Jaruzelska przeciw aborcji. Mówi o chorym dziecku Jakiego
Monika Jaruzelska wchodzi do polityki z mocnymi poglądami. W rozmowie z "Dużym Formatem" mówi wprost: Aborcja nie jest ok. Wyznaje, że zanim zaszła w ciążę, uważała inaczej. Wszystko zmieniło się, gdy myślała, że jej dziecko urodzi się chore.
Jaruzelska zaszła w ciążę w wieku 40 lat i zrobiła badania prenatalne. Płód był zagrożony wadą genetyczną. Czekając na ostateczne wyniki, córka generała wiedziała już, że nie podda się . – Bo w tak późnym okresie to by było nie tyle usunięcie płodu, co urodzenie dziecka, które nie jest w stanie oddychać poza moim organizmem. Czyli jakbym urodziła rybę, która się dusi na powietrzu. Zdecydowałam się więc urodzić, wiedząc, że mogę być potem osobą nieszczęśliwą – opowiada "Dużemu Formatowi". Dodaje, że nie liczyła na ewentualną pomoc państwa, której jest zdaniem de facto wciąż nie ma.
PiS proponuje 4 tys. złotych matkom, które zdecydują się urodzić chore dziecko. Dla Jaruzelskiej to suma nieadekwatna do potrzeb. – To jak zasiłek pogrzebowy – komentuje. Chyli jednak czoła przed rodzicami takich dzieci. – Mam wielki szacunek dla tych rodzin, w tym przewodniczącego komisji weryfikacyjnej Patryka Jakiego, który wraz z żoną zdecydował się przyjąć chore dziecko i z miłością pokazuje je światu – podkreśla. I mówi wprost, że nie poparłaby aborcji na żądanie, bo "czułaby się z tym niekomfortowo".
Przyszła polityk - która w ostatnim sondażu dla "Super Expressu" plasuje się za Robertem Biedroniem - broni katolików sprzeciwiających się aborcji jako takiej. Jest przekonana, że nikt ich nie szanuje, co wyraża się choćby w sformułowaniu "Aborcja jest ok". – Tam się kończy wolność jednego, gdzie się zaczyna szacunek dla drugiego – stwierdza. Zauważa jednak, że dotyczy to obu stron barykady i nazywanie kobiet morderczyniami jest złe i niezgodne z prawem.