GwiazdyKiedy kobieta zarabia więcej. "Mąż mówi, że to moje, a nie nasze pieniądze"

Kiedy kobieta zarabia więcej. "Mąż mówi, że to moje, a nie nasze pieniądze"

Alicja przez pewien czas zarabiała kilkaset złotych więcej niż jej partner. - Mówił, że to dobrze dla mnie, że dostałam podwyżkę. Ale jego pierwszą reakcją był kąśliwy komentarz - wspomina. Po tym jak mąż Hani stracił pracę, ona zaczęła zarabiać na dom, a on został z ośmiomiesięcznym dzieckiem. - Powtarza, że to moje, a nie nasze pieniądze. Chociaż oczywiście wtedy, gdy to on zarabiał, były nasze, a nie jego - opisuje.

Różnice w zarobkach mogą wywoływać różne trudne uczucia
Różnice w zarobkach mogą wywoływać różne trudne uczucia
Źródło zdjęć: © Getty Images
Dominika Frydrych

07.07.2022 | aktual.: 08.07.2022 21:28

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Według wyliczeń analityków Polskiego Instytutu Ekonomicznego kobiety zarabiają mniej od mężczyzn na każdym szczeblu kariery zawodowej, a zrównanie ich zarobków zajmie nawet 267 lat – donosi Money.pl. "Kobiety rzadziej zajmują stanowiska menadżerskie oraz częściej pracują w niskopłatnych sektorach" - podkreślili analitycy PIE.

Jednocześnie coraz częściej w związkach zdarzają się sytuacje, kiedy to kobieta zarabia więcej od swojego partnera. Jak podchodzą do tego kobiety, a jak mężczyźni? Katarzyna Klimko-Damska, psychoterapeutka i seksuolożka, podkreśla, że to bardzo indywidualna kwestia. - Wszystko zależy od tego, jak wygląda związek, jakie są w nim relacje i na co umówili się wcześniej partnerzy - podkreśla.

Zarabiała kilkaset złotych więcej. Partner poszukał lepszej pracy

- Gdy poznaliśmy się z partnerem, pracowałam na wyższym stanowisku i zarabiałam kilkaset złotych więcej. To było dla niego niezbyt komfortowe – opowiada Alicja w rozmowie z WP Kobieta.

Nie rozumiała tego, zwłaszcza kiedy dostała kolejną podwyżkę. - Przecież dla wspólnego budżetu to dobrze, że któreś z nas zarabia więcej - podkreśla.

Partner Alicji próbował udawać, że się cieszy, ale kobieta czuła, że nie jest szczery. - Usiłował to ukrywać. Mówił, że to dobrze dla mnie, że dostałam podwyżkę. Ale jego pierwszą reakcją po tym, jak mu o tym powiedziałam, był kąśliwy komentarz – wspomina. - Czasem, niby w żartach, mówił: "Ty jesteś bogata, dużo zarabiasz, możesz sobie wydać więcej". Czułam, że kryje się pod tym zazdrość, a może i złość na samego siebie. Nigdy nie umiałam zareagować na to odpowiednio.

Przypomina sobie też początek ich znajomości, kiedy czasem proponowała, że zapłaci za nich w kinie czy w restauracji. - Był tym skrępowany - przyznaje Alicja. - Chociaż to akurat dość szybko minęło, bo raczej robiliśmy to na zmianę.

Różnica w zarobkach zmotywowała mężczyznę do znalezienia lepszej pracy. Po pewnym czasie otrzymał podwyżkę, później następną.

Katarzyna Klimko-Damska zaznacza, że nie ma wzorca reakcji mężczyzny. - Na jednego wyższe zarobki partnerki zadziałają mobilizująco, dla drugiego będą obojętne, a dla trzeciego – wygodne – komentuje. - Miałam pacjentkę, która wypracowała wysoką pozycję finansową, zawodową i społeczną, a wiązała się z mężczyznami, którzy nie mieli żadnych ambicji odnośnie do kariery. Ona ich utrzymywała, ponieważ miała poczucie, że nie jest w stanie być z kimś innym, bardziej ambitnym i pracowitym. Dla tego mężczyzny nie było problemem, że związał się z prezeską, przeciwnie, to go nobilitowało. A dla niej pieniądze były w pewnym sensie sposobem na utrzymywanie tej relacji. Może to być układ budzący zdziwienie i dezaprobatę, ale im obojgu było z tym dobrze. Przynajmniej tak deklarowali.

