Blisko ludziKsiądz zażądał od ubogiej rodziny "jedynie" 1300 zł. Koszty pogrzebu często przekraczają możliwości wielu z nas

Ksiądz zażądał od ubogiej rodziny "jedynie" 1300 zł. Koszty pogrzebu często przekraczają możliwości wielu z nas

Ksiądz zażądał od ubogiej rodziny "jedynie" 1300 zł. Koszty pogrzebu często przekraczają możliwości wielu z nas
Źródło zdjęć: © iStock.com
24.02.2020 16:01, aktualizacja: 24.02.2020 22:09

"6 tys. zł za usługi zakładu pogrzebowego, ale chociaż z trumną i przewiezieniem ciała, 10 tys. zł za pomnik i 1200 zł dla księdza za odprawienie krótkiej mszy" – wymienia Paulina, której partner wydał na pogrzeb ojca aż 25 tys. zł.

Gdy śmierć przychodzi nagle, bliscy zmarłego nie są na nią przygotowani ani psychicznie, ani finansowo. Nie mają szansy na spokojne przeżywanie straty. Zamiast tego muszą martwić się o koszty, które przekraczają ich możliwości. Często najbardziej stresująca okazuje się wizyta w parafii. Tym bardziej, gdy ksiądz wyjmuje cennik.

Ksiądz potraktował ich ulgowo, prosząc o 1300 zł

Matka Oli utrzymywała całą rodzinę. Ojciec-alkoholik był bezrobotny i w żaden sposób nie pomagał finansowo żonie i dzieciom. Nagła śmierć 44-letniej kobiety była dla 22-letniej Oli i jej 16-letniego brata ogromnym wstrząsem.

– Mama nagle dostała wylewu krwi do mózgu. Przeszła operację, która się nie powiodła. Mama zmarła. Byliśmy zdruzgotani – opowiada Ola. – Tętniak, o którego istnieniu nie mieliśmy pojęcia, pękł o godzinie 10, a po 20 mama już nie żyła. Następnego dnia rano odbyła się sekcja, gdyż podejrzewano niepoprawne przeprowadzenie operacji. Po południu wydano nam ciało – wspomina Aleksandra.

22-latka i jej brat nie mieli żadnych oszczędności. Mimo to musieli się zdecydować na szybki pogrzeb, gdyż opłata za przetrzymanie ciała w chłodni w dni powszednie wynosiła 160 zł, a w weekendy 200 zł. Nie było ich stać na dodatkowe wydatki.

– Nie byliśmy zamożną rodziną, a ojciec nie dołożył nawet grosza do pogrzebu. Udałam się do księdza pobliskiej parafii, aby ustalić koszt obrządku pogrzebowego. Doskonale wiedział, jak ciężka jest nasza sytuacja – opowiada Ola.

Ksiądz zapewnił 22-latkę, że jej pomoże. Dobrze znał zmarłą – była osobą wierzącą i praktykującą. Ola pełna nadziei patrzyła na duchownego, który usiadł przy biurku, otworzył notes i zaczął coś zapisywać.

– Powiedział, że pewnych kosztów nie da się ominąć, ale policzy nam jak najtaniej. Byłam w szoku, gdy podał kwotę wysokości 1300 zł. Jeżeli to ma być po taniości, to nawet nie chcę wiedzieć, ile wynosi "normalna cena" – przyznała Ola.

Dziewczyna próbowała negocjować tę kwotę, ale duchowny stwierdził, że więcej nie może dla niej zrobić.

– Zostałam poinformowana, że w skład tych usług wchodzi opłacenie organisty, kobiety, która śpiewała podczas mszy, ekipy sprzątającej kościół oraz "pana pilnującego porządku" – wspomina. – Chociaż regularnie uczęszczam do kościoła, nawet nie wiedziałam, że pojawia się tam ekipa sprzątająca. Nie rozumiem jeszcze funkcji pana, który podczas pogrzebu stał przy drzwiach prowadzących do kościoła. Niby był jako "ochrona", ale w życiu nie widziałam, by ktoś robił awantury w kościele. Uważam, że jego obecność była po prostu zbędna – podkreśla.

Ola miała zdecydowanie więcej szczęścia w kwestii wyboru firmy pogrzebowej – nie musiała od razu płacić, w przeciwieństwie do uiszczania opłaty w parafii. Właściciel zakładu był wyrozumiały i obiecał poczekać na zasiłek pogrzebowy.

– Nie wiem, jak to jest, jeśli zmarła osoba nie pracowała, ale akurat moja mama była ubezpieczona. Upoważniłam firmę pogrzebową do pobrania tych pieniędzy i zajęli się wszystkimi formalnościami – tłumaczy.

Ola otrzymała pomoc finansową od ciotki oraz znajomych mamy z pracy – kobieta pracowała jako osoba sprzątająca na uczelni. Gdy profesorowie dowiedzieli się o jej śmierci, zorganizowali zrzutkę.

– Dzięki nim mogłam opłacić mszę i dałam radę utrzymać się z bratem przez pierwsze miesiące po śmierci mamy. Ksiądz, który zapewniał mnie, że "dla siebie nie weźmie ani grosza", nie pojawił się nawet na mszy w dniu pogrzebu. Po przybyciu do kościoła okazało się, że mszę będzie odprawiał kapłan, którego pierwszy raz widziałam na oczy – opowiada Ola.

