Blisko ludziMaciej Lisowski o pracy modelek. "Pieniądze i doświadczenie, jakie zdobywają te dziewczyny, są naprawdę ogromne"

Maciej Lisowski o pracy modelek. "Pieniądze i doświadczenie, jakie zdobywają te dziewczyny, są naprawdę ogromne"

Maciej Lisowski przez 14 lat prowadził jedną z najpopularniejszych polskich agencji modelek New Age Models. Po latach spędzonych w branży modelingowej postanowił opisać ją wraz z Oskarem Mayą w książce "Moda na modelkę. Prawdziwe oblicze świata modelingu".

Właśnie ukazała się książka "Moda na modelkę. Prawdziwe oblicze świata modelingu"
Właśnie ukazała się książka "Moda na modelkę. Prawdziwe oblicze świata modelingu"
Źródło zdjęć: © Pixabay

23.04.2021 17:56

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Karolina Banasiak, WP Kobieta: W latach 2004–2018 prowadził pan agencję modelek New Age Models. Teraz praca modelki przestała być elitarna? Czym różnią się dzisiejsze dziewczyny od tych, z którymi pracował pan w swojej agencji?

Maciej Lisowski, prawnik, wykładowca dziecięcy, ambasador fundacji Share The Care: Zmieniła się przede wszystkim liczba modelek na rynku. To nie może być elitarny zawód, jeśli modelek jest aż tyle. Klienci zresztą się zorientowali, że po co mają płacić po 3 czy 5 tysięcy euro za modelkę, jeśli mogą dać 500 euro za tak samo piękną dziewczynę. Każdy sezon obstawiają nowe twarze, z których się nie kreuje już gwiazd, bo to po prostu nie ma dalej sensu. Wszystko poszło na przemiał, na ilość.

Przytoczył pan taką sytuację: ""Jesteś gruba jak świnia i w dodatku masz beznadziejne włosy". Moja modelka usłyszała to od niego [agenta] tyle razy, że wreszcie zadzwoniła do mnie z płaczem i wykrzyczała do słuchawki, że nigdy w życiu nie będzie już pracować". Co powiedział pan wtedy tej modelce?

Czasem dostaje się wiadomość, że modelka jest gotowa, gwarantują, że dziewczyna, która przyjedzie do pracy np. na fashion weeku ma odpowiednie wymiary. Potem taka modelka wchodzi do agencji i widać to od razu, że ma o kilka cm za dużo w biodrach. Mierzy się ją i faktycznie – ma 93 cm, a jutro zaczynają się castingi. Agenta po prostu szlag trafia: został oszukany, a modelka jeszcze mówi mu, że to wszystko przez opuchliznę po locie lub miesiączkę.

Niektórzy agenci nie mają po prostu cierpliwości. Tamten agent był świetnym handlowcem, jednak nie był doskonały w pracy z modelkami – potrafił je zbesztać jak najgorszy trener na meczu. Jednak spójrzmy też na taką dziewczynę, która kłamie, że ma odpowiednie wymiary, a potem na miejscu udaje kretynkę i mówi, że to wszystko przez okres, który potem ma przez 35 dni... To brak szacunku.

Wspominał pan też o dziewczynie, która nie potrafiła "sklecić zdania po angielsku" i o dziewczynie, która nie słyszała o Statui Wolności. Stwierdził pan, że to byłoby dyskwalifikujące, gdyby powiedziała to przy kliencie. Zdarzyło się, że odrzucił pan jakąś kandydatkę dlatego, że nie mówiła po angielsku lub nie miała osobowości?

Z powodu nieznajomości angielskiego to nie, bo po prostu wysyła się dziewczynę za granicę, wrzuca na głęboką wodę i w końcu się dogada. Natomiast odrzuciłem kiedyś kandydatkę z powodu braku osobowości, chociaż, muszę przyznać, że my agenci zawsze wierzymy, że a nuż coś się z niej wykluje, może ta osobowość się znajdzie. Jeśli dziewczyna jest piękna, to jednak się ją bierze, ale już na samym początku widać, że ktoś jest bez tej osobowości i nic z tego nie będzie. Zazwyczaj się nie myliliśmy w ocenach. W niektórych dziewczynach widać po prostu charakter, to, że mają coś głębiej w oczach. To jest to coś, czego zawsze szukamy.

Wiadomo, że mamy sporo ładnych dziewczyn, jednak co z tego, jeśli nic za tą urodą nie idzie. Dziewczyna musi być zainteresowana na sesji tym, co się wokół niej dzieje, co to jest za kolekcja, skąd dany projektant się wywodzi, jaka jest kultura marki. Modelkom nie płaci się pieniędzy tylko za to, że są ładne. Ona musi być wiarygodna, sprzedając dane ubrania. Np. Karl Lagerfeld lubił porozmawiać z modelkami o koniach, winach, różnych rzeczach, więc ta ogólna wiedza u modelki powinna być. Myślę, że wiele osób przyzna mi zresztą rację, że top modelkami zostają dziewczyny z dobrych domów, gdzie są osoby wykształcone, a one same miały styczność z różnymi sytuacjami, poznały inne kultury, miejsca. Po prostu taki materiał na modelkę jest łatwiejszy do okrzesania, bo my nie możemy wychowywać od A do Z.

