszego kraju, z pewnością nauczą nas pić wspaniałą, aromatyczną kawę.
AD/mp/WP Kobieta
POLECAMY RÓWNIEŻ: