Joanna Brodzik nie miała łatwego dzieciństwa. Jak dziś sobie radzi?
Zdradziła szczegóły z dzieciństwa
Kobieta sukcesu. Piękna, niezależna i utalentowana. Joanna Brodzik jest jedną z najpopularniejszych aktorek w Polsce. Jej wizerunek stał się wzorem dla trzydziestoletnich Polek. Jak wspomina swoje dzieciństwo?
Zdecydowanie nie było usłane różami, ale jak przyznaje, to dzięki temu ma dziś siłę do działania. – Jasne, w domu nie było kaloryferów i trzeba było nosić węgiel do pieca albo rąbać drewno na opał. Ale dla mnie to noszenie węgla, przebijanie się przez śnieg do sklepu czy atak szczurów w 1978 r., to, że brakowało nam do pierwszego i ostatnie trzy dni, zanim przyszła babci renta, jadłyśmy odświeżany chleb, wszystko to wydawało się naturalne. Tak po prostu wyglądało moje życie – opowiada w najnowszym wywiadzie dla „Świata kobiety”.
Wychowały ją kobiety
Brodzik wychowała się bez ojca, za to w otoczeniu kobiet, które, jak przyznaje, miały ogromny wpływ na to, jaka jest dzisiaj. Szczególnie ciepło wspomina swoją babcię. – W sytuacjach beznadziejnych wspierała mnie, mówiąc: „musisz usiąść, wziąć głęboki oddech i pomyśleć. I to minie. Zaopatrzyła mnie na życie też w parę konkretów, typu: „niezależnie od życiowych problemów, w każdej torebce powinnaś mieć szminkę”. Albo: „nic nas, kobiet, nie zwalnia z tego, żeby ludzie patrzyli na nas z przyjemnością. Co oznacza, że niezależnie od sytuacji, trzeba o siebie dbać”.
Co z ojcem?
Brodzik zdradziła również, jak brak ojca w domu wpłynął na jej zachowanie.
- Nigdy nie czułam się gorsza, bo mój tata był w moim życiu obecny. Wiedziałam, kim jest, gdzie mieszka, wiedziałam, dlaczego z nami być nie może. Nie wiem, jak by było z nim być. Być może, gdybym miała ojca, który mnie hołubi, trzyma pod kloszem, nie miałabym szansy dojść w życiu do miejsc, do których doszłam dzięki temu, że go przy mnie nie było. Trudno polemizować z losem, który tak się ułożył – dodaje w wywiadzie.
Kobieta sukcesu
Aktorka lata temu rozkochała w sobie widzów rolą zaradnej, romantycznej prawniczki. Dla wielu kobiet była polskim odpowiednikiem Bridget Jones. Niedługo po sukcesie „Magdy M.” Brodzik znalazła się nawet w zestawieniu „Forbesa”. Według rankingu magazynu, była jedną z najlepiej zarabiających kobiet polskiego show-biznesu. Miernikiem w tym plebiscycie były proponowane stawki za udostępnienie swojego wizerunku w reklamie.
Brodzik jakiś czas temu zrezygnowała jednak z bywania na imprezach i szklanym ekranie i poświęciła się rodzinie. Kiedy za jej koleżankami z branży uganiają się paparazzi, ona woli spędzać czas z dziećmi. Tym zaskarbiła sobie sympatię wielu kobiet.
- Nie ma siły na słabości. Bo słabość to jest prawda. To autentyczność. Ja swoją czerpię z nieudawania tego, kim nie jestem. A jestem też słaba. Czasem płaczę. I to nie tylko w zaciszu domowym. Płaczę też w samochodzie. Więc jak ktoś zobaczy kiedyś w biało-perłowym fiaciku zapłakaną kobietę, to jestem ja – opowiada.
Jak radzi sobie jako mama?
Brodzik razem z Pawłem Wilczakiem, z którym jest już ponad 13 lat, wychowuje dwóch synów. Jako mama radzi sobie doskonale. – Mam poczucie, że wychowuję synów dla innych kobiet. Dlatego chciałabym wychowywać ich na dobrych, mądrych, sprawiedliwych i świadomych – mówi aktorka. – Uważam, że moim obowiązkiem jest chronić ich prywatność do momentu, w którym sami będą w stanie ocenić konsekwencje jej utraty – dodaje.
Trzeba przyznać, Joanna Brodzik wciąż potrafi zachwycić, a show-biznes ani trochę jej nie zmienił. Wciąż pokazuje, że do popularności ma ogromny dystans i najważniejsze to twardo stąpać po ziemi.