Blisko ludziLekarze poparzyli jej twarz. Miała wtedy dwa lata

Lekarze poparzyli jej twarz. Miała wtedy dwa lata

Tessa Schiethart urodziła się ze znamieniem, które pokrywało znaczną część jej twarzy. Rodzice pod namową lekarzy poddali córkę serii zabiegów laserowych, mających zmniejszyć jego widoczność. Jednak specjaliści popełnili błąd, a dwuletnia dziewczynka skończyła z poparzoną twarzą. Teraz udowadnia, że piękno ma różne oblicza i zachęca do samoakceptacji.

Lekarze poparzyli jej twarz
Lekarze poparzyli jej twarz
Źródło zdjęć: © Instagram.com

09.02.2022 | aktual.: 09.02.2022 18:43

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

26-letnia Tessa Schiethart urodziła się z zespołem Sturge’a-Webera, który objawia się naczyniakiem płaskim twarzy. Dlatego od pierwszych dni życia jej buzię pokrywało spore znamię. Ogromnym problemem okazał się również brak wzroku w jednym oku, z czym lekarze nie byli nic w stanie zrobić. Zaproponowali jednak rodzicom Tessy serię zabiegów laserowych, która miała znacznie zmniejszyć widoczność znamienia. Twierdzili, że procedura ma większe szanse powodzenia, gdy przeprowadzona zostanie w wieku niemowlęcym. Dlatego Tessa Schiethart, mając zaledwie sześć miesięcy, rozpoczęła regularne leczenie przy pomocy lasera. 

Lekarze popełnili nieodwracalny błąd

Gdy dziewczynka skończyła dwa latka, miała zostać poddana już ostatniej serii zabiegów laserowych. Lekarze postanowili ją przeprowadzić nową maszyną. Niestety w wyniku błędu, tj. skalibrowania lasera na wyższy poziom niż powinien być, twarz Tessy została dotkliwie poparzona. Pomyłka lekarska skutkowała ogromnym cierpieniem fizycznym dziecka, a także purpurową blizną pokrywającą większość twarzy. 

Teraz 26-latka prowadzi konto na Instagramie, na którym zachęca ludzi do samoakceptacji i opowiada o swojej historii. Pewnego razu podzieliła się zdjęciem z dzieciństwa, które zostało zrobione niedługo po poparzeniu.  

"Długo zastanawiałam się, dlaczego ten obraz często doprowadza mnie do płaczu. Nawet, teraz kiedy to piszę, łzy cisną mi się do oczu i pojawia się głęboki smutek. Czemu? Ostatnio zastanawiałam się nad urazami z dzieciństwa. Na tym zdjęciu widzę małą dziewczynkę spaloną po zabiegu laserowym, który poszedł bardzo źle. Blizny, które z tego wynikły, jeszcze bardziej nasiliły widoczność znamienia. Przeważnie odczuwam ból rodziców. (...) Kiedy widzę to zdjęcie, czuję ich bezsilność, zwątpienie i pytanie, czy ich maluchowi nic nie będzie" – napisała pod fotografią. 

Z internautami dzieli się pozytywnym podejściem do życia

Tessa Schiethart stara się patrzeć na życie pozytywnie, a bliznę na twarzy traktuje jako swój znak rozpoznawczy i nawet żartuje, że dzięki niej nigdy nie musi dwa razy się przedstawiać. 26-latka prowadziła również badania uniwersyteckie nad doświadczeniami osób, które doświadczyły napiętnowania i dyskryminacji ze strony społeczeństwa. Przyznaje, że to pomogło jej samej podczas drogi do samoakceptacji. 

Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:WP Kobieta
znamięznamię na twarzyblizna
Komentarze (2)