Maciek jest samotnym ojcem bliźniaczek. "Pierwsze dwa lata to był koszmar"
06.02.2019 14:04, aktual.: 07.02.2019 15:34
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
- Pierwsze dwa lata ich życia to był koszmar - opowiada WP Kobieta Maciej Lisowski. Jest ojcem bliźniaczek, które sam wychowuje. Nie rozumie, dlaczego nie dostaje pomocy od państwa, jak inni rodzice. Takich jak on jest w Polsce ponad milion.
Maciej Lisowski jest samotnym rodzicem dwóch dziewczynek. Gdy się urodziły, razem z ówczesną partnerką zdecydowali, że mężczyzna przejmie nad nimi pełną opiekę. Z matką nie utrzymują kontaktu, ale Maciej każdego dnia stara się być dla nich "Matatą" – czyli mamą i tatą jednocześnie.
Istna jazda bez trzymanki. Małgosia zrobiła w nocy kupę w pieluchę, a następnie wyciągnęła ją i wrzuciła do łóżeczka Magdy. Proszę sobie wyobrazić, co to był za widok i ile sprzątania rano. To są takie momenty, gdy człowiek się trochę podłamuje. – wspomina Maciej w rozmowie z WP Kobieta.
Przeczytaj list, który rodzice wyślą dziś do prezydenta Andrzeja Dudy
– Pamiętam, że w tamtym okresie często myślałam sobie: "Boże, one mają dopiero rok. Ile jeszcze czasu musi upłynąć, aż trochę podrosną i może będzie mi wtedy łatwiej" – dopowiada.
Jednak jeszcze długo nie zrobiło się łatwiej. – Gdy trochę podrosły, dziadek kupił im hulajnogi. Poszliśmy przetestować je do parku. Jedna pojechała w prawo, druga w lewo, a ja zgłupiałem i nie wiedziałem, w którą stronę biec najpierw – mówi.
Dzisiaj Małgosia i Magda mają po siedem lat, ale nadal wymagają nieustannej uwagi Macieja. – Kłócą się o głupoty, a ja muszę codziennie łagodzić spory. Przy dzieciach nie istnieje coś takiego jak jednorazowe przetłumaczenie problemu. Za kilka dni przedrzeźniają się o to samo – wyjaśnia.
Maciek jest troskliwym ojcem, ale też i wymagającym. Gdy mówi, że coś ma być zrobione, to dziewczynki bez dyskusji zabierają się do pracy. – Muszę być stanowczy, bo inaczej całkiem weszłyby mi na głowę – wyjaśnia.
Samotny ojciec świetnie radzi sobie z domowymi obowiązkami. Sam pierze, prasuje, sprząta i gotuje. Już rano przy śniadaniu wstawia rosół i pyta dziewczyny, na jaką zupę mają ochotę. - Często jedna prosi np. o pomidorową a druga chce ogórkową. Więc rozlewam ten bulion na dwa garnki i przygotowuję dwie zupy. Wolę postać chwilę dłużej przy kuchni, niż gdyby miały jeść obiad ze skwaszoną miną - mówi.
Maciek żartuje, że jest też całkiem niezłym fryzjerem. – Pamiętam, jak tuż po wyborze Trumpa na prezydenta USA, w telewizji często przewijała się jego pierwsza żona Ivana. Magda była zachwycona jej charakterystyczną fryzurą i męczyła mnie, że chce mieć taki sam kok. Nie było wyjścia, musiałem się nauczyć – mówi z uśmiechem na twarzy.
Mężczyzna, oprócz bycia rodzicem na pełny etat, ma na głowie własny biznes. – Prowadzę agencję modelek w Warszawie i staram się tak układać godziny pracy, żeby nie zaniedbywać córek – wyjaśnia. Do godziny 16.00 są w przedszkolu, ale później to ja muszę z nimi być – dodaje.
Maciek cieszy się, że dziewczynki dostały się do państwowej placówki, ale denerwuje go, że jest dyskryminowany w kwestii "500 plus". – Nie dostaję ani grosza, a wydaje mi się, że będąc samotnym rodzicem i to dwójki dzieci, powinienem otrzymywać jakąkolwiek pomoc – zaznacza. - W mojej branży bywa różnie. Raz jest zarobek, a raz go nie ma – dopowiada.
Musi być samodzielny
Maciek nie narzeka na ogrom obowiązków. Co więcej, rozmawiając z nim wyczuwam wielki entuzjazm i energię do działania – Oczywiście, że czasem nic mi się nie chce i czuję się zmęczony, ale nauczyłem się nie zastanawiać nad tym, tylko zabierać za kolejne zadanie. Robić zamiast myśleć. Dostrzegać pozytywne strony zamiast się użalać – tłumaczy.
Córki wymyśliły dla niego pseudonim "Matata", który tak bardzo spodobał się Maćkowi, że stał się nazwą jego bloga oraz kanału na YouTube. Mężczyzna relacjonuje tam swoje codzienne życie z córkami i z każdym tygodniem zyskuje kolejnych fanów.
Lisowski wie, że ludzie różnie reagują, gdy słyszą, że jest samotnym ojcem. Jedni dziwią się, że podjął się tak odpowiedzialnego wyzwania, drudzy podają w wątpliwość jego sukcesy rodzicielskie, a jeszcze inni wróżą z fusów klęskę, gdy dziewczynki wejdą w okres dojrzewania. – Zdaję sobie sprawę z tego, że kiedyś trzeba będzie porozmawiać z nimi o pierwszym zakochaniu czy pierwszej miesiączce. Na szczęście dziewczynki mają sporo ciotek i moją mamę, więc myślę, że wspólnie damy radę – mówi.
Maciek to urodzony optymista, który zawsze widzi szklankę do połowy pełną. Pomimo tego, podejmując się samotnego rodzicielstwa, nie raz musiał przełknąć gorzką pigułkę. – Znajomi gratulowali mi córeczek i deklarowali pomoc. Jednak, gdy przyszło co do czego, to zawsze znaleźli jakąś wymówkę: a to nie mają czasu, a to właśnie wyjeżdżają. Teraz wiem, że przede wszystkim muszę liczyć na siebie – przyznaje.
Według danych Głównego Urzędu Statystycznego samotni ojcowie stanowią zaledwie 10 proc. rodziców wychowujących dzieci w pojedynkę.
Już ponad milion rodziców w Polsce wychowuje samotnie dzieci. I coraz częściej mówią wprost: jesteśmy dyskryminowani. W serwisie WP Kobieta rozpoczynamy dyskusje na temat tego ważnego problemu społecznego. Chcemy pokazać kim są samotni rodzice, z jakimi mierzą się problemami, dlaczego czują się dyskryminowani.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl