Niemal 1,2 miliona za pracę Wojciecha Fangora i dwa światowe rekordy aukcyjne – za dzieło autorstwa Ryszarda Winiarskiego i Henryka Stażewskiego (odpowiednio 555 i 624 tysiące złotych). Łączna sprzedaż na aukcji poświęconej sztuce op-art i abstrakcji geometrycznej wyniosła ponad 8,2 miliona. To jeden z najlepszych wyników na polskim rynku, który podczas ostatniej aukcji odnotował Dom Aukcyjny DESA. Jednak w ofercie aukcyjnej DESY znajdziecie nie tylko dzieła wielkich malarzy czy rzeźbiarzy, ale też fotografie, plakaty czy dzieła sztuki użytkowej, a także biżuterię. Ta ostatnia cieszy się ogromnym zainteresowaniem, podobnie jak moda vintage.
Dlaczego inwestowanie w sztukę jest bardziej opłacalne, niż kupno nowego samochodu? Jak zarobić na kupowaniu sztuki? Jakie trendy rządzą dzisiaj światem kolekcjonerów. Dlaczego warto mieć w swojej szafie biżuterię sprzed wieku i dlaczego warto posprzątać na strychu babci? Na te pytania odpowiada Aleksandrze Nagel Agata Szkup – dyrektor działu sprzedaży DESA Unicum.
Daniel Białowąs
Aleksandra Nagel: Co w tym momencie jest najciekawsze dla polskich kolekcjonerów? Co się, mówiąc brzydko, sprzedaje?
Agata Szkup – dyrektor działu sprzedaży DESA Unicum: Zauważamy ogromne zainteresowanie sztuką powojenną. To segment rynku, który najintensywniej się rozwija. Kolekcjonerzy szukają przede wszystkim powojennej klasyki, czyli prac Kantora, Fangora, Stażewskiego, Tarasina, Beksińskiego, Winiarskiego, Tarasewicza. Na naszych aukcjach pojawiają się też mniej znane, ale atrakcyjne z punktu widzenia kolekcjonera nazwiska, które powoli wchodzą do kanonu. Na polskim rynku sztuki coraz częściej występują też nazwiska międzynarodowe – to jest moment, gdy polski rynek sztuki wychodzi z izolacji i zaczyna się otwierać, staje się częścią rynku międzynarodowego.
W jaki sposób pozyskuje się takie dzieła? Jak wygląda droga takiego dzieła, zanim trafia na aukcję? *
Ze wszystkim zmaga się nasz dział merytoryczny. Jest to dość duża i stała grupa ekspertów, która współpracuje między sobą i z kolekcjonerami. Wyszukujemy dzieła – obrazy, rzeźby, grafiki, fotografie – nie tylko w Polsce, ale też za granicą. Śledzimy, biografie polskich twórców pod kątem podróży artystycznych. Nasi malarze często wyjeżdżali, przebywali na stypendiach, brali udział w zagranicznych wystawach i tam również szukamy prac. Na co dzień działa u nas również dział przyjęć, gdzie można się po prostu zgłosić z posiadanym dziełem sztuki. Sama kolekcja to bardzo dynamiczny twór, wytrawni kolekcjonerzy cały czas nad nią pracują: sprzedają, wymieniają się, kupują coś nowego.
*To jest trochę tak, jak na giełdzie papierów wartościowych?
Trochę, z tym, że na giełdzie liczy się zysk, a w przypadku sztuki coś więcej. Doświadczeni kolekcjonerzy kupują tylko to, co naprawdę im się podoba, aspekt finansowy jest w tym wypadku sprawą drugorzędną. Uważam, że należy otaczać się przedmiotami, z którymi po prostu chcemy żyć. Wtedy powstają przemyślane i najbardziej wartościowe kolekcje.
Victor Vasarely
Wspomina pani o biurze przyjęć. Dla kogo jest to miejsce? Czy można po prostu przyjść z jakimś przedmiotem, który znaleźliśmy na strychu?
Oczywiście. Specjaliści służą pomocą i nieraz naprawdę udaje się odkryć prawdziwe perełki.
*Czy dla was są takie rzeczy, z którymi nie warto przychodzić? Czasami krępujemy się przyjść i zapytać, bo wydaje nam się, że to jest śmieć. *
A później ten śmieć ktoś znajduje na śmietniku i przynosi do nas (śmiech).
Dokładnie. Czy warto z każdą rzeczą, która nas zaintryguje, przyjść do domu aukcyjnego?
