Blisko ludziMa 34 lata, a ciągle pytają ją o dowód. W klubach słyszy: "pani dziękujemy"

Ma 34 lata, a ciągle pytają ją o dowód. W klubach słyszy: "pani dziękujemy"

Ma 34 lata, a ciągle pytają ją o dowód. W klubach słyszy: "pani dziękujemy"
Źródło zdjęć: © materiały prywatne
12.11.2019 14:38, aktualizacja: 12.11.2019 21:10

"Dowodzik poproszę" – te słowa zazwyczaj padają w sklepie zaraz po "dzień dobry", kiedy 34-letnia Luiza płaci za alkohol. Czasem nawet pokazanie dowodu nie pomaga. Kiedy chodziła ze znajomymi w tym samym wieku do klubów, oni nie mieli problemów z wejściem. Ona nie przechodziła selekcji.

Kilka dni temu 30-letnia Aleksandra Domańska opisała na swoim profilu na Instagramie sytuację, która ją spotkała podczas zakupów. Aktorka zagrała w niejednym kinowym hicie, jednak popularność nie pomogła jej, gdy została poproszona o dowód podczas kupowania alkoholu. Ratunkiem okazał się stojący za nią "brodacz", który przełożył butelkę do swoich zakupów i bez problemu kupił ją dla aktorki.

"Bardzo mnie ta sytuacja rozbawiła i wprawiła w świetny nastrój" – wspomina Domańska. Po tym, jak opisałyśmy tę historię, pod tekstem pojawiło się mnóstwo reakcji i komentarzy. Postanowiłyśmy sprawdzić, czy problem dotyczy większej liczby kobiet.

"Pani dziękujemy"

Luiza ma 34 lata. Wszyscy dają jej maksymalnie 24, ale najczęściej znacznie mniej. Gdy kupuje alkohol, zazwyczaj musi pokazywać dowód. – Kiedy byłam młodsza, mega mnie to irytowało. Nie mogłam wejść do klubu. Ciągle zarzucali mi, że dowód jest podrabiany. Często na domówkach, jak był ktoś nowy w towarzystwie, to zaczynano od zabawy: "Zgadnij, ile Luiza ma lat" – mówi dziewczyna.

– Kilka dni przed 28. urodzinami kupowałam papierosy mojej mamie. Pani, mimo że miała mój dowód w ręku, nie mogła uwierzyć w to, ile mam lat i kłóciła się ze mną, że do 18-stki jeszcze mi brakuje – opowiada Luiza. Podobne problemy pojawiały się podczas imprez ze znajomymi. Gdy miała 25 lat, jej znajomi w tym samym wieku weszli do klubu bez problemu. Ją ochroniarz zatrzymał na bramce. "Pani dziękujemy" – usłyszała.

– Kłócił się ze mną, że mam podrabiany dowód. Znajomi solidarnie wyszli z klubu, ale było mocno nieprzyjemnie – wspomina. Była zła, że popsuła innym zabawę, ale dostrzega też plusy takich sytuacji. – Dzięki temu wypracowaliśmy metodę na przemycanie mnie do klubu. Ostry make up, zdejmowanie okularów, obcisłe ciuchy – mówi 34-latka.

Odkąd Luiza skończyła 30 lat, cieszy się, że ludzie biorą ją za młodszą i zaczęła się z tego śmiać. – Ostatnio w Zakopanem kupowałam grzane wino z przyjaciółkami i mimo że jedna z nich jest 5 lat młodsza ode mnie, a druga 6, to mnie poproszono o dowód. Moja koleżanka powiedziała wtedy szeptem: "Ale ona ma 34 lata". Pan aż krzyknął: "Pani ma 34? Dałbym pani maksymalnie 24. A ja na to: "Może nie tak głośno?" – opowiada.

Obraz
© materiały prywatne

"Dzieci rodzą dzieci"

Marta ma 27 lat. Nigdy nie usłyszała, że wygląda na więcej niż 23. Dowód ma zawsze przygotowany na wierzchu, w pierwszej przegródce w portfelu. Średnio 5 razy w tygodniu w jej kierunku padają słowa: "dowodzik poproszę". Kiedy je słyszy, aż się w niej gotuje. – O dowód jestem pytana praktycznie za każdym razem, kiedy kupuję alkohol. Chyba że zrobię mocny makijaż albo będę odwiedzać sklepiki obok mojego mieszkania, w których mnie znają – przyznaje.

