Blisko ludziMałgorzata Ohme: "Nie oczekujcie za dużo. Od innych, od Boga, od siebie"

Małgorzata Ohme: "Nie oczekujcie za dużo. Od innych, od Boga, od siebie"

Małgorzata Ohme: "Nie oczekujcie za dużo. Od innych, od Boga, od siebie"
Źródło zdjęć: © 123RF.COM
24.12.2016 08:20, aktualizacja: 24.12.2016 11:11

Pies drapie w moją nogę, chciałby wskoczyć na łóżko. Święta ma gdzieś, dostrzega jakąś różnicę