Blisko ludziKlapki Kubota – Polacy oszaleli na ich punkcie. Handlowiec ze Stadionu Dziesięciolecia nie rozumie fascynacji

Klapki Kubota – Polacy oszaleli na ich punkcie. Handlowiec ze Stadionu Dziesięciolecia nie rozumie fascynacji

"Nikt nie ekscytował się tymi butami" – mówi Roman Popiński, który handlował Kubotami w latach 90. Mężczyzna przyznaje, że dawniej służyły przede wszystkim do chodzenia na basen i w domu, a ludzie kupowali je, bo nie było w czym wybierać.

Klapki Kubota – Polacy oszaleli na ich punkcie. Handlowiec ze Stadionu Dziesięciolecia nie rozumie fascynacji
Źródło zdjęć: © East News
Klaudia Stabach

25.07.2019 | aktual.: 26.07.2019 07:27

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

To, że moda lubi powracać, chyba już nikogo nie dziwi, ale obecny szturm na sklepy Biedronka, gdzie pojawiły się piankowe klapki Kubota, zaskakuje nawet dawnych sprzedawców. – Jestem w szoku, dawniej nikt nie ekscytował się tymi butami ani nie wyrywał ich sobie z rąk. Nie przypominam sobie też, żeby ludzie biegali po mieście i krzyczeli "Gdzie dostanę Kuboty?" – mówi Roman Popiński, który handlował nimi na Stadionie Dziesięciolecia.

Kubota to więcej niż buty

Tymczasem obecni fani obuwia z charakterystycznym plastikowym logo twierdzą, że Kubota to nie buty, ale styl życia. W latach 90. w prawie każdym domu można było znaleźć chociaż jedną parę.

Zakładało się je zarówno na gołą stopę, jak i grubą, frotową skarpetę, ponieważ zapięcie na rzepy pozwalało regulować rozmiar. – To z pewnością mogło przyczynić się do ich popularności. Wcześniej dostępne były tylko japonki, które często boleśnie wpijały się między palce, oraz klapki bez regulacji – opowiada pan Roman.

Niestety był jeden minus taśmy rzepowej. Zbyt częste przepinanie sprawiało, że buty coraz słabiej trzymały stopę, przez co palce mimowolnie zaczynały wychodzić przodem. Dzisiaj z pewnością niejeden czterdziestolatek mógłby w nieskończoność zliczać, ile razy potknął się, idąc w rozpinających się Kubotach.

To jednak nie zniechęcało do kupienia kolejnej pary. Klapki Kubota były tanie i łatwo dostępne. – W przeliczeniu na dzisiejsze pieniądze kosztowały około 20 zł, dlatego, gdy się zniszczyły, szło się po nowe – wyjaśnia handlowiec.

Klapek Kubota, czyli but jak każdy inny

Roman Popiński podkreśla, że w latach 90-tych nikt nie traktował Kubotów jako butów, w których można byłoby dumnie paradować po mieście. – Na początku kupowali je od nas Ruscy i handlowali nimi u siebie, a dopiero później Polacy, ale nie po to, żeby modnie wyglądać, tak jak dzisiaj. Służyły przede wszystkim do chodzenia na basen, wzdłuż plaży lub, dla niektórych, w domu – twierdzi.

Kultowe Kuboty charakteryzował również specyficzny zapach sztucznego tworzywa. – Wtedy nikt nie zwracał na to uwagi. Dało się je wywietrzyć, więc nie był to problem. Nie przypominam sobie, żeby ktoś je reklamował z tego powodu – wyjaśnia.

Roman Popiński uważa, że dzisiejsi miłośnicy Kubotów to głównie osoby młode, które uległy trendowi. On sam ma neutralny stosunek do piankowych klapków, które dawniej były popularne przede wszystkim z racji niskiej ceny i małej gamy wyboru wśród tego rodzaju obuwia. – Jestem zdziwiony i rozbawiony, czytając, że ludzie chodzą teraz od sklepu do sklepu i szukają Kubotów – mówi z uśmiecham.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Komentarze (73)