Marta mówi, że u lekarzy zawsze traktują ją jak dziecko. – Pytali mnie o wiek nawet gdy rodziłam, bo nie wiedzieli, czy mogę podpisywać papiery, czy moja mama ma to zrobić – opowiada. – Pracując w sklepie, nieraz słyszałam, że nie powinni zatrudniać niepełnoletnich. W Lotto też muszę się wylegitymować. Gdy policja mnie zatrzymywała do kontroli, najpierw chcieli dowód, dopiero potem resztę – opowiada. Miała też problemy z obsługą w banku. – Olewali mnie. Raz musiałam siedzieć tam godzinę. Dopiero, gdy mój ojciec przyszedł, to mnie obsłużyli – dodaje.

Nieprzyjemności pojawiają się również na placu zabaw, na który Marta chodzi z z 4-letnią córką. Ludzie krzywo na nią patrzą. – Parę razy słyszałam uwagi w moim kierunku, że "dzieci rodzą dzieci" albo że "smarkule zamiast grać w piłkę, to puszczają się po kiblach w podstawówce". Albo pytania: "To ile ty miałaś lat, gdy urodziłaś? 15?" – wyznaje 27-latka.

Marta nie wspomina dobrze incydentu z wesołego miasteczka, kiedy na chwilę straciła z oczu córkę. – Okazało się, że jest w restauracji, więc wbiegłam tam i mówię, że przyszłam odebrać moją zgubę, a pan do mnie na to: "Tak, jest tutaj, ale wydamy prawnemu opiekunowi. Niech pani zawoła rodziców". Powiedziałam, że chyba sobie jaja robi – opowiada. Pomogła córka, która zaczęła krzyczeć "mamo", bez tego byłoby ciężko.

Obraz
© materiały prywatne

Mylą jej syna z bratem

26-letnia Sandra przyznaje, że zazwyczaj wszyscy nie dają jej więcej niż 16 lat. Dowód zawsze nosi przy sobie, bo wie, że gdyby zdarzyło jej się o nim zapomnieć, to nie zostałaby obsłużona. Oprócz problemów w sklepie czy banku spotyka się też z niemiłymi komentarzami.

Kobieta ma trójkę dzieci, najstarszy syn ma 10 lat. – Gdy jadę gdzieś z synem, to zaraz ludzie myślą, że to jest mój brat – tłumaczy. Zazwyczaj się maluje, ale kiedy wyjdzie z domu bez makijażu, sąsiedzi się śmieją, że wygląda jak "małolata". Ludzie, którzy widzą ją po raz pierwszy, są zszokowani, kiedy im mówi, ile ma lat. – Mój narzeczony, Maciej, ma 31 lat i na początku jego znajomi często mówili, że wziął sobie gówniarę. A tak naprawdę między nami jest 5 lat różnicy, więc to nie jest dużo – opowiada 26-latka.

Obraz
© materiały prywatne

– Ostatnio byłam na zakupach z moją mamą i córką. Moje dziecko latało po sklepie, złapała je jakaś pani i mówi: "Ile masz lat, dziewczynko?". Powiedziałam, że moja córka ma 1,5 roku i jeszcze nie mówi – opowiada dziewczyna.

Napotkana kobieta zaczęła krzyczeć: "To ty gówniara jesteś, jak ty taką masz córkę! Ile ty masz dziecko lat? Ja myślałam, że ta kobieta jest mamą tej dziewczynki" – powiedziała, wskazując matkę Sandry. Kiedy się dowiedziała, że to babcia, zaczęła jeszcze bardziej się unosić. – Patologia, patologia! – wykrzykiwała. Dopiero gdy usłyszała, ile mają lat, zrobiła wielkie oczy i zaczęła je przepraszać.

Sandra przyznaje, że takie osądy często ją bolą. – Jakbym miała 40 lat, to byłoby fajnie, jakby mówili, że jestem młodsza, ale w wieku 26 lat to średnio to wygląda – podkreśla.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:WP Kobieta