"Mąż powtarza, że to moje, a nie nasze pieniądze"

Kiedy mężczyzna zarabia mniej, może sobie z tym nie radzić. - Ważne, żeby uświadomić sobie, że wnosi on inne istotne rzeczy w funkcjonowanie rodziny. Sytuacja losowa może spowodować na przykład, że to kobieta ma świetną pracę, mężczyzna zajmuje się domem, a dzięki temu ich dziecko nie siedzi do wieczora w szkole. I to jego wkład we wspólne życie - podkreśla Klimko-Damska.

Tak jest w przypadku Hani. Od listopada 2021 roku pracuje na nocne zmiany jako opiekunka osób starszych w prywatnym domu seniora. Niestety niedługo wcześniej jej mąż stracił pracę. Ustalili, że to ona będzie zarabiać, a on zostanie w domu z dzieckiem. - Nie było łatwo - wyznaje Hania. - Syn miał wtedy osiem miesięcy, ząbkował. Namówiłam męża na takie rozwiązanie na jakiś czas i tak już zostało.

Kobieta jest zadowolona z takiego obrotu sprawy. Lubi swoją pracę. Nie tylko daje jej satysfakcję, ale dzięki temu, że pracuje w nocy, jest też obecna w życiu dziecka. - Dla mojego męża nie zawsze było kolorowo. Były sytuacje, kiedy wracałam, a on siedział prawie ze łzami w oczach – wspomina Hania.

Mężczyzna wiele razy mówił, że muszą wrócić do sytuacji, w której to on będzie pracował. - Ale z biegiem czasu widzę, że się przyzwyczaił. I chyba nawet mu to pasuje, są z małym wręcz nierozłączni - podkreśla kobieta. - Mąż zaczyna zmieniać myślenie. Sam był wychowywany tak, że facet nie powinien siedzieć w domu. Albo obydwoje w parze mamy zarabiać na rodzinę, albo musi to robić mężczyzna.

Wciąż jest to dla niego jednak krępująca sytuacja. Ujawnia się to chociażby w sklepie, kiedy pyta żony, czy może coś kupić. - Do tej pory, jeśli chodzi o finanse, mąż powtarza, że to moje, a nie nasze pieniądze. Chociaż oczywiście wtedy, gdy to on zarabiał, były nasze, a nie jego – opisuje Hania i kwituje: - Męska logika.

Katarzyna Klimko-Damska podkreśla, że istotne jest, z jakiego domu wychodzimy i jakie mamy postrzeganie ról społecznych. - Kiedy mężczyzna ma przekonanie, że to on powinien przynosić chleb, będzie czuł się gorzej w takiej sytuacji. Ale też kobieta może źle się czuć z tym, że na jej barkach ciąży sytuacja finansowa, bo na przykład została wychowana z poczuciem, że to mężczyzna powinien przynosić do domu pieniądze - wskazuje psychoterapeutka. - Miałam pacjentkę, która była w takiej sytuacji. Jej partner był artystą, pracował dorywczo i zarabiał mniej. Umówiła się z nim na ten układ, ale czuła duży zgrzyt. Stało za tym właśnie takie przekonanie wyniesione z domu.

Ekspertka podkreśla też, że sytuacja mężczyzny, który pozostaje na całkowitym utrzymaniu partnerki i zajmuje się prowadzeniem domu różni się od tego, który jest czynny zawodowo, ale jego zarobki są niższe. - Wielu mężczyzn obawia się, że z tego powodu przestaną być atrakcyjni, męscy w oczach partnerki - zauważa.

