Jej córka chciała pograć w piłkę z rówieśnikami. Nie udało się, bo jest dziewczynką
Naszą redakcyjna koleżanka Malina Błańska podzieliła się historią ''z własnego podwórka''. Zacznijmy od tego, że córka Maliny, tak jak jej mama, uwielbia piłkę nożną.
O ile samo zainteresowanie tym sportem nikogo szczególnie nie dziwi, o tyle czynny udział kilkuletniej dziewczynki w grze, to już inna sprawa. Mała Zoja uwielbia piłkę nożną. Chętnie chodzi oglądać mecze, sama też uwielbia grać. Lato spędziła na boisku i nawet teraz, w listopadzie, nic jej przed tym nie powstrzyma.
'Wczoraj zapomnieliśmy wziąć piłki, ale na boisku spotkaliśmy grupkę chłopców (w wieku od 6 do 8 lat), którzy doprosili nas do zabawy. Nie zrobili tego zbytnio entuzjastycznie, ale moje dziecko nękało ich błagalnym spojrzeniem i zwyczajnie wprosiło się do wspólnego kopania piłki'' - opisuje redaktorka.
Okazuje się, że dla równieśników gra z dziewczynką nie była taka oczywista:
''Po jakiś 20 minutach gry, okrzyków: daj młodemu też! jednen z nich podszedł do mnie i zapytał: - Jak chłopiec ma na imię? - To jest dziewczynka i ma na imię Zoja – powiedziałam. Wryło go. Zmyliła go krótka fryzura i bluza Legii, w której była Zojka. Był przekonany, że gra z chłopakiem. Już ani razu nie podali jej piłki. Przestali się z nią bawić. Miłego dnia Dnia Feministek!'' - kończy Malina.
Swoją historię poprzedza taką uwagą: ''Już wszyscy jesteśmy zmęczeni słowem feminizm. Czasem w rozmowach z przyjaciółkami uznajemy, że nie jest tak źle, że faceci też mają ciężkie czasy, że #metoo i Czarne Protesty to były skuteczne akcje, i że głowa do góry, będzie tylko lepiej. I wtedy dzieje się to'' - stwierdza.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl