Leczenie niepłodności źle wpływa na życie intymne
Kobiety, które z powodu niepłodności korzystają z metod wspomaganego rozrodu, również z zapłodnienia in vitro, przyznają, że wpływa to negatywnie na ich kontakty seksualne z partnerem – potwierdzają amerykańskie badania.
30.10.2012 | aktual.: 31.10.2012 14:02
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Kobiety, które z powodu niepłodności korzystają z metod wspomaganego rozrodu, również z zapłodnienia in vitro, przyznają, że wpływa to negatywnie na ich kontakty seksualne z partnerem – potwierdzają amerykańskie badania. Zaprezentowano je na dorocznym spotkaniu Amerykańskiego Towarzystwa Zdrowia Publicznego, które odbywa się w dniach 27-31 października w San Francisco.
"Seks jest uprawiany dla przyjemności i dla prokreacji, ale w przypadku par, które nie mogą począć dziecka przyjemność często staje się kwestią poboczną – komentuje współautorka badań Nicole Smith z Centrum Promocji Zdrowia Seksualnego na Uniwersytecie Indiany. – Pary, które korzystają z metod wspomaganego rozrodu często przyznają, że czują się jakby były częścią eksperymentu naukowego, gdyż kobiecie podawane są hormony, a seks musi być zaplanowany i zsynchronizowany. To może stać się stresujące i bardzo często jest mało romantyczne oraz ściśle kontrolowane; wiadomo, że odbija się to negatywnie na relacjach między partnerami".
Również aby przeprowadzić zapłodnienie in vitro, u partnerki pobudza się hormonalnie owulację (tj. dojrzewanie komórki jajowej i jej uwolnienie z jajnika). Tymczasem sama stymulacja hormonalna może wpływać na doznania seksualne i odczuwanie bólu przez kobietę, ale kwestiom tym poświęca się mniej uwagi niż - związanemu z nią - wzrostowi ryzyka nowotworów czy chorób serca - oceniają autorki najnowszych badań.
Objęto nimi 270 pań, które przez internet wypełniały ankiety na temat swoich funkcji seksualnych. Zebrano też informacje wśród 127 par (kobiet i mężczyzn), które zdecydowały się skorzystać z zapłodnienia in vitro, by doczekać się dziecka. Ponadto przeprowadzono rozmowy z 70 pracownikami medycznymi – lekarzami, pielęgniarkami, ekspertami w zakresie zdrowia psychicznego i innymi osobami, które pracują bezpośrednio z pacjentami.
W porównaniu ze zdrowymi paniami, kobiety korzystające z zapłodnienia in vitro oceniały znacznie gorzej swój popęd seksualny, zainteresowanie współżyciem oraz satysfakcję ze swoich intymnych relacji z partnerem. Miały więcej problemów z osiąganiem orgazmu i częściej odczuwały suchość pochwy czy ból podczas stosunku.
Im dłużej para korzystała z metod wspomaganego rozrodu, by doczekać się potomka, tym bardziej nasiały się problemy seksualne, podobnie zresztą jak ma to miejsce z problemami emocjonalnymi.
Co więcej, kobiety przyznawały się do podobnych zaburzeń funkcji seksualnych niezależnie od rodzaju czy przyczyny bezpłodności (czyli tego, czy leży ona po stronie kobiety, mężczyzny czy obu partnerów).
Jak komentuje współautorka pracy prof. Jody Lynee Madeira, gdy pary cierpiące z powodu bezpłodności spotykają się ze swoim lekarzem ich życie seksualne nie znajduje się zapewne na szczycie listy problemów, które chcą przedyskutować. Z jednej strony, nie łatwo im o tym mówić, a z drugiej po prostu mają znacznie więcej istotnych kwestii do poruszenia.
Badaczka uważa, że kluczem do rozwiązania tego problemu może być dobra relacja między lekarzem a pacjentami, gdyż pary powinno się już na początku leczenia informować o potencjalnym negatywnym wpływie metod wspomaganego rozrodu na życie intymne oraz o możliwościach radzenia sobie z tym. Można też poradzić takiej parze wizytę u seksuologa.
Zapłodnienie in vitro polega na łączeniu - w warunkach laboratoryjnych, czyli poza organizmem kobiety – pobranych od niej komórek jajowych z plemnikami. Zarodki powstałe w wyniku takiego zapłodnienia wszczepia się następnie do macicy pacjentki.
Jest ono uważane za wysoce efektywną metodę objawowego leczenia niepłodności. Często stosuje się je jednak dopiero, gdy para spróbowała kilku innych mniej inwazyjnych procedur, co może zająć kilka lat. W najnowszym badaniu 9 proc. pań przeszło pięć cykli zapłodnienia pozaustrojowego, a samo to mogło zająć co najmniej rok.
(PAP/ma)