GwiazdyKiedy kobieta zarabia więcej. "Mąż mówi, że to moje, a nie nasze pieniądze"

Kiedy kobieta zarabia więcej. "Mąż mówi, że to moje, a nie nasze pieniądze"

Alicja przez pewien czas zarabiała kilkaset złotych więcej niż jej partner. - Mówił, że to dobrze dla mnie, że dostałam podwyżkę. Ale jego pierwszą reakcją był kąśliwy komentarz - wspomina. Po tym jak mąż Hani stracił pracę, ona zaczęła zarabiać na dom, a on został z ośmiomiesięcznym dzieckiem. - Powtarza, że to moje, a nie nasze pieniądze. Chociaż oczywiście wtedy, gdy to on zarabiał, były nasze, a nie jego - opisuje.

Różnice w zarobkach mogą wywoływać różne trudne uczucia
Różnice w zarobkach mogą wywoływać różne trudne uczucia
Źródło zdjęć: © Getty Images
Dominika Frydrych

Według wyliczeń analityków Polskiego Instytutu Ekonomicznego kobiety zarabiają mniej od mężczyzn na każdym szczeblu kariery zawodowej, a zrównanie ich zarobków zajmie nawet 267 lat – donosi Money.pl. "Kobiety rzadziej zajmują stanowiska menadżerskie oraz częściej pracują w niskopłatnych sektorach" - podkreślili analitycy PIE.

Jednocześnie coraz częściej w związkach zdarzają się sytuacje, kiedy to kobieta zarabia więcej od swojego partnera. Jak podchodzą do tego kobiety, a jak mężczyźni? Katarzyna Klimko-Damska, psychoterapeutka i seksuolożka, podkreśla, że to bardzo indywidualna kwestia. - Wszystko zależy od tego, jak wygląda związek, jakie są w nim relacje i na co umówili się wcześniej partnerzy - podkreśla.

Zarabiała kilkaset złotych więcej. Partner poszukał lepszej pracy

- Gdy poznaliśmy się z partnerem, pracowałam na wyższym stanowisku i zarabiałam kilkaset złotych więcej. To było dla niego niezbyt komfortowe – opowiada Alicja w rozmowie z WP Kobieta.

Nie rozumiała tego, zwłaszcza kiedy dostała kolejną podwyżkę. - Przecież dla wspólnego budżetu to dobrze, że któreś z nas zarabia więcej - podkreśla.

Partner Alicji próbował udawać, że się cieszy, ale kobieta czuła, że nie jest szczery. - Usiłował to ukrywać. Mówił, że to dobrze dla mnie, że dostałam podwyżkę. Ale jego pierwszą reakcją po tym, jak mu o tym powiedziałam, był kąśliwy komentarz – wspomina. - Czasem, niby w żartach, mówił: "Ty jesteś bogata, dużo zarabiasz, możesz sobie wydać więcej". Czułam, że kryje się pod tym zazdrość, a może i złość na samego siebie. Nigdy nie umiałam zareagować na to odpowiednio.

Przypomina sobie też początek ich znajomości, kiedy czasem proponowała, że zapłaci za nich w kinie czy w restauracji. - Był tym skrępowany - przyznaje Alicja. - Chociaż to akurat dość szybko minęło, bo raczej robiliśmy to na zmianę.

Różnica w zarobkach zmotywowała mężczyznę do znalezienia lepszej pracy. Po pewnym czasie otrzymał podwyżkę, później następną.

Katarzyna Klimko-Damska zaznacza, że nie ma wzorca reakcji mężczyzny. - Na jednego wyższe zarobki partnerki zadziałają mobilizująco, dla drugiego będą obojętne, a dla trzeciego – wygodne – komentuje. - Miałam pacjentkę, która wypracowała wysoką pozycję finansową, zawodową i społeczną, a wiązała się z mężczyznami, którzy nie mieli żadnych ambicji odnośnie do kariery. Ona ich utrzymywała, ponieważ miała poczucie, że nie jest w stanie być z kimś innym, bardziej ambitnym i pracowitym. Dla tego mężczyzny nie było problemem, że związał się z prezeską, przeciwnie, to go nobilitowało. A dla niej pieniądze były w pewnym sensie sposobem na utrzymywanie tej relacji. Może to być układ budzący zdziwienie i dezaprobatę, ale im obojgu było z tym dobrze. Przynajmniej tak deklarowali.

