Kortez: Za kogo się przebiorę?
Zaskoczyło ciebie to, że na twoją muzykę reagują głównie kobiety? Czy od razu wiedziałeś, że tak będzie?
Nie. Pierwsza myśl, jaka mi się pojawiła w głowie po premierze, to taka, że będzie hejt ze strony chłopaków.
Dlaczego? *
To jest bardzo intymne, a ja śpiewam o tym, co siedzi w nas facetach głęboko. By napisać te piosenki, musiałem się obnażyć. Bałem się tego. Myślałem, że faceci tego nie zrozumieją. Potem zobaczyłem, że na moje koncerty przychodzi wielu facetów!
*Co oni mówią?
Dziękują. Mówią, że daje im miejsce, żeby mogli się otworzyć. Faceci wykonują proste polecenia, prosto myślą, strasznie nie lubią, jak coś jest zawiłe. Jednak są emocje, które są tak skomplikowane, że my faceci mamy blokadę. Nie chcemy dopuszczać do siebie myśli, że coś tam w nas siedzi.
*Ty dopuszczać, wchodzisz w to. Po co to zrobiłeś? To był dla ciebie rodzaj autoterapii? *
Myślę, że tak. Moment, w którym tworzyłem płytę, był dla mnie naprawdę trudny. To był gruz. Muza była odskocznią. Mogłem się dzięki niej oderwać od rzeczywistości.
*Jaka jest ta kobieta, o której śpiewasz, spotykasz ją na koncertach, widzisz jak na nich płacze… *
To prawda, bardzo dużo kobiet płacze…
*Cieszy to ciebie? *
Zastanawia. Są też płaczący faceci. Raz podszedł do mnie po koncercie taki wielki, łysy facet. Miał oczy czerwone, bo przeryczał cały koncert. Powiedział, że go rozj…łem. Zrozumiałem, że nie jest ważne, czy jesteś facetem czy kobietą. Emocji nie da się oszukać. Wszyscy podobnie odczuwamy.
*Być może, ale ty śpiewasz o kobietach, które odchodzą od facetów, buntują się, robią po swojemu… To trochę inna kobieta, niż ta sprzed 20 czy 30 lat. Silniejsza… *
Myślę, że dzisiaj to kobiety nami rządzą. Znam wiele rodzin, w których facet nie ma swojego miejsca. Jest przyklejony do jakiegoś świata wykreowanego przez kobietę.
*Wkurza cię to? *
Bardzo. Współczesny facet czuje się elementem w jakiejś układance. Nie czuje się ważny. Z drugiej strony wiele kobiet ma pretensje, że nie jest facetem przez duże F. To jest obłęd.