"Ludzie odwracają się, gdy łapię ją za kolano". Historia miłości, która może podbić Polskę
- Przyszedł ten moment, gdy musiałem poprosić ją, żeby zaprowadziła mnie do toalety. Setki razy asystenci pomagali mi w łazience, ale Ola bardzo mi się podobała. Bałem się - opowiada szczęśliwie zakochany Bartek. Mężczyzna jeździ na wózku.
W sieci pojawił się blog prowadzony przez 33-letniego Bartka. Mężczyzna opisuje w nim swoją relację z 22-letnią Olą, która pracuje jako asystentka osób niepełnosprawnych. Bartek ma spastyczność mięśni, która oznacza dla niego paraliż ciała. Na łamach bloga pisze o tym, jak ich początkowo zawodowa relacja przerodziła się w coś znacznie głębszego.
Jak poznałeś Olę?
Bartek: Jestem osobą niepełnosprawną, która potrzebuje stałej opieki. Biorę udział w miejskim programie społecznym, w ramach którego urząd przysyła do mnie tzw. asystentów. Nie wchodzę z nimi w osobiste relacje – to kontakty czysto zawodowe. To znaczy, nie wchodziłem do tej pory. Gdy Ola stanęła w moich drzwiach, wiedziałem, że będzie kimś więcej niż tylko asystentką.
Czym cię urzekła?
Bartek: Swoim wyglądem, energią i tym, że nie patrzyła na wózek, tylko na mnie. To bardzo charakterystyczne – gdy poznaję nowych ludzi, zawsze zawieszają wzrok na wózku. Ola widziała we mnie faceta, a nie faceta na wózku.
Olu, a ty jak wspominasz pierwsze spotkanie?
Ola: Do Bartka miała przyjść inna asystentka, ale się rozchorowała. Poproszono mnie, żebym wzięła jej zlecenie. To była pierwsza niepełnosprawna osoba, którą miałam się zająć. Wcześniej opiekowałam się dziećmi. Zupełnie nie wiedziałam, czego się spodziewać. Zobaczyłam Bartka i on też od razu mnie urzekł – żartował, odpowiadał bez skrępowania na każde pytanie, był bardzo wyluzowany. Miałam już wychodzić, ale zaproponował herbatę. Zostałam.
O czym przy tej herbacie rozmawialiście?
Bartek: Głównie o Oli. Powiedziała mi, że zatrudniła się jako asystentka, bo poszukuje zawodu, w którym będzie się dobrze czuła. Mówiła, że nie wie, co chce robić w życiu. Szkolę rodziców dzieci z problemami rozwojowymi i fizjoterapeutów zajmujących się niepełnosprawnymi. Od razu włączyło mi się myślenie "trenerskie" i zacząłem zadawać pytania, które mogłyby ją ukierunkować.
Ola: To była świetna rozmowa. 20 minut po wyjściu dostałam smsa od Bartka. Napisał, że bardzo się cieszy, że mnie poznał. Później przychodziłam do niego codziennie, nawet wtedy, gdy nie miałam tych wizyt wpisanych w grafik.
Kiedy wiedzieliście już na pewno, że chcecie być razem?
Bartek: Po prostu wiedzieliśmy. Mało mówimy o uczuciach. Bardziej je okazujemy. Stąd ten blog – będziemy opisywać rozwój naszej relacji krok po kroku. Poza tym wiem, że tylko opisując bardzo osobiste przeżycia można coś w Polakach zmienić. Chciałbym, żeby zaczęli myśleć o osobach niepełnosprawnych jak o ludziach zasługujących na takie samo szczęście jak inni.
Olu, nie bałaś się, że pracodawca oskarży cię o naruszenie regulaminu?
Ola: Bałam się. Dlatego po tygodniu znajomości pojechaliśmy do urzędu miasta. Bartek zapytał, czy nie będą mieli nic przeciwko, jeśli nasza relacja będzie również pozazawodowa. Pani szeroko się uśmiechnęła i odpowiedziała, że nie ma z tym najmniejszego problemu.
Bartek: Jak to usłyszałem, puściły mi hamulce! Wiedziałem, że mogę już pełnoprawnie być z Olą. Po wyjściu z urzędu poszliśmy na przystanek. Czekaliśmy na autobus, a ja ją objąłem. Wiedziałem, że mogę.
Jak reagują ludzie, gdy okazujecie sobie uczucia?