"Mąż powtarza, że to moje, a nie nasze pieniądze"

Kiedy mężczyzna zarabia mniej, może sobie z tym nie radzić. - Ważne, żeby uświadomić sobie, że wnosi on inne istotne rzeczy w funkcjonowanie rodziny. Sytuacja losowa może spowodować na przykład, że to kobieta ma świetną pracę, mężczyzna zajmuje się domem, a dzięki temu ich dziecko nie siedzi do wieczora w szkole. I to jego wkład we wspólne życie - podkreśla Klimko-Damska.

Tak jest w przypadku Hani. Od listopada 2021 roku pracuje na nocne zmiany jako opiekunka osób starszych w prywatnym domu seniora. Niestety niedługo wcześniej jej mąż stracił pracę. Ustalili, że to ona będzie zarabiać, a on zostanie w domu z dzieckiem. - Nie było łatwo - wyznaje Hania. - Syn miał wtedy osiem miesięcy, ząbkował. Namówiłam męża na takie rozwiązanie na jakiś czas i tak już zostało.

Kobieta jest zadowolona z takiego obrotu sprawy. Lubi swoją pracę. Nie tylko daje jej satysfakcję, ale dzięki temu, że pracuje w nocy, jest też obecna w życiu dziecka. - Dla mojego męża nie zawsze było kolorowo. Były sytuacje, kiedy wracałam, a on siedział prawie ze łzami w oczach – wspomina Hania.

Mężczyzna wiele razy mówił, że muszą wrócić do sytuacji, w której to on będzie pracował. - Ale z biegiem czasu widzę, że się przyzwyczaił. I chyba nawet mu to pasuje, są z małym wręcz nierozłączni - podkreśla kobieta. - Mąż zaczyna zmieniać myślenie. Sam był wychowywany tak, że facet nie powinien siedzieć w domu. Albo obydwoje w parze mamy zarabiać na rodzinę, albo musi to robić mężczyzna.

Wciąż jest to dla niego jednak krępująca sytuacja. Ujawnia się to chociażby w sklepie, kiedy pyta żony, czy może coś kupić. - Do tej pory, jeśli chodzi o finanse, mąż powtarza, że to moje, a nie nasze pieniądze. Chociaż oczywiście wtedy, gdy to on zarabiał, były nasze, a nie jego – opisuje Hania i kwituje: - Męska logika.

Katarzyna Klimko-Damska podkreśla, że istotne jest, z jakiego domu wychodzimy i jakie mamy postrzeganie ról społecznych. - Kiedy mężczyzna ma przekonanie, że to on powinien przynosić chleb, będzie czuł się gorzej w takiej sytuacji. Ale też kobieta może źle się czuć z tym, że na jej barkach ciąży sytuacja finansowa, bo na przykład została wychowana z poczuciem, że to mężczyzna powinien przynosić do domu pieniądze - wskazuje psychoterapeutka. - Miałam pacjentkę, która była w takiej sytuacji. Jej partner był artystą, pracował dorywczo i zarabiał mniej. Umówiła się z nim na ten układ, ale czuła duży zgrzyt. Stało za tym właśnie takie przekonanie wyniesione z domu.

Ekspertka podkreśla też, że sytuacja mężczyzny, który pozostaje na całkowitym utrzymaniu partnerki i zajmuje się prowadzeniem domu różni się od tego, który jest czynny zawodowo, ale jego zarobki są niższe. - Wielu mężczyzn obawia się, że z tego powodu przestaną być atrakcyjni, męscy w oczach partnerki - zauważa.

