Kinky seks, czyli wyjście poza sztampę
Dla każdego oznacza co innego, bo każdy gdzie indziej ma granicę, za którą znajduje się dla niego wszystko to, co uważa za przekroczenie normy w seksie. Dla jednych to może być seks grupowy z wieloma partnerami, dla innych przebieranki i czułości na łonie natury. O kinky seksie z seksuologiem i psychoterapeutą Andrzejem Gryżewskim rozmawia Katarzyna Trębacka.
02.04.2021 10:18
Określenie kinky seks nie ma polskiego odpowiednika. Najczęściej jest tłumaczone jako seks perwersyjny, ale to przecież uproszenie, choć perwersja w kinky seksie się mieści. Co pan rozumie przez to pojęcie?
Kinky seks to taki, który wychodzi poza sztampę, poza codzienność. To forma eksperymentowania nie tylko w sypialni, bo kinky seks może obywać się w różnych miejscach. Najważniejsza w tym sięganiu po nowe i niestandardowe doznania jest ciekawość oraz pasja. Czasami towarzyszą temu też lęk czy niepokój, ale to zrozumiałe, gdy wychodzi się poza kulturową sztampę, sprawdza się coś, czego prawdopodobnie nie doświadcza sąsiad.
A precyzyjniej?
No właśnie z definicją kinky seksu jest problem, bo czym innym on jest dla pani, czym innym dla mnie, a zupełnie czym innym dla kogoś trzeciego. To zależy od tego, gdzie przebiega granica zachowań seksualnych każdego z nas. Tego, co uważamy za standardowe, rutynowe, a co za wykraczające poza codzienne doświadczenie. Dla każdego z nas co innego jest pozanormatywne, a więc zalicza się do kinky. Miałem pacjentkę, która jest tancerką i jej doświadczenie seksualne to m.in. kilkudziesięciu partnerów, zamiłowanie do trójkątów, w których kocha się z dwoma mężczyznami czy zabawa przy użyciu gadżetów erotycznych.
Zakres zachowań, które ona zaliczyłaby do kinky, jest niewielki, bo coś, co dla pani lub dla mnie jest kinky, dla niej stanowi chleb powszedni. Za to dla tej kobiety kinky jest dynamiczny gang bang w wynajętym apartamencie z udziałem wielu mężczyzn, poprzebieranych w erotyczne stroje, często ze wsparciem chemseksu, czyli po zażyciu alkoholu lub narkotyków. A seks analny czy przebieranki, które dla większości osób stanowiłyby wyzwanie i które zostałyby uznane za kinky, mojej pacjentce kojarzą się raczej z sypialnianą nudą i tak zwanym waniliowym seksem.
Jestem bibliofilem, przez co połykam dużo książek w ciągu roku. W tym kontekście, gdy myślę o kinky seksie, od razu przychodzi mi do głowy powieść Michela Houellebecqa pt. "Serotonina", w której partnerka głównego bohatera, Japonka Yuzu, ma niezwykle bogate życie seksualne i dla niej kinky to zdradzanie go z wieloma mężczyznami w czasie orgii. Na dodatek wszystko to nagrywa za pomocą kamery i dba o to, by jej ukochany nagrania zobaczył.
Ta historia jednak nie kończy się dobrze, bo Florent-Claude Labrouste nie nadąża za potrzebami swojej ukochanej. W końcu ich związek się rozpada…
No właśnie w kinky seksie to jest problem. Jeśli jedna osoba chce robić kinky rzeczy, chce eksperymentować, a druga nie lubi nowości, woli seks zwyczajny, znany jej, bo właśnie seks powszedni jest tym, co jej najbardziej odpowiada. Często z takimi problemami spotykam się w moim gabinecie. Wtedy jestem traktowany jak mediator, który ma rozstrzygać w sporze między kobietą a mężczyzną o tym, co jest normą.
Przychodzą do pana mężczyzna i kobieta i co mówią?
Na przykład on chce się dowiedzieć, czy taka forma seksu jak głębokie gardło to coś, co mieści się w normie, czy nie. Marzy, by tego spróbować, ale dla jego żony to jest nieakceptowalne, bo to dla niej zbyt mocne, brutalne i bolesne. Na delikatną penetrację się zgadza, ale to wszystko.
No i co pan im w takiej sytuacji radzi?
Rozważamy wspólnie różne rozwiązania. Po pierwsze staram się nauczyć takiego mężczyznę większej inteligencji erotycznej i empatii, bo on zwyczajnie może nie zdawać sobie sprawy z tego, co jego żona czuje. Przecież to on ją penetruje, a nie ona jego, dlatego uwrażliwienie na jej odczucia pozwoli mu spojrzeć na całą sytuację jej oczami. Jeśli mężczyzna dalej chce realizować swoje potrzeby seksualne, a jego żona się na nie nie zgadza, to zdarza się, że on chce mieć kochankę. Jeśli mówi to otwarcie, to taką opcję też rozważamy.