Nie trzeba przychodzić z każdym przedmiotem. Orientacyjną ocenę można uzyskać na podstawie przesłanego drogą mailową zdjęcia i wymiarów. Dobrze jest przekazać nam jak najwięcej informacji o przedmiocie – zdjęcia zbliżeń, odwrocia, nalepek wystawowych, sygnatur, historię pochodzenia, jeśli wiemy skąd ten przedmiot mamy. Systematycznie odpisujemy na maile. Nigdy jednak nie dokonujemy ostatecznej wyceny przedmiotu na podstawie zdjęcia, podajemy w mailu nasze wstępne szacunki. Jeśli coś jest wartościowe, umawiamy się na spotkanie. Dział przyjęć działa w stałych godzinach: od poniedziałku do piątku od 11 do 19, w soboty od 11 do 16. Przez cały dzień jeden ze specjalistów przebywa w biurze i jest gotowy do rozmowy, i oglądania przyniesionych przedmiotów. Jeżeli nie możemy od razu powiedzieć czegoś konkretnego, przejmujemy obiekt na tzw. pokwitowanie tymczasowe. Raz na około 10 dni nasza rada specjalistów zbiera się i ogląda przedmioty, które w danym czasie zostały przyniesione. Dokonujemy wyceny, analizy, decydujemy czy jesteśmy czymś zainteresowani czy nie.
Huta Szkła "Sudety" w Szczytnej / Zbigniew Horbowy
Zaczęłyśmy rozmowę od wielkich dzieł sztuki, które zazwyczaj powstają w jednym, dwóch, może kilku egzemplarzach, a co ze sztuką użytkową? Dużo mamy tego w naszych domach. Mówię o sztuce powojennej – ceramice, meblach, bibelotach. Moim zdaniem coś na tych naszych strychach jeszcze zalega. Czy to jest atrakcyjne dla współczesnego kolekcjonera?
Jest, a dowodem na to jest nasz projekt Desa Living, bezpośrednio związany z wyposażeniem wnętrz. Niedawno mieliśmy aukcję pod hasłem wzornictwa z okresu PRL-u, głównie z lat 60. i 70. Moda na przedmioty z tamtych lat wraca – w większości wyglądają bardzo nowocześnie i wpisują się w wystrój współczesnego mieszkania, to bardzo dobre wzornictwo. Poza tym, minął pewien czas i zaczynamy z sentymentem patrzeć na przedmioty użytkowe z czasów PRL-u.
W naszym projekcie staramy się jednak mówić nie tylko o przedmiotach, ale też o artystach, którzy je projektowali. Są to bowiem zazwyczaj rzeczy, które były w produkcji masowej, ale była ona rozumiana zupełnie inaczej, niż dzisiaj.
Alina Szapocznikow
Największe odkrycie ostatniego czasu właśnie ze strychu?
To było głośnie odkrycie – nie ze strychu, ale z szopy. Na wiosnę tego roku sprzedaliśmy na aukcji rzeźbę Aliny Szapocznikow „Ptak” za prawie 2 mln zł. Kolekcjoner, który miał ją u siebie w domu, nawet nie wiedział, co ma. W trakcie rozmowy i oglądania jego kolekcji, już na koniec spotkania, przypomniał sobie, że być może chciałby jeszcze coś pokazać – być może jest to cenne, być może z Polski. Odziedziczył przedmiot i nie wie, co to jest, ale bardzo chętnie nam pokaże. W pomieszczeniu gospodarczym stała rzeźba Aliny Szapocznikow. Był gotowy sprzedać rzeźbę nawet za 3 tys. dolarów. Ostatecznie wylicytowała się na aukcji, jak już mówiłam, za 2 mln zł. Kolekcjoner, który ją do nas wstawił, jest bardzo, bardzo zadowolony.
*Domyślam się. Największe polskie kolekcje i ich wartość? *
Nie o wszystkich mogę rozmawiać, ale te największe są zwykle półpubliczne. To oczywiście kolekcja Grażyny Kulczyk czy warszawska kolekcja państwa Staraków. Ciężko mówić o sumach, bo na pewno nigdy cała kolekcja nie ujrzy światła dziennego. Dopiero jak ktoś zdecyduje się na stworzenie prywatnego muzeum, to może wówczas.
Wojciech Fangor
Zna pani film „Nietykalni”? Tam główny bohater – nie mając żadnego pojęcia o sztuce – maluje obraz. Kilka chlapnięć farbą i obraz kupiono za kilkadziesiąt tysięcy euro. Czy takie rzeczy się zdarzają? W jaki sposób oceniane i wyceniane są dzieła sztuki, szczególnie tej współczesnej? Jak ocenić taką sztukę?
Całe szczęście to był tylko film (śmiech). W rzeczywistości na rynku sztuki takie rzeczy nie mają miejsca. Ostatnio miałam taką rozmowę z osobami, które kompletnie nie znają się na sztuce, pokazywałam jeden z obrazów Wojciecha Fangora. Dla nich to było po prostu koło. Nie mogli uwierzyć w to, że wystarczyłby jeden telefon, a obraz ten sprzedałabym za milion złotych. „Jak można zapłacić milion złotych za obraz 123 cm x 123 cm tylko z czerwonym kołem?” – pytali, a prawda jest taka, że wielu kolekcjonerów chciałoby go mieć.