Zarabiała dużo więcej od męża. Wciąż chciał w domu "pełnej obsługi"

- Zawsze zarabiałam więcej od byłego już dzisiaj męża - zaczyna Kasia. - Był kierowcą, później taksówkarzem. Ja pracuję branży IT. Stopniowo różnica w zarobkach zaczęła być naprawdę duża. Pojawiły się zgrzyty. Bardzo mu się to nie podobało, umniejszał moje osiągnięcia. Jednocześnie chętnie korzystał z udogodnień, które płynęły z wysokiej pensji. Pojechaliśmy na trzy tygodnie nad morze, zapłaciłam też za jego samochód.

Kasia podkreśla, że jej były mąż był przywiązany do tradycyjnego modelu rodziny, w którym troska o dom jest rolą kobiety. - A ja wiedziałam, że jestem dobrą specjalistką, poszukiwaną w mojej branży i nauczyłam się podejmować decyzje i być asertywna. To mu przeszkadzało, nie mógł się pogodzić choćby z tym, że sfinansowałam cały remont i to do mnie należało ostatnie słowo.

- Mam wrażenie, że jeżeli kobieta mniej zarabia, to oczekuje się od niej, że zajmie się domem. A jeśli to facet mniej zarabia, z mojego doświadczenia, z niczym się to nie wiąże - nadal to od kobiety oczekuje się, że zrobi zakupy, pojedzie po dziecko do żłobka i zrobi obiad. Do tego byłyby potrzebne chyba trzy kobiety - śmieje się Kasia. - Chociaż zarabiałam od męża 7-8 razy więcej, chciał pełnej obsługi.

W pewnym momencie między małżonkami nastąpił rozłam. - Kiedy dowiedziałam się o jego romansie, zdecydowałam o rozwodzie. Dopiero potem okazało się, że mnie oszukiwał - zarabiał więcej i to ukrywał, miał też długi - mówi. - Niestety ta historia cały czas się za mną ciągnie. Ostatnio wystosował pismo, że nie powinien płacić alimentów, skoro świetnie sobie radzę i mogę sama utrzymywać dzieci. Cały czas są z jego strony tarcia o pieniądze, które pokazują też różnicę w spojrzeniu na świat. Przykład? Przez ostatnich kilka lat nie zabrał naszej córki na wakacje, choćby na 2-3 dni, ale nadal ma problem z tym, że ja jadę z dziećmi na dłuższy wyjazd za granicę.

Katarzyna Klimko-Damska zauważa, że w związku trzeba odpowiedzieć sobie na pytanie, do czego potrzebujemy pieniędzy. - Chcę pracować, żeby w miarę wygodnie mieszkać i mieć przyzwoite auto? Czy chcę pracować, żeby mieć willę i luksusowy model Mercedesa? Jeśli tutaj nie mamy zgody, to pokazuje, że partnerzy różnią się wizją związku, mają różne priorytety - tłumaczy.

Problem może być też inny. - Ona pracuje dużo, a on, chociaż niespecjalnie się dokłada, ma duże oczekiwania co do jakości życia. To może stać się dla niej dużym problemem, o ile nie postawi granicy – twierdzi psychoterapeutka.

"Podstawą jest szczera rozmowa"

Katarzyna Klimko-Damska podkreśla, że w związku z dysproporcją zarobków, kiedy kobieta zarabia więcej, kluczowe są dwa uczucia: wykorzystania i upokorzenia.

- Może się zdarzać, że kobieta zarabiająca więcej będzie wykorzystywała ten fakt i upokarzała partnera, podkreślając jego niezaradność, porównując do innych – ale może być też tak, że będzie się czuła przez niego wykorzystywana. Dlatego podstawą jest szczera rozmowa między partnerami o tym, jak się czują w tej sytuacji – radzi ekspertka. I dodaje: - Każda sytuacja jest inna i wymaga spokojnej rozmowy, wysłuchania bez przypisywania sobie wzajemnie złych intencji. Wzajemne zrozumienie jest punktem wyjścia.

Dominika Frydrych, dziennikarka Wirtualnej Polski

Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (185)