Koniec nauki zdalnej. "Ciągle zmieniane decyzje powodują chaos i niepokój"
Minister edukacji ogłosił, że skraca o tydzień okres przymusowej nauki zdalnej. Zgodnie z zapowiedzią, 21 lutego wszyscy uczniowie mają wrócić do szkół. Decyzja Przemysława Czarnka wzbudziła wiele emocji zarówno wśród rodziców i uczniów, jak i nauczycieli.
Jeszcze w drugiej połowie stycznia 2022 roku Przemysław Czarnek informował, że dynamiczna sytuacja związana z pandemią koronawirusa wymaga równie dynamicznych rozwiązań. Po ogłoszeniu powrotu nauki zdalnej wiele rodziców oraz nauczycieli nie kryło, że trudno im się pogodzić z tą decyzją. Minister przekazał w środę nowe informacje.
Definitywny koniec nauki zdalnej? Minister zabrał głos
- Przyśpieszamy powrót do nauki stacjonarnej o tydzień dla klas IV-VIII i szkół ponadpodstawowych. Uczniowie wrócą do szkoły 21 lutego - powiedział Przemysław Czarnek.
W praktyce oznacza to, że spora część uczniów wróci do szkoły już po feriach. Pozostała część wróci do placówek na tydzień przed rozpoczęciem zimowych wakacji. Minister edukacji zapewnia, że ciągle zmieniane decyzje dotyczące trybu nauki, były podyktowane bezpieczeństwem uczniów.
Na taką decyzję rodzice i nauczyciele czekali od dłuższego czasu. Jakie panują nastroje po obwieszczeniu ministra?
Nauczanie wraca do szkół. Co na to rodzice i nauczyciele?
Wiele rodziców czekało na powrót do normalności. Nie ukrywają jednak, że ciągłe zmiany trybu nauczania są dla wszystkich męczące.
"Nigdy nie powinna była zaistnieć! Odwołać, popiołem głowę posypać i młodzież o wybaczenie za instrumentalne potraktowanie poprosić" - pisze na jednym z internetowych grup pani Katarzyna.
- Jako mama siedmiolatki i z punktu widzenia pedagoga uważam, że szybki powrót do nauczania stacjonarnego jest niezbędny - zarówno pod kątem edukacyjnym, jak i społecznym. Chociaż przyznaję, że póki moje dziecko było niezaszczepione, z pewną ulgą przyjęłam decyzję o zdalnym nauczaniu przed przerwą świąteczną. Z perspektywy rodzica byłabym też spokojniejsza, gdyby szkoły stosowały się do zaleceń. Nie mam tu na myśli niemożliwego do zapewnienia dystansu społecznego, ale przynajmniej zwracanie uwagi, aby do szkoły nie przychodziły zainfekowane dzieci - tłumaczy dla WP Kobieta pani Magdalena z Zalesia Górnego.
Rodzice zauważają, że podczas nauki zdalnej nie każde dziecko czuło się komfortowo. Brakowało spotkań na żywo zarówno z nauczycielami, jak i rówieśnikami. Według wielu osób sam proces uczestniczenia w zajęciach online jest gorszy od tradycyjnej edukacji. Podobną opinię mają pedagodzy - nauczanie zdalne to ogromne wyzwanie, a normalny kontakt z uczniami jest niezastąpiony.
"Rząd nie ma pomysłu". Nauczycielka o powrocie do trybu stacjonarnego
- W czasie zdalnego nauczania nie mamy kontroli nad tym, co robią uczniowie, trudniej jest przeprowadzić sprawdzian, który da wiarygodny wynik. Widać, że rząd nie ma pomysłu, jak ma wyglądać nauka w czasie pandemii, ciągle zmieniane decyzje powodują chaos i niepokój, zarówno wśród nauczycieli, jak i uczniów - mówi dla WP Kobieta nauczycielka z Płońska.
Przy tym wszystkim jednak ciągłe zmiany również nie powodują nic dobrego. W sytuacji pandemicznej wiele osób zauważa, że rząd tak naprawdę nie ma przyjętego planu działania, który by się sprawdzał.
- Co tu ukrywać, w szkołach też trudno o przestrzeganie zasad sanitarnych, mało dzieci chodzi w maseczkach, przychodzą na lekcje chore, przeziębione. To wywołuje ciągły niepokój o zdrowie swoje i osób, z którymi mieszkamy - dodaje nauczycielka.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!