Warto jednak pamiętać, że to nie jest zwykły obraz. O randze artysty i jego dzieł decyduje kilka rzeczy: talent, innowacyjność, biografia artystyczna, ale też osobowość. Wojciech Fangor to ciekawy przykład: jego biografia artystyczna jest niezwykle barwna. W latach 40. i 50. romansuje z socrealizmem, ale życie zmusza go do wyjazdu z Polski. Ostatecznie trafia do Stanów Zjednoczonych i wpisuje się w nurt rodzącej się sztuki optycznej. Jego dzieła zaczynają być pokazywane obok największych sław. Jako jedyny Polak w latach 70. miał monograficzną wystawę w Muzeum Guggenheima w Nowym Jorku. Właśnie takie zdarzenia decydują o renomie jego twórczości, która funkcjonuje nie tylko na naszym rynku sztuki. To artysta, który jest poszukiwany przez kolekcjonerów nie tylko w Polsce, ale i na Zachodzie.
Mateusz Maliborski
A co to jest artystyczna osobowość? Mówi pani, że ona również ma wpływ na cenę dzieła…
Osobowość to sposób życia, ale też tworzenia. Wojciech Fangor na przykład był niesamowicie pociągającym artystą, potrafiącym ciekawie opowiadać o swojej twórczości, był też mistrzem anegdoty. To też ma wpływ na odbiór dzieła.
A co ze sztuką artystów, którzy dopiero zaczynają? *
Na początku przede wszystkim ważna jest pracownia, w której realizują dyplom. Potem wpływ na karierę ma to, czy danym artystą interesuje się jakaś prestiżowa galeria. W Polsce jest ich kilka. Później wystawy – zbiorowe i indywidualne. Zarówno w publicznych ośrodkach wystawienniczych, jak i w dobrych galeriach komercyjnych. Na końcu miejsce artysty w świecie sztuki determinują informacje, czy jego prace znajdują się w jakiejś ważnej kolekcji muzealnej. W przyszłości duże znaczenie dla pozycjonowania danego artysty mogą też mieć ważne kolekcje prywatne…
*Ciężkie życie artysty… Czy w świecie sztuki również panują trendy, jak w przypadku mody?
Nie można tego ukryć. Rynkiem sztuki rządzą mody. To można zaobserwować na przykład na Targach Sztuki w Bazylei. Jeszcze kilka lat temu, jak przemierzało się stoiska na targach, królował pop-art. Wszędzie wisiał Andy Warhol i Roy Lichtenstein. Teraz mam nieodparte wrażenie, że króluje drugi nurt, który rozwijał się mniej więcej w tych samych czasach, czyli op-art.
Andy Warhol
Jak na tym tle wypadają polscy artyści?
Na tym też polega świeżość polskiej sztuki w kontekście Zachodu. Ona dopiero jest odkrywana. Ostatnio triumfy na rynku święci Andrzej Wróblewski. Wszyscy są zachwyceni – zarówno sztuką, jak i niesamowicie intensywną, aczkolwiek krótką biografią. Są też takie nazwiska, które mają już dość ugruntowaną pozycję, jak Alina Szapocznikow czy Roman Opałka
*A co jest modne na polskim rynku? *
Jeszcze kilka lat temu mieliśmy ogromne zainteresowanie sztuką dawną, głównie z przełomu XIX i XX wieku. Teraz dynamicznie rozwija się rynek sztuki powojennej, co wynika także z tego, że coraz więcej kolekcjonerów zza granicy interesuje się sztuką polską.
Brosza edwardiańska - początek XX wieku
W swojej ofercie macie również biżuterię. Czy to również interesuje kolekcjonerów?
To interesuje kolekcjonerów i kolekcjonerki (śmiech). Od kilku lat cztery razy w roku organizujemy Aukcję Biżuterii, która cieszy się ogromnym zainteresowaniem, głównie dlatego, że biżuteria vintage to coś niepowtarzalnego. W ofercie mamy biżuterię głównie z drugiej połowy XIX wieku i całego wieku XX. W Polsce to wciąż świeży dział, ale na świecie to stały fenomen rynkowy. Wystarczy wspomnieć kolekcję Elizabeth Taylor, która w 2011 roku sprzedała się za 116 mln dolarów.
*Ile kosztują precjoza w waszej ofercie? *
Rozpiętość cenowa jest szeroka, od kilku do kilkuset tysięcy złotych. Tutaj o wartości przedmiotów decyduje głównie materiał, z którego biżuterię wykonano. Liczy się jakość kamieni, ale też pochodzenie, czy możemy stwierdzić, że dany obiekt pochodzi z renomowanej pracowni złotniczej.
Brosza chrząszcz - XIX wiek
Czy w biżuterii również panują jakieś trendy, mody?
Tutaj o zainteresowaniu danym przedmiotem decyduje głównie gust osoby, która ją kupuje, ale pojawiają się również pewne trendy. Jeszcze kilka lat temu bardzo dobrze sprzedawała się biżuteria secesyjna z giętymi liniami i roślinnymi ornamentami. Teraz idziemy troszkę dalej. Kolekcjonerki najczęściej poszukują przedmiotów art déco, bardziej prostych i geometrycznych , które lepiej wpisują się też w aktualne trendy modowe.
*Czy taka biżuteria to także inwestycja? *
Oczywiście. Jeżeli porównamy cenę tej samej jakości kamienia w dawnej biżuterii i tej z nowych kolekcji to okazuje się, że dawna biżuteria jest znacznie tańsza.
*Czy klientki, które kupują taką biżuterię, noszą ją, czy trzymają pod kluczem? *
I tak, i tak. Sama uważam, że biżuteria jest po to, by ją nosić.
Biżuteria dawna
Czy myślicie o aukcjach ubrań vintage?
Nie mamy tego w planach. Polski rynek byłby pod tym względem dość ciężki, chociażby z powodu wojny i PRL-u. Na razie takiego projektu nie mamy, ale na pewno będziemy rozwijać Aukcje Biżuterii.
*Czy sztuka, przedmioty vintage, piękne dzieła, mają swoją energię? Mają duszę? *
Coś w tym jest. Ja zawsze namawiam swoich klientów do kupowania sztuki, która działa na nich pozytywnie, z którą po prostu chcą przebywać. To jest najważniejsze. Co prawda, jeden przedmiot czy obraz na jednego może działać pozytywnie, a na drugiego przeciwnie i może dlatego warto się zawsze nad tym zastanowić. Na przykład dzieła Wojciecha Fangora. Niektórzy mówią, że one są tak agresywne, że nie chcieliby z nimi przebywać. Ci, którzy decydują się na zakup, mówią, że to jest takie ich słońce, które mają w domu przez cały rok. Dwa różne punkty widzenia, ale niezależnie od tego są to z pewnością dzieła, które emanują energią.
Andrzej Pągowski
Żyjemy w czasach, w których rządzi świat wirtualny. Sztukę również zaczynamy spotykać w internecie. Czy taki dom aukcyjny zastanawia się nad tym, jak może ten rynek sztuki wyglądać za nawet nie 50 lat, ale 20 czy 10 lat? Czy ta tradycyjna sztuka nadal będzie obecna, interesująca? Z drugiej strony czy projekty artystyczne, które powstają tylko w interencie, można sprzedawać?
Jeżeli mówimy o współczesnym świecie, rzeczywiście wirtualność jest dominująca, ale jeśli mówimy o sztuce, to ta tradycyjna zawsze będzie cieszyła się dużym zainteresowaniem i budziła ogromne emocje. Przykładem może być chociażby zeszłoroczna wystawa Olgi Boznańskiej, na której były tłumy, a przecież jest to sztuka polska, na dodatek bardzo tradycyjne malarstwo.
Natomiast jeżeli mówimy o tym, co obecnie dzieje się w sztuce w internecie – artystach tworzących na przykład video-art, to tego typu projekty rzadko pojawiają się na rynku sztuki. Polski kolekcjoner nie jest jeszcze na to gotowy, ale nie wykluczam, że za kilka lat może się to zmienić.
*Trudno będzie to wycenić. Chyba osobowość artysty czy historia danego dzieła będzie elementem decydującym o wartości, bo raczej nie prestiżowa galeria, w której wystawiane jest takie dzieło… *
Tak. Internetowe video-art to po prostu płyty z prawami autorskimi. Myślę, że rynek znajdzie na to swój sposób.
Jak zostać kolekcjonerem?
W którym miejscu na świecie dzieje się najwięcej w kwestiach sztuki?
W tym momencie nie ma jednego centrum świata sztuki. To się trochę rozbiło i dobrze, bo jest różnorodnie. Bardzo dobrze rozwija się rynek azjatycki. Na pewno ogromne znaczenie ma Nowy Jork, który zawsze będzie tyglem sztuki. Tam działają największe domy aukcyjne – Chrisitie’s czy Sotheby’s, to tam odbywają się największe aukcje, generujące największe obroty. Tam można zobaczyć i nabyć sztukę z najwyższej półki. W Europie dwie odwieczne stolice – Londyn i Paryż. Nie możemy mówić o jednym epicentrum. Bardzo dynamicznym trendem są artyści z Ameryki Południowej. To jest sztuka dopiero odkrywana i wkraczająca na salony.