W sumę do zapłaty dla domu pogrzebowego, z którego usług skorzystała 22-latka, wchodziło przechowywanie ciała, kremacja zwłok, urna – tutaj ceny wahają się od około 400 do 2500 zł – transport urny na cmentarz i złożenie jej w grobie. Ola nie rozumie, dlaczego za odprawienie półgodzinnej ceremonii musiała zapłacić księdzu aż 1300 zł.

– Całkowity koszt pogrzebu wyniósł mnie około 5300 zł. Gdybyśmy nie mieli wykupionego wcześniej miejsca na cmentarzu i nie zrezygnowalibyśmy ze stypy, cena byłaby zdecydowanie wyższa – opowiada 22-latka.

Stawka nie podlegała negocjacji

Agnieszka dopiero co pochowała dziadka i jest na bieżąco ze wszystkimi kosztami dotyczącymi pochówku. Śmierć nastąpiła nagle. Mężczyzna dostał zawału i wylewu jednocześnie, zasłabł podczas rozwiązywania krzyżówek.

– Kompletnie nikt się tego nie spodziewał. Dziadek nie miał żadnych problemów zdrowotnych – opowiada Agnieszka.

Jako że to właśnie dziadek dysponował budżetem, babcia Agnieszki nie wiedziała, czy starczy jej pieniędzy na pochówek. Mężczyzna odłożył jednak na czarną godzinę wystarczającą sumę. Rodzina szybko udała się do parafii zmarłego, aby ustalić z księdzem koszty pogrzebu.

– Od razu usłyszeliśmy, że pogrzeb kosztuje 700 zł. Powiem szczerze, że gdybym sama rozmawiała z księdzem, próbowałabym negocjować tę cenę. Byłam zaskoczona. Myślałam, że ksiądz powie "co łaska, ale ludzie zwykle dają 700 zł", jednak nie. On miał ściśle określony cennik – podkreśla. – Nie próbowałam negocjować tej kwoty ze względu na obecność pogrążonej w żałobie babci, która najzwyczajniej nie miała na to siły. Zależało jej, aby na mszy pogrzebowej był obecny jej ulubiony ksiądz, a to wiązało się z dodatkowymi kosztami – dodaje Agnieszka.

700 zł obejmowało tylko odprawienie 40-minutowej mszy i 20-minutowej modlitwy na cmentarzu. Organista życzył sobie dodatkowe 150 zł. Tyle samo Agnieszka musiała zapłacić za sprowadzenie z innej parafii ulubionego księdza babci. W sumie zapłaciła 1000 zł.

Choć całkowity koszt pogrzebu wyniósł rodzinę Agnieszki około 15 tys. zł – ze względu na konieczność wykupienia miejsca na cmentarzu – kobieta wciąż jest w szoku na wspomnienie kwoty, którą usłyszała od księdza. Jeszcze więcej, bo aż 25 tys. zł, zapłacił partner Pauliny, która sporządziła dokładny kosztorys usług.

– Za pomnik zapłacił 10 tys. zł, 3000 zł za stypę i 4000 zł za miejsce na cmentarzu. Usługi zakładu pogrzebowego wyniosły go około 6 tys. zł, ale wraz z trumną, której cena waha się około 1500 do 3000 zł – wymienia. – Ksiądz za odprawienie mszy i zmówienie krótkiej modlitwy zażyczył sobie 1200 zł – dodaje.

Równie wysokie kwoty wskazuje Izabela, która niespodziewanie musiała pochować babcię. Dokładnie porównała wkład pracy, który włożyli pracownicy domu pogrzebowego w przygotowanie ciała do pochówku, do tego, ile energii włożył w przygotowanie ceremonii kapłan.

– Przyjechali po ciało, umyli je, ubrali, umalowali i uczesali – wspomina Iza. – Później przywieźli trumnę do kościoła i na cmentarz. Trzeba zaznaczyć, że trumnę, jak i całe jej wyposażenie, wybraliśmy w nocy, jeszcze w dniu śmierci – opowiada.

Za usługi zakładu pogrzebowego wraz z kupnem trumny Izabela zapłaciła 3870 zł. Do tego dochodził koszt kwiatów – 1000 zł, ubranie dla zmarłego – 700 zł, usługi kamieniarza – 600 zł oraz przygotowanie obiadu dla licznej rodziny – 3000 zł. Ksiądz za odprawienie mszy i krótką modlitwę nad grobem zażyczył sobie 1000 zł. Do tego dochodziło wynajęcie organisty – 350 zł oraz opłata za asystę do mszy – 150 zł. Całkowity koszt nagłego pogrzebu wyniósł Izabelę 10670 zł. W odróżnieniu od partnera Pauliny, nie musiała wykupić nagle miejsca na cmentarzu, gdyż babcia spoczęła we wspólnym grobie ze zmarłym wcześniej dziadkiem.

Ola, Agnieszka, Paulina i Izabela rozumieją wysokie koszty związane z opłatami za usługi zakładu pogrzebowego. To wyczerpująca praca, wymagająca dyspozycyjności i precyzji. Kobiety, który doświadczyły nagłej straty, nie mogą jednak zrozumieć postawy księży.

– To oni powinni najbardziej pomagać, dawać, a nie na odwrót – mówi Paulina. Nie ma wątpliwości, że wkład pracy duchownych w uroczystości pogrzebowe jest niewspółmierny do wysokich kwot wymaganych od wiernych borykających się z niespodziewaną stratą.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (927)
Zobacz także