No i jak wygląda w takim przypadku happy end?
W tym konkretnym, bo to prawdziwa historia moich pacjentów, oboje zgodzili się, że on będzie miał kochankę.
Naprawdę?
Tak. Ta kobieta powiedziała uczciwie, że seks nie jest jej żywiołem, a właściwie niezbyt ją interesuje. Przyznała, że wielokrotnie do seksu się zmusza, że udawała orgazmy albo w czasie jego uprawiania wyłącza się, patrzy w sufit i myśli o czymś zupełnie innym. Jej zaangażowanie jest na bardzo niskim poziomie. Oczekiwania dotyczące częstotliwości uprawiania seksu w tej parze też są zupełnie inne, bo on chciałby kochać się codziennie, a ona co najwyżej raz na dwa tygodnie. Wszystko to rzutuje też na sposób przeżywania seksu przez jej męża. No i ta kobieta po rozważeniu wszystkich za i przeciw uznała, że chce być z mężem mimo wszystko, dlatego godzi się na to, by realizował swoje potrzeby seksualne poza ich związkiem.
Myśli pan, że taki związek ma szanse przetrwać?
Jeśli obie osoby są świadome konsekwencji takich decyzji, to tak. Ta kobieta nie zdecydowała się przełamywać swoich ograniczeń, mówiła, że gdyby to zrobiła, czułaby się głęboko nieszczęśliwa. Uznała, że skoro jej mąż ma takie potrzeby, to ona nie chce mu zabierać możliwości ich realizowania. Jeden warunek: ma się nie zakochać. On zobowiązał się do przestrzegania tych warunków.
Ale przecież deklaracja tego mężczyzny o niezakochiwaniu się wiąże się ze złudnym poczuciem kontroli… Może ją zapewniać, że się nie zakocha, ale istnieje ryzyko, że jednak oszaleje na punkcie kochanki.
Ryzyko oczywiście istnieje, natomiast wielu mężczyzn wyspecjalizowało się we wchodzeniu w relacje na boku, które to relacje polegają wyłącznie na kontaktach seksualnych z kobietami. Na zakochanie się w ogóle się nie ma tam miejsca. Dzieje się tak też dlatego, że ci mężczyźni w tym układzie w ogóle miłości nie szukają. A gdy pojawia się cień szansy na zaangażowanie emocjonalne, to taki mężczyzna przestaje się ze swoją kochanką spotykać i szuka innej, dostępnej kobiety.
Czyli seks pozamałżeński za zgodą partnera też zalicza się do kategorii kinky… Ale przecież liczba zachowań, które mieszczą się w tym pojęciu, jest ograniczona?
Tak. Na pewno w tej grupie zachowań seksualnych nie znajdą się takie, które są zabronione prawnie i penalizowane poprzez Kodeks karny. Chodzi przede wszystkim o wszelkie zachowania, które krzywdzą innych, które mają miejsce bez zgody drugiej osoby, które narażają ją na cierpienie czy dotyczą osób poniżej 15. roku życia. W seksuologii mamy bardziej precyzyjną definicję zaczerpniętą od ojca polskiej seksuologii Kazimierza Imielińskiego, który stworzył definicję seksu partnerskiego.
Opowiadając o tym, co może być kinky, wspomniał pan swoją pacjentkę, której doświadczenia seksualne są ogromne. A co jest na drugim biegunie kinky?
Tak, z jednej strony to może być seks analny, zachowania związane z BDSM, czyli uległość i dominacja, gadżety erotyczne z tym związane, wiązanie, shibari, czyli sztuka japońskich więzów erotycznych, a z drugiej przebieranie się w różnego rodzaju stroje, ale nie tylko skórzane czy lateksowe. Są osoby, które podnieca przebieranie się za duchownych czy pielęgniarki.
Coraz bardziej popularny jest bodystocking, czyli rodzaj bielizny erotycznej, który raczej przypomina pończochy zakrywające całe ciało niż tradycyjną bieliznę. Mieszczą się tu też różne fetysze, takie jak lizanie stóp, a wśród gejów lizanie i wąchanie butów, używanie jedzenia do uprawiania seksu, do którego może dochodzić w różnych nietypowych miejscach, jednak zawsze wiąże się z opuszczeniem bezpiecznej sypialni. Niektórzy miłośnicy kinky seksu uprawiają go na łonie natury, w jeziorze, w lesie, na plażach, w parkach czy w samochodzie.
Gdyby ktoś chciał wyjść poza to, co codzienne oraz znane i spróbować kinky seksu, to co by pan mu doradził? Gdzie powinien szukać inspiracji?
Doskonałym źródłem inspiracji są nasze własne fantazje seksualne. Nie chodzi oczywiście, żeby od razu wszystkie wcielać w życie, ale warto się zastanowić, jaki rodzaj seksu się lubi, co w tych fantazjach jest najbardziej podniecające i pójść za tym głosem. Życie zaczyna się tam, gdzie kończy się lęk. Również to życie seksualne.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl