Blisko ludziLowelas i puszczalska

Lowelas i puszczalska

Lowelas i puszczalska
Źródło zdjęć: © Jupiterimages
01.10.2009 15:13, aktualizacja: 22.06.2010 09:47

Kiedy facet skacze z kwiatka na kwiatek, jest uważany za lowelasa i Casanovę. Jednak kobietę nazywa się wtedy puszczalską

Kiedy facet skacze z kwiatka na kwiatek, jest uważany za lowelasa i Casanovę. Jednak gdy kobieta zmienia partnerów jak rękawiczki, krótko mówiąc, wyrabia sobie opinię puszczalskiej. Wyjaśniamy, skąd tak duże różnice w ocenie.

Istnieje wiele teorii, jak i wiele stopni zaawansowania problemu i umiejscowienia go na skali wartości. Całkiem niedawno opinię publiczną zszokowała informacja o zabójstwie przez muzułmanina swojej córki, która zamieszkała z narzeczonym pod jednym dachem we Włoszech. Jednak kraje arabskie, gdzie za niewierność kobiety są zabijane, to już skrajny przypadek. Skupmy się na Europie i Polsce.

W naszym kraju występuje olbrzymi dysonans w osądzaniu kobiety i mężczyzny za rozrzutność seksualną. Lowelas, Casanova – to brzmi dumnie. Zaś tytuł puszczalskiej równa się z roztoczeniem wobec osoby ostracyzmu. Jednak w kontekście przyszłości, życia z taką osobą, i kobieta i mężczyzna odbierani są negatywnie. Przedmałżeńska bujność seksualna partnera nie jest dobrym prognostykiem na planowanie wspólnego szczęścia rodzinnego.

Problemy z oceną seksualizmu wynikają z kilku cech związanych zarówno z biologią, jak i społeczeństwem. Skala różnic wspomnianych w tytule artykułu zależna jest w dużej mierze od typu środowiska. Wpływa na nie kilka symptomów. Po pierwsze cechy biologiczne. Męskie hormony egzystują w dużo wyższej „temperaturze”, niż u kobiet i stąd ich aktywność seksualna jest większa. Wynika to zarówno z badań, jak i z obserwacji. Nawet w środowiskach wiejskich, niewykształconych, powszechnie wiadomo, że to samiec jest tym aktywniejszym seksualnie. Poprzez tę świadomość społeczeństwo mimowolnie daje mężczyznom usprawiedliwienie i nie ocenia ich tak pejoratywnie jak kobiety. Powoduje to również aspekt populacyjny – istnieje zależność pomiędzy wzrostem różnicy liczby kobiet i mężczyzn w społeczeństwie (na korzyść kobiet), a popytem na seks. Działają tu mechanizmy ewolucyjne. Aspekt ten doskonale widać było w pierwszej połowie XX wieku, kiedy to męska część populacji znacznie zmalała na skutek wojen światowych. Kobiety musiały
szukać nowych partnerów i były w tym na tyle zdesperowane, że dużo szybciej wchodziły mężczyznom do łóżka. Stereotyp „kobiety łatwej” utrwalił się, co również wpłynęło na negatywną ocenę. Aspekt ten cały czas jest aktualny, ale rzadko wskazywany jako jeden z powodów. Na świat przychodzi coraz więcej kobiet, wszak łatwiej jest stać się w zygocie kobiecym chromosomem XX, aniżeli męskim XY – potwierdzają to badania.

Trzecią przyczyną i prawdopodobnie mającą największy wpływ na ocenę moralną ludzi rozwiązłych są przekształcenia kulturowe. Wraz z rozwojem cywilizacji następują zmiany osłabiające umocowanie mężczyzny w możliwościach władzy. Powstaje swoista społeczna emancypacja kobiet. Równouprawnienie zaczyna zachodzić również w kwestiach seksualnych. Stereotyp kobiety przestaje być przywiązany tylko do potrzeby utrzymania tradycyjnych ról, czyli rodziny i domowego ogniska. Ten naturalny proces egalitaryzacji spowodowany jest między innymi sekularyzacją społeczeństwa. Doskonale widać to na przykładzie państw skandynawskich. Holenderski socjolog, Geert Hofstede nazywa to społeczeństwem kobiecym – tu tożsamość w wymaganiach i zachowania obu płci są podobne. W tego typu środowiskach istnieje zasada: póki seks nie uderza w prawo (czy to moralne, czy karne), to jest to twoja sprawa.

Powstaje pytanie, jak w tej całej teorii odnajduje się Polska. Socjolog, dr Maria Sroczyńska uważa, że nasz kraj – między innymi poprzez wysoki stopień religijności - jest jeszcze daleko za Zachodem, ale idzie w dobrym kierunku. – W Polsce model macho, czyli tego prawdziwego mężczyzny – opiekuna, władcy, został przeinaczony i sprowadzony do modelu faceta rozrzutnego seksualnie – ocenia Sroczyńska. Polskie społeczeństwo jest familiocentryczne. Żona wciąż jeszcze ma siedzieć w domu, a mąż zdobywa pieniądze i rządzi. Szczególnie zakorzenione w takim postrzeganiu jest średnie i starsze pokolenie rodaków. Dr Sroczyńska widzi jednak plusy. – Zmiany kulturowe i cywilizacyjne, wynikające choćby z podróży, obecności w Unii Europejskiej, czy dostępności Internetu, idą w kierunku egalitaryzacji w zakresie płci, przez co wzrasta liberalne traktowanie życia seksualnego zarówno kobiet, jak i mężczyzn – podkreśla. Ta otwartość na świat powoduje indywidualizację poglądów seksualnych, a co przez to idzie, również ocen
moralnych. Kontrola życia seksualnego przez kobiety ma duże znaczenie w kierunku rozwoju obyczajowego społeczeństwa. To od nich samych zależy, czy wciąż będą nazywane ladacznicami, jeśli będą prowadzić rozwiązłe życie.

Jak będzie wyglądało polskie społeczeństwo w tym względzie za 20-30 lat? Dr Sroczyńska jest dobrej myśli. - U młodzieży widać już tę tolerancję seksualną, oceny kobiet i mężczyzn aktywnych seksualnie są podobne, globalizacja społeczna robi swoje – podsumowuje.