Japończycy pakują wszystko w plastik. Gdy weszłam do piekarni, zdziwiło mnie zachowanie ekspedientki
Jedna truskawka zapakowana w pięć plastikowych elementów. Kolejki przed sklepami, aby owinąć parasolkę folią. W Japonii dowiedziałam się, że zamienianie plastikowych słomek na te ekologiczne to walka z wiatrakami. Problem leży głębiej.
04.12.2019 | aktual.: 04.12.2019 18:00
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Japonia ujmuje turystów przede wszystkim świetną organizacją życia społecznego i czystością. Wylądowałam w Tokio. Z każdym krokiem spotykałam kolejne osoby pracujące na lotnisku, które dbały o to, żebym sprawnie dopełniła wszystkich formalności i jak najszybciej mogła cieszyć się odkrywaniem tego niesamowitego kraju. Wtedy zachwyciła mnie ta troska i wszechobecna uprzejmość. Jednak z czasem okazało się, że ten serwis i nadmierne przejmowanie się o zadowolenie klienta ma również swoje złe strony. Szczególnie odbijające się na środowisku.
Japonia zapakowana w plastik
Pierwsze wrażenie. Zauważam, że na ulicach nie ma śmietników. Jedyne, czego można się "pozbyć" w trakcie zwiedzania miasta, to butelki. Przy automatach z napojami znajdują się pojemniki do segregacji opakowań. Inne odpady trzeba nosić ze sobą przez cały dzień. Można je wyrzucić jedynie we własnym mieszkaniu. Pomyślałam, że być może to dobry sposób, aby ograniczyć produkcję śmieci i już chciałam bić brawo za tę postawę, ale pierwsza wizyta w piekarni i kolejne doświadczenia pokazały mi, że ten system nie do końca działa.
Wchodzę do kameralnego wnętrza. Gdy tylko otwieram drzwi, witają mnie ukłony ekspedientki i wypowiedziana z entuzjazmem formułka znacząca mniej więcej "witaj w naszym sklepie". Nakładam na tacę chleb i dwie bułki z fasolą. Pracująca tam starsza kobieta pyta mnie, czy chciałabym, żeby chleb pokroić i kiedy przytakuję, skrupulatnie dopytuje, jaka powinna być grubość kromek. Nie rozumiejąc wiele z jej słów, posiłkuję się zasłyszaną radą, żeby powiedzieć "sandwichi" (kanapki) i wtedy w końcu odpuszcza. Wychodzi na zaplecze i wraca z chlebem, którego kromki mają idealnie tę samą grubość. Chleb jest zapakowany w plastik.
Później wyjmuje spod lady plastikową reklamówkę i wkłada do niej chleb. Następnie sięga po kolejne dwie reklamówki, żeby zapakować każdą z bułek oddzielnie. Kiedy ją powstrzymuję, energicznie macha rękami i próbuje mi coś wytłumaczyć. W końcu, nie mogąc dojść do porozumienia, sama wkładam pieczywo do reklamówki, w której znajduje się już chleb, i zostawiam ekspedientkę w osłupieniu.
Podczas kolejnych dni odkrywania miasta zauważam, że w sklepach czy na targach wszystkie produkty są przesadnie opakowane plastikiem. W supermarketach można zobaczyć pojedyncze owoce czy warzywa starannie zawinięte w folię. I czasem wygląda to tak, że jedna truskawka opakowana jest w pięć plastikowych elementów, żeby wyglądała schludnie.
Japońska sztuka pakowania i przywiązywanie wagi do wyglądu bierze górę nad rozsądkiem. Tak samo traktuje się świeże produkty sprzedawane na ulicznych stoiskach. Estetyka jest dla Japończyków ważniejsza niż ekologia.
Japonię zamieszkuje prawie 127 mln ludzi. To ponad trzykrotność ludności Polski. Jest drugim państwem, zaraz po Stanach Zjednoczonych, produkującym najwięcej plastiku. Problem nadmiernego używania sztucznych opakowań dotyczy nie tylko gastronomii, ale też innych aspektów codziennego życia.
Zobacz także: "Co zrobić, żeby on się bardziej starał?". Zapisałam się na kurs online i chyba dalej nie wiem
W deszczowy dzień przed każdym sklepem ustawiają się kolejki. Obsługa prosi o zapakowanie mokrej parasolki w plastikowy pokrowiec. Kiedy opuszczasz wnętrze, oddajesz osłonę stojącemu przed sklepem ekspedientowi, który wyrzuca ją do śmietnika. I tak przed każdym kolejnym butikiem. Jeśli nie dostosujesz się do tych wytycznych – nie wejdziesz do środka. Dotyczy to również centrów handlowych. Aż strach pomyśleć ile takich rytuałów odprawia przeciętny Japończyk w trakcie jednego dnia, gdy pogoda nie dopisuje.
To zaledwie kilka przykładów z całego pobytu. I chociaż Japończycy wydają się pro eko, a ich instrukcje dotyczące sortowania odpadów mają nawet 30 stron, to kwestią ograniczenia zużycia plastiku zdają się nie przejmować. Podczas gdy w Polsce nawet słomki do napojów zamieniamy na te bio, 3 razy większa Japonia zasypuje środowisko plastikiem.
Francuska Agencja Prasowa informuje, że 84 proc. odpadów z Japonii zostaje poddanych recyklingowi. Jednak w rzeczywistości wygląda to tak, że 56 proc. plastiku Japończycy spalają i przetwarzają na energię. W takcie spalania uwalniany jest dwutlenek węgla, co przyczynia się do katastrofy klimatycznej.
Po powrocie do europejskiej rzeczywistości poczułam się oszukana. Bo wszelkie wysiłki, jakie wkładam w ograniczenie zużycia plastiku, wydają się walką z wiatrakami w skali światowej. I super jest to, że wykonujemy mikro kroki, które mają wspomóc ochronę środowiska, ale w naszym europocentryźmie zapominamy, że nie jesteśmy pępkiem świata i sami nie zwalczymy problemu. Zdecydowanie potrzebny jest dialog i zwiększanie świadomości poza Europą.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl