Kiedyś ważyła 120 kilogramów. Dziś jest instruktorką w klubie fitness
Kiedy bliźniaki Karoliny Kucińskiej miały siedem miesięcy, postanowiła, że dla nich musi wziąć się w garść i schudnąć. Zrzuciła 50 kilogramów i motywuje innych. Ale nie ukrywa, że nie wygląda jak modelka.
30.03.2018 | aktual.: 30.03.2018 19:34
Jeden z ostatnich wpisów na Facebooku Karoliny Kucińskiej z Warszawy: "Kto by pomyślał te kilka/kilkanaście lat temu, że to ja będę trenować innych i pomagać im pozbyć się kg? No ja bym wtedy to skwitowała śmiechem, zagryzając chipsa". Pod spodem - zdjęcia. Na kilku z nich uśmiecha się sympatyczna dziewczyna z dużą nadwagą. Obok nich, już nieco starsza i kilkadziesiąt kilogramów szczuplejsza, z ładnie zarysowanymi mięśniami.
"Musi pani schudnąć"
Karolina chętnie zamieszcza na portalach społecznościowe dawne fotki obok tych aktualnych. To daje jej kopa, siłę do treningów, ale też jest motywacją dla innych. To dowód, że można przez wiele lat mieć sporą nadwagę, ale w końcu wziąć się za siebie i osiągnąć niesamowite efekty.
- Tak właśnie było ze mną – przyznaje 34-latka. - Zawsze lubiłam jeść. Słodycze, fast-foody, drożdżówki. Nie zwracałam uwagi na to, że jestem większa niż koleżanki. Rodzice też nie ograniczali mi posiłków, ani łakoci.
Dopiero kiedy poszła do liceum, nabawiła się kompleksów. Postanowiła schudnąć. Na forach znalazła porady, że najłatwiej jest po prostu to, co się zje... zwracać. Takie rozwiązanie wydawało jej się idealne. Dalej mogła więc sobie folgować. Nie zdawała sobie sprawy, że bulimia jest poważną chorobą, z której ciężko jest wyjść. W końcu też znalazła miłość. Robert akceptował ją taką, jaka jest. Po ślubie każde z nich spieszyło się do pracy, nie było czasu na gotowanie.
Nie przejmowała się, że waga rośnie. Miała zresztą inne zmartwienia, bo wciąż starali się z mężem o dziecko. Bez skutku... Dopiero słowa ginekologa zadziałały jak zimny prysznic. - Musi pani schudnąć – stwierdził bez ogródek.
"Przerażała mnie myśl, że będę dawała zły przykład"
Karolina stanęła na wagę i z przerażeniem stwierdziła, że dobiła do 120 kg przy wzroście 170 cm. Ograniczyła słodycze, jadła mniejsze porcje. Zrzuciła parę kilo, a potem okazało się, że nosi pod sercem maleństwo. - Ja byłam szczęśliwa, ale lekarz sceptyczny. Wciąż miałam bowiem nadwagę, ważyłam 112 kg. Ostrzegał, że siądą mi kolana, stawy, nabawię się też wielu innych problemów zdrowotnych – nie ukrywa Karolina.
Starała się zdrowo odżywiać, dbać o siebie. Niestety, nie utrzymała ciąży. Był wielki żal, łzy. I pytanie: dlaczego? Na szczęście po dwóch miesiącach znów zobaczyła na teście ciążowym dwie kreski. Jakby tego było mało, na USG lekarz dostrzegł bijące dwa maleńkie serca. - Tym razem uważałam na siebie jeszcze bardziej – wspomina. W 33. tygodniu ciąży jeden z chłopców przestał rosnąć. Kiedy przyszedł na świat, ważył zaledwie 1,9 kg, podczas gdy jego brat 3,3 kg. Był w zamartwicy, przeszedł wylew. Trafił do inkubatora.
Maluch nie chciał się tak łatwo poddać. Pokonał kryzys i po trzech tygodniach dołączył do brata w domu. Przy dwójce maluchów Karolina nie wiedziała, w co włożyć ręce. Nie było czasu na gotowanie zdrowych posiłków. Może miałaby motywację, jeśli karmiłaby bliźniaki piersią, ale ze stresu związanego z problemami z synkiem, straciła pokarm. Przygotowywała więc mleko, kaszki, kleiki dla dzieci, a potem po nich dojadała. Przytyła 17 kg. - Przerażała mnie też myśl, że będę dawała synkom zły przykład. Nabiorą moich nawyków. Nie chciałam, żeby tak jak ja przez większość życia objadali się chipsami, siedząc z pilotem w ręku – przyznaje.
Zaczęła eksperymentować z dietami. W ciągu czterech miesięcy zrzuciła 30 kg, ale nie przypominała modelek z reklam na środki odchudzające. Skóra na brzuchu i rękach wisiała jak u staruszki. Zaczęły wypadać włosy, rozdwajać się paznokcie. Czuła się oszukana. Nie wyglądała dobrze. Na jakiś czas zarzuciła ćwiczenia i dietę. Ale kilka tygodni później znów siadła do internetu, by poszukać sposobu, co by tu ze sobą zrobić. Poznała dziewczyny, które też próbowały złapać formę. Założyły zamkniętą grupę na Facebooku i wzajemnie się motywowały. Po kilku miesiącach Karolina zaczęła coraz lepiej wyglądać. Koleżanki zachęciły ją, żeby zaczęła pokazywać swoje zmagania szerszemu gronu. Zdecydowała się utworzyć profil Fit Twinsowa Mama. Zamieszczała swoje zdjęcia, opisywała ćwiczenia, dietę. To jeszcze bardziej mobilizowało ją do wysiłku.
Wszystko po nowemu
Kiedy chłopcy podrośli, poszli do przedszkola, zapisała się na siłownię. Pokazywała efekty ćwiczeń w internecie. Jej skóra już tak nie wisiała, ale po wielu latach nadwagi i bliźniaczej ciąży, nie wyglądała idealnie. Nie wstydziła się tego. Internautki to doceniały.
- Ta sytuacja przypomina mi baśń H. Ch. Andersena "Nowe szaty cesarza", w której poddani patrząc na nagiego cesarza, przekonanego, że ma na sobie szykowny strój, przytakiwali mu. Nie chcieli wyrazić własnego zdania i przyznać, jak jest w rzeczywistości. Jedynie szczere, bezpośrednie dziecko powiedziało prawdę – mówi Izabela Musiał, psycholog. - Te kobiety, dla których ważne jest pokazywanie, jakie są rzeczywiste aspekty odchudzania, są więc takim dzieckiem - odważnym, aby stawić czoła realiom.
Karolina Kucińska osiągnęła sukces. Została zwyciężczynią plebiscytu Fitness Motywatory 2017 r. Nie tylko schudła 50 kilogramów, ale też zmieniła swoje życie. Pasja stała się w końcu jej pracą. Zdobyła uprawnienia i od niedawna jest instruktorką w klubie fitness na warszawskiej Ochocie.
"Swoją przemiana pokazujesz ludziom, że jeśli się czegoś chce, to można to mieć. Moja inspiracja!" - piszą na jej profilu internauci. - To mnie jeszcze bardziej cieszy niż to, jak wyglądam, bo napędza, pokazuje, że to, co robię, ma sens, jest dla kogoś ważne – dodaje Karolina Kucińska.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl