Jest gejem. Mówi, jak na to wyznanie zareagował ksiądz
Mariusz Szczygieł w szczerej rozmowie z "Tygodnikiem Powszechnym" opowiada o tym, jak wiara i instytucja Kościoła wpłynęły na jego decyzję, by ukrywać tożsamość. - Jedyne, co usłyszałem to pouczenia. Nieakceptowalne. Gdybym miał je wprowadzić w życie, musiałbym zabić moją orientację seksualną - mówi.
Mariusz Szczygieł to postać, której nie trzeba przedstawiać. Dziennikarz, reportażysta, laureat Nagrody Literackiej Nike, od lat budzi podziw swoją twórczością i wrażliwością. Jednak w wywiadzie dla "Tygodnika Powszechnego" postanowił uchylić rąbka tajemnicy, która przez lata pozostawała w cieniu – opowiedział o swojej wierze, orientacji seksualnej i trudnych doświadczeniach z Kościołem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Andrzej Piasek Piaseczny o swoim występie w Sopocie i zwyciężczyni Bursztynowego Słowika.
Mariusz Szczygieł o pierwszym coming oucie i rozmowie z księdzem
Mariusz Szczygieł wspomina, że mając dziewiętnaście lat, poszedł do księdza w Legnicy za namową przyjaciółki. Liczył na zrozumienie, dostał pouczenia, które dla niego były jednoznaczne i nie do przyjęcia. Jak sam to ujął:
- Gdy miałem dziewiętnaście lat, za namową przyjaciółki Teresy zdecydowałem się pójść do księdza w Legnicy i powiedzieć mu, że jestem gejem. Ona twierdziła, że to taki fajny ksiądz. Jedyne, co usłyszałem to pouczenia. Nieakceptowalne. Gdybym miał je wprowadzić w życie, musiałbym zabić moją orientację seksualną - powiedział w rozmowie z "Tygodnikiem Powszechnym".
To doświadczenie zmieniło sposób, w jaki postrzegał Kościół — miejsce, w którym, jego zdaniem, trzeba było ukrywać prawdę o sobie.
Mariusz Szczygieł o tym, jak Kościół nauczył go kłamać
Mariusz Szczygieł nie owija w bawełnę: przyznaje, że odkrycie własnej orientacji w tamtych realiach oznaczało konieczność gry pozorów. Próbował raz powiedzieć prawdę — i na tej podstawie ukształtowało się jego skojarzenie z instytucją religijną. Opisał to wprost:
- Gdy zorientowałem się, że jestem gejem, wiedziałem, że i w tej sprawie muszę kłamać. Zwłaszcza w Kościele. Chociaż raz spróbowałem powiedzieć prawdę.
Wtedy właśnie zmieniło się jego podejście do tej instytucji.
- Kościół zaczął mi się więc kojarzyć z koniecznością kłamania i oszukiwania. Mimo to chodziłem przez wiele lat z ojcem na mszę w każdą niedzielę. Staliśmy zawsze na wysokości czwartej lub piątej ławki, blisko ołtarza. Nie siadaliśmy, bo tata nie chciał.
Mariusz Szczygieł o swojej wierze i osobistych poglądach
Z biegiem lat jego podejście ewoluowało — dziś określa swoje stanowisko inaczej. Ma dystans do prostych etykiet i przyznaje, że pozostawia sobie przestrzeń na nieoczywistości. W wywiadzie powiedział:
- Jestem agnostykiem i zakładam, że różne rzeczy mogą nam zostać objawione. Nie mówię do końca "nie". Szanuję, że jest jakaś tajemnica. Mam jednak wolność.
To podejście tłumaczy, dlaczego Szczygieł nie chce wpadać w skrajności — nie odrzuca całkowicie duchowości, ale też nie godzi się na narzucone reguły, które mają tłumić tożsamość.
Jak wyglądało jego życie po coming oucie?
W 2022 roku Mariusz Szczygieł zdecydował się na krok, który dla wielu był symbolicznym zamknięciem etapu ukrywania — w swojej książce "Fakty muszą zatańczyć" otwarcie poruszył temat własnej orientacji. Napisał tam m.in.:
"Kiedy artystka wyznała, że malowanie pieca było kompensacją tego, czego nie nauczyła się mówić wyraźnie i głośno, powiedziałem, że mam ten sam problem: nie umiem mówić publicznie, że jestem gejem. Prywatnie nie mam z tym żadnego problemu, ale wypowiadanie się na ten temat na przykład w mediach nie wchodzi w grę".
Prywatne życie nie szczędziło mu też bólu — stracił partnera, z którym był w długim związku. O tym okresie pisał w mediach społecznościowych w 2024 roku:
"Ja byłem w związku 10 lat, a w następnym sześć i pół, i gdyby nie śmierć mojego partnera, pewnie obchodziliśmy w tym roku piętnastolecie".
Znasz kobiety, które robią coś bezinteresownie dla innych? Zgłoś ją w plebiscycie #Wszechmocne