Tamtą dziewczynę po prostu zatkało. Mówiła po angielsku, jednak kiedy stanęła przed klientem, była stremowana i nie potrafiła nic z siebie wydusić. Wtedy od razu usłyszeliśmy "dziękujemy bardzo, ale nie chcemy takiej modelki". Jeśli ona się tak bała podczas spotkania z jedną osobą, to co stałoby się, gdyby miała wyjść na wybieg. Przecież ona by umarła, wychodząc na taki pokaz.

A historia modelki, która wpadła w uzależnienie w Mediolanie i "szybko przestała nadawać się do pracy"? Co to znaczy?

Ja zawsze mówię: modelki, które balują, nie pracują. Jeśli widzimy jakąś dziewczynę w klubie, to znaczy, że ona na drugi dzień chyba nie pracuje. A jeżeli mówimy już o poważnym uzależnieniu, zwłaszcza o narkotykach czy alkoholu, no to chyba to oczywiste, że dziewczyna nie nadaje się do pracy, bo nie wygląda, a tutaj o to chodzi. Modelki poza tym, że mają być ładne, muszą wyglądać świeżo. Klienci oczekują, że dziewczyna przyleci na sesję do Sydney z Los Angeles, wysiądzie z samolotu i będzie wyglądać świeżo. To jest naprawdę trudny zawód, jednak warto się poświęcić, bo pieniądze i doświadczenie, jakie zdobywają te dziewczyny, są naprawdę ogromne.

W książce wspomina pan też o Rosjance, która zmarła z powodu niedożywienia i – być może - również nadmiernego imprezowania. Mimo wszystko pojawia się pytanie: czy rzeczywiście aż taki rygor w branży modowej jest konieczny?

Odkąd pamiętam, jak się ogląda szkice projektantów z XX wieku, to rysowali oni szczupłe modelki z długimi nogami i talią osy. Wiadomo, że na szczupłej osobie ubranie lepiej wygląda, to nie jest jakaś nowość. Modelki mają być manekinami. Uważam, że więcej niż 90 cm w biodrach nieładnie wygląda na wybiegu, a dodatkowo jeszcze przecież aparat pogrubia. Poza tym projektanci szyją sample w jednym rozmiarze, a jeśli dana modelka się w coś nie mieści, to nikt nie będzie niczego szył specjalnie dla niej.

Ja zawsze mówiłem tym dziewczynom, które się buntowały przeciwko temu rygorowi, że jak się chce zostać zawodnikiem sumo, to trzeba przytyć, a jak się nie chce, to się po prostu nim nie jest. Wiem, że to jest okrutne, ale tak ten biznes funkcjonował przez wiele lat i tak to wygląda. Modelka nie może mieć 95 cm w biodrach, bo w modelingu to jest po prostu gruba osoba. W życiu to piękna i szczupła dziewczyna, ale na wybiegu to po prostu ktoś za gruby. I to nie my, agenci, to wymyśliliśmy, tylko projektanci. Jeżeli nie masz wymiarów, to nie wchodź do biznesu.

Jeżeli dziewczyna jest mądra, to będzie utrzymywać swoją figurę nie za pomocą drakońskich diet czy używek, lecz ćwiczeń i odpowiedniego odżywiania się.

Coraz częściej widać na wybiegach zwykłe dziewczyny, sporo mówi się o ruchu bodypositive. Co uważa pan o tym trendzie?

Dla mnie modelka, jak sama nazwa wskazuje, powinna być modelowa. Stąd jest ta nazwa. Modelka była czymś nadzwyczajnym, ładniejszym, lepszym, nieosiągalnym, luksusowym. Wystawa ma być ładna, ludzie mają zobaczyć coś wyjątkowego. Nikt nie ma ochoty oglądać, tak mi się wydaje, swojej sąsiadki wciskającej się w sukienkę.

Teraz Instagram spowodował, że każdy może być modelką, tylko zastanówmy się, jaka to jest modelka. Tak samo program "Top Model" zepsuł rynek, bo tam się bierze ludzi ciekawych. Tymczasem kandydat na modela czy modelkę musi spełniać ścisłe warunki: wzrost, wymiary, rysy twarzy. Ten program nie miał nic wspólnego prawdziwą pracą.

Czy kiedyś jakaś modelka odeszła, po czym postanowiła wrócić?

Zdarzyło się, jednak już jej nie przyjąłem. To już taki "przechodzony kotlet", nic się już z taką modelką nie zrobi. Zresztą w tym biznesie zazwyczaj ma się tylko jedną szansę.

Napisał pan, że pracy modelki nie da się połączyć z nauką.

Każda modelka powinna mieć skończoną maturę i dać sobie spokój ze studiami, na które idzie się po to, żeby dobrze zarabiać. Zresztą jeśli modelka może zarobić w czasie swojej kariery 3 miliony złotych, to na co jej te studia? Lepiej skończyć lat 30, mieć kupione trzy domy, pieniądze na koncie, samochody i wtedy dopiero iść na studia, na jakie naprawdę ma się ochotę.

Moja książka "Moda na modelkę. Prawdziwe oblicze świata modelingu" powstała właśnie z myślą o młodych ludziach, którzy marzą o karierze w tej branży. Chciałbym, aby zdawali sobie sprawę, jak ciężka jest to praca i ile wymaga poświęcenia. Od nastoletnich osób wymaga się w końcu, aby pracowały z dokładnością i sumiennością dorosłej osoby.

 "Moda na modelkę. Prawdziwe oblicze świata modelingu"
"Moda na modelkę. Prawdziwe oblicze świata modelingu"

Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl

Komentarze (247)