Zarabiała dużo więcej od męża. Wciąż chciał w domu "pełnej obsługi"

- Zawsze zarabiałam więcej od byłego już dzisiaj męża - zaczyna Kasia. - Był kierowcą, później taksówkarzem. Ja pracuję branży IT. Stopniowo różnica w zarobkach zaczęła być naprawdę duża. Pojawiły się zgrzyty. Bardzo mu się to nie podobało, umniejszał moje osiągnięcia. Jednocześnie chętnie korzystał z udogodnień, które płynęły z wysokiej pensji. Pojechaliśmy na trzy tygodnie nad morze, zapłaciłam też za jego samochód.

Kasia podkreśla, że jej były mąż był przywiązany do tradycyjnego modelu rodziny, w którym troska o dom jest rolą kobiety. - A ja wiedziałam, że jestem dobrą specjalistką, poszukiwaną w mojej branży i nauczyłam się podejmować decyzje i być asertywna. To mu przeszkadzało, nie mógł się pogodzić choćby z tym, że sfinansowałam cały remont i to do mnie należało ostatnie słowo.

- Mam wrażenie, że jeżeli kobieta mniej zarabia, to oczekuje się od niej, że zajmie się domem. A jeśli to facet mniej zarabia, z mojego doświadczenia, z niczym się to nie wiąże - nadal to od kobiety oczekuje się, że zrobi zakupy, pojedzie po dziecko do żłobka i zrobi obiad. Do tego byłyby potrzebne chyba trzy kobiety - śmieje się Kasia. - Chociaż zarabiałam od męża 7-8 razy więcej, chciał pełnej obsługi.

W pewnym momencie między małżonkami nastąpił rozłam. - Kiedy dowiedziałam się o jego romansie, zdecydowałam o rozwodzie. Dopiero potem okazało się, że mnie oszukiwał - zarabiał więcej i to ukrywał, miał też długi - mówi. - Niestety ta historia cały czas się za mną ciągnie. Ostatnio wystosował pismo, że nie powinien płacić alimentów, skoro świetnie sobie radzę i mogę sama utrzymywać dzieci. Cały czas są z jego strony tarcia o pieniądze, które pokazują też różnicę w spojrzeniu na świat. Przykład? Przez ostatnich kilka lat nie zabrał naszej córki na wakacje, choćby na 2-3 dni, ale nadal ma problem z tym, że ja jadę z dziećmi na dłuższy wyjazd za granicę.

Katarzyna Klimko-Damska zauważa, że w związku trzeba odpowiedzieć sobie na pytanie, do czego potrzebujemy pieniędzy. - Chcę pracować, żeby w miarę wygodnie mieszkać i mieć przyzwoite auto? Czy chcę pracować, żeby mieć willę i luksusowy model Mercedesa? Jeśli tutaj nie mamy zgody, to pokazuje, że partnerzy różnią się wizją związku, mają różne priorytety - tłumaczy.

Problem może być też inny. - Ona pracuje dużo, a on, chociaż niespecjalnie się dokłada, ma duże oczekiwania co do jakości życia. To może stać się dla niej dużym problemem, o ile nie postawi granicy – twierdzi psychoterapeutka.

"Podstawą jest szczera rozmowa"

Katarzyna Klimko-Damska podkreśla, że w związku z dysproporcją zarobków, kiedy kobieta zarabia więcej, kluczowe są dwa uczucia: wykorzystania i upokorzenia.

- Może się zdarzać, że kobieta zarabiająca więcej będzie wykorzystywała ten fakt i upokarzała partnera, podkreślając jego niezaradność, porównując do innych – ale może być też tak, że będzie się czuła przez niego wykorzystywana. Dlatego podstawą jest szczera rozmowa między partnerami o tym, jak się czują w tej sytuacji – radzi ekspertka. I dodaje: - Każda sytuacja jest inna i wymaga spokojnej rozmowy, wysłuchania bez przypisywania sobie wzajemnie złych intencji. Wzajemne zrozumienie jest punktem wyjścia.

Dominika Frydrych, dziennikarka Wirtualnej Polski

Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Komentarze (185)