Bartek: Spojrzenia są cały czas. Siedząc z Olą w kawiarni, daliśmy sobie buziaka. Wszyscy się odwracali i z zaciekawieniem patrzyli, co to za nietypowa para.
Jak się wtedy czujesz?
Bartek: Zabolało mnie tylko raz – pusty chodnik, naprzeciwko nas jedynie dwoje staruszków. Oboje obrzucili mnie takim spojrzeniem… pełnym politowania. Ola prowadziła wtedy wózek, więc nie mogłem znaleźć otuchy w jej oczach. Musiałem znieść ich wzrok, który mówił: "Zobacz, wyszła z niepełnosprawnym na spacerek". Tak jakby ona wyszła z dzieckiem, a nie ze swoim mężczyzną.
Ola: Ja w ogóle nie zwracałam uwagi na ludzi, póki Bartek nie powiedział: "Zobacz jak się patrzą". Rzeczywiście, patrzą się. I co z tego?
Przedstawiliście się już nawzajem swoim rodzicom?
Bartek: Tak! Moi przyjęli Olę jak swoją. Wcześniej byłem w bardzo burzliwym związku, wiem, że ucieszyli się, że po tym wszystkim otworzyłem się na drugą osobę. Ola jest całkowicie nasza. Niestety, jej mama nie przyjęła mnie tak ciepło. Jest pielęgniarką i mam wrażenie, że patrzy na mnie tylko i wyłącznie przez pryzmat wózka. Dla niej jestem pacjentem, a nie partnerem Oli.
Ola: Nie chcę mówić o rodzicach. Mogę powiedzieć o znajomych, którzy wysyłają do mnie wiadomości z gratulacjami. Cieszą się moim szczęściem.
Bartek: Ja myślę, że gratulują Oli siły, bo jestem osobą niesamodzielną. Bycie w takiej relacji jest bardzo trudne.
Co jest najtrudniejsze?
Ola: Pomaganie Bartkowi nie jest najmniejszym problemem. Najtrudniejszy jest dla mnie jego ból. Ból fizyczny, który nawraca i z którym nie da się nic zrobić. On cierpi, a ja jestem całkowicie bezradna.
Możesz o tym bólu opowiedzieć?
Bartek: Nie chcę. Boję się, że się popłaczę, a to ma być pozytywna historia, o naszej miłości.
A co dla Ciebie jest najtrudniejsze w relacji z Olą?
Bartek: Wychodzenie do ubikacji. W końcu, po którymś spotkaniu przyszedł ten moment, że musiałem poprosić ją, żeby zaprowadziła mnie do toalety. Setki razy asystenci pomagali mi w łazience, ale Ola bardzo mi się podobała. Bałem się, jak to będzie, ale udało mi się wyłączyć myślenie prywatne i na chwilę potraktować ją tylko i wyłącznie jako asystentkę. Wydawałem krótkie komendy, na końcu podziękowałem. Wyszliśmy z łazienki i Ola znów była dla mnie partnerką.
Ola zostanie twoją asystentką na stałe?
Bartek: Nie chcę tego. Proponuję jej, by od stycznia stała się tylko moją dziewczyną. Poprzedni związek trwał dwa lata, moja była pomagała mi we wszystkim, 24 godziny na dobę. To odebrało nam całą namiętność. Nie chcę, żeby z Olą też się tak skończyło.
Ola: Problem w tym, że Bartek ma zasadę – nie korzysta z pomocy asystentów-mężczyzn. Nie umiem wyobrazić sobie, że inna kobieta przebiera go i wykonuje te wszystkie czynności.
Jesteś zazdrosna?
Ola: Jestem.
Bartek: Może dla Oli zmienię swoją zasadę. Może warto przemęczyć się dwie godziny dziennie z mężczyzną-asystentem i nie robić jej przykrości. Zobaczymy.
Jakie macie plany?
Bartek: Z tą chorobą się nie planuje. Najdalsze plany sięgają Walentynek – zrobimy sobie wspaniały, pełen niespodzianek dzień. Żyjemy tu i teraz. Ja nie mogę obiecać Oli, że w 2025 roku wyjedziemy na wakacje, bo mnie może już na tym świecie nie być.
Ola: Cieszymy się każdym posiłkiem, każdym spacerem, każdą sekundą spędzoną razem. Żyjemy tu i teraz. Tak jest znacznie łatwiej.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl