Blisko ludziLogopeda, psycholog i weterynarz. To oni zgłosili się do ratowania Przylądka Nadziei

Logopeda, psycholog i weterynarz. To oni zgłosili się do ratowania Przylądka Nadziei

2,5 tysiąca nadgodzin wypracowanych przez pielęgniarki. Do tego dramatyczne braki personelu, duża ilość pacjentów - to wszystko doprowadziło do tego, że Klinice Transplantacji Szpiku, Onkologii i Hematologii Dziecięcej we Wrocławiu groziło zamknięcie.

Logopeda, psycholog i weterynarz. To oni zgłosili się do ratowania Przylądka Nadziei
Źródło zdjęć: © ONS.pl | Krzysztof Świeżak
Agata Porażka

02.06.2019 | aktual.: 02.06.2019 16:08

W takiej sytuacji kierowniczka Przylądka Nadziei prof. Alicja Chybicka wystosowała apel, który miał być ich ostatnią nadzieją. Teraz w rozmowie z Magdaleną Kozioł w "Wysokich Obcasach" opowiada o odzewie, który przerósł wszelkie oczekiwania.

- Zgłosiły się pielęgniarki - jedna Polka z Niemiec będzie przyjeżdżać i pomagać za darmo - ratownicy medyczni, ale też ludzie nie mający nic wspólnego w tymi zawodami: logopeda, dwóch psychologów i weterynarz, który pytał, czy może zrobić jakiś dodatkowy kurs. Jest też kucharka, która została już w klinice zatrudniona, bo tam też był wakat. My musimy mieć 12 osób, a liczba tych, którzy zareagowali, przerosła moje oczekiwania - opowiada na łamach "Wysokich Obcasów".

Profesor wyjawiła także, co mogłoby się wydarzyć, gdyby nikt nie odpowiedział na ich apel o pomoc.

- Dramaty byłby, gdyby oddział, na którym leżą dzieci po transplantacji szpiku z powikłaniami, został zamknięty - opowiada prof. Alicja Chybicka. - Dla wielu oznaczałoby to pogorszenie stanu zdrowia albo wyrok śmierci. Co moglibyśmy zrobić? Wystawić je na trawę przed budynek? Co stałoby się z dziećmi, które leżą w drugiej części oddziału i mają zaplanowaną chemioterapię, kontrolne badania pokazujące, czy nowotwór się cofnął, czy nie i trzeba chemii dołożyć? Co stałoby się z tymi, które czekają w kolejce na transplantację szpiku? Jesteśmy największym ośrodkiem w Polsce i mamy do dyspozycji oddział z 12 stanowiskami do przeszczepów i pięć po przeszczepie. To stanowczo za mało, ponieważ rocznie wykonujemy ich od 70 do 100.

Klinika Transplantacji Szpiku, Onkologii i Hematologii Dziecięcej, czyli Przylądek Nadziei, powstała z inicjatywy fundacji "Na Ratunek Dzieciom z Chorobą Nowotworową", która od 28 lat pomaga dzieciom chorym na raka. Dziś stanowi największy w Polsce dziecięcy ośrodek przeszczepowy.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij je nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:WP Kobieta
Komentarze (3)