Skandal, co robiła jej nauczycielka. "Cała się trzęsłam"

Ile trzeba wydać na wyprawkę?
Ile trzeba wydać na wyprawkę?
Źródło zdjęć: © East News

08.09.2024 15:00, aktual.: 08.09.2024 15:42

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Spędzone w szkole lata mogą stanowić jedne z przyjemniejszych wspomnień: pierwsze przyjaźnie, miłości, zdobywanie doświadczeń. Dla wielu osób to jednak najgorszy okres w życiu, do którego niechętnie wracają pamięcią.

"Wyśmiewano mnie za wszystko"

Milena zawsze lubiła się uczyć, od dzieciństwa dużo czytała, miała bardzo otwarty umysł.

– Oczywiście w szkole dostajesz od razu łatkę kujona – mówi. – A z kujona łatwo stać się klasowym kozłem ofiarnym. Miałam tego pecha zarówno w podstawówce, gimnazjum, jak i liceum. Najgorsze chyba były te dwa ostatnie placówki. Wyśmiewano mnie za wszystko: za to, jak się ubierałam, jak mówiłam, co mówiłam, co czytałam, jak chodziłam…

Milena wyznaje, że była słaba z WF-u, więc często z niej żartowano. Dziewczyny celowały piłką w jej twarz, mówiły, że przypadkowo.

- Jeśli dałam im spisać zadanie domowe, byli szczęśliwi, że mnie wykorzystali. Jeśli nie dałam, robiło się nieprzyjemnie. Kiedyś kolega uderzył mnie książką w głowę, niby dla żartu. Bolało, wszyscy się śmiali. Zabierali mi gumki do włosów i wrzucali do męskiej toalety.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Milena podkreśla, że nigdy nie dawała rówieśnikom odczuć, że czuje się od nich lepsza, była trochę wycofana i introwertyczna, ale starała się być miła, pomocna. Nie wdawała się w kłótnie, czasem próbowała rozmawiać, ale kiedy ataki przybierały na sile, milczała.

– Nic to nie dawało. Nigdy nie miałam nadwagi, a nazywali mnie "grubasem". Nie uważam się za brzydką, ale koledzy porównywali mnie do świni. W liceum nie zaproszono mnie na żadną imprezę. Nie mam pojęcia dlaczego. Na wycieczkach klasowych nikt nie chciał być ze mną w pokoju. Nie pozwolili mi iść nawet na wspólne wagary.

Na spotkanie klasowe po latach nie poszła…

Nie mówiła rodzicom o tym, co się dzieje w szkole. Wstydziła się. Poza szkołą miała kilka koleżanek i to im się zwierzała.

– Gdyby nie one, pewnie bym oszalała. Z liceum wyszłam z poczuciem wartości na poziomie zerowym. A słowa, które słyszysz od swoich rówieśników, nawet jeśli nie są prawdziwe, zostają ci w głowie na lata.

Sytuacja zmieniła się na studiach. Milena zaczęła mieć fajnych znajomych, ale tamte przeżycia wciąż w niej rezonują. Jest wycofana, ma problemy z nawiązywaniem kontaktów, w pracy boi się wyrazić swoje zdanie.

- Zaczęłam terapię. Niedawno było organizowane spotkanie klasowe. Dostałam zaproszenie, wysyłali do wszystkich. Nie poszłam, bo po co. Chociaż czasami myślę, że chciałabym im wygarnąć i uświadomić, jak bardzo mnie skrzywdzili.

Ela Trandziuk, psycholożka, seksuolożka, terapeutka par, filozofka, zwraca uwagę, jak wielki wpływ mogą mieć na nas nieprzyjemne doświadczenia z młodości.

– Doświadczenie mobbingu, poczucia wykluczenia, opresji ze strony innych, niezależnie od tego, kim jesteś i na jakim etapie życia jesteś, może spowodować trwałe zniekształcenie obrazu samego siebie, zaburzyć proces kształtowania się społecznych umiejętności i poczucia własnej sprawczości – zauważa ekspertka.

– Takie doświadczenia mogą stworzyć w ofiarach zaburzone schematy relacyjne i nieadaptacyjne formy radzenia sobie. To zaś może uniemożliwić wykształcenie się zdrowej, dojrzałej, odważnej, gotowej do adekwatnego kreowania własnego życia osoby. Są narzędzia wspierające pracę nad tak zapisanymi przekonaniami i poczuciem własnej wartości; doświadczeniem traumy można zaopiekować się już w wieku dorosłym, np. przy wsparciu ekspertów z zakresu psychotraumatologii, choć proces ten bywa długotrwały i nierzadko bolesny.

"Koledzy z klasy mi współczuli"

Dorota nigdy nie była dobra z przedmiotów ścisłych i chociaż się uczyła, oceny osiągała najwyżej przeciętne.

– Najgorsza była matematyka. Mieliśmy taką stereotypową nauczycielkę jak z kawałów czy koszmarów – wspomina. – Mnie nigdy nie zależało na wysokich ocenach, chciałam po prostu przejść przez szkołę bez większego stresu. Byłam tym przeciętnym uczniem, niczym się nie wyróżniałam, nikomu nie podpadałam. Do czasu.

Nie ma pojęcia, dlaczego nauczycielka matematyki obrała ją sobie za cel. Nie rozmawiała na lekcjach, odrabiała zadania domowe, nie wagarowała.

– Może dlatego, że usiadłam w ostatniej ławce? – zgaduje. – W każdym razie przez matematyczkę nie mogłam spać po nocach. Na sprawdzianach stawała przy mojej ławce, co oczywiście mnie stresowało. Byłam wyciągana pod tablicę praktycznie na każdej lekcji, dostawałam zadania wykraczające poza podstawę programową, takie, które inni rozwiązywali na kółku matematycznym.

Koledzy z klasy współczuli jej, mówili, że nauczycielka uwzięła się na nią, ale nikt nie stanął w jej obronie.

- Zresztą nie dziwię się im, nie chcieli sami podpaść i niszczyć sobie życia.

"Nazwała mnie idiotką"

Kiedy poskarżyła się rodzicom, uznali, że wymyśla i jest leniwa. A skoro od nich nie uzyskała wsparcia, nie wiedziała, co dalej robić.

– Na jednej lekcji nauczycielka nazwała mnie "idiotką", na innej "kretynką", na kolejnej powiedziała, że "nie wie, jak można być tak głupim". Pamiętam, bo teraz pewnie zareagowałabym inaczej – dodaje.

– A ja wtedy kułam tę matematykę jak dzika. Ale jeśli rozwiązałam jedno zadanie, dawała mi drugie, tak trudne, że nie potrafiłam go zrobić. Ze stresu nie sypiałam, przed matmą cała się trzęsłam. Miałam zagrożenie na koniec roku. Rodzice rozkręcili aferę, całe wakacje musiałam chodzić na korepetycje. Bałam się kolejnego roku szkolnego, tymczasem nauczycielka mi odpuściła. Pewnie dlatego, że uwzięła się na inną dziewczynę.

Ela Trandziuk w historiach Mileny i Doroty widzi wiele cierpienia i poczucia bezradności.

– Milena w sytuacji przemocy i wykluczenia ze strony rówieśników nie miała w swoim najbliższym otoczeniu nikogo dorosłego, kto mógłby ją wesprzeć i realnie wpłynąć na sytuację, której doświadczała w codziennym życiu szkolnym. Cieszy obecność bliskich koleżanek, dzięki którym przetrwała tę klasową nagonkę. Zaufanie Doroty do świata dorosłych, poczucie, że jej potrzeby są wystarczająco ważne, też nie miało się najlepiej. Nauczycielka zmieniła obiekt szykan, ale nie zmieniła "metody pedagogicznej". W czasie, w którym te nastolatki zaczynały uczyć się relacyjności, doświadczyły także ciemnej strony tej sfery życia społecznego – mówi ekspertka.

- Dlatego jeśli ty albo ktoś z twoich bliskich doświadcza aktualnie przemocy w szkole, zareaguj, zgłoś ten fakt rodzicom, bliskim osobom, szkolnemu psychologowi albo innej osobie, co do której masz zaufanie lub poczucie, że jesteś dla niej ważny. Twoje życie ma wartość i znaczenie na każdym etapie jego trwania, a ty masz prawo korzystać ze ścieżki edukacyjnej w warunkach korzystnych i wspierających, bez przemocy i wykluczenia - dodaje psycholożka.

Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

Źródło artykułu:WP Kobieta
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Zobacz także
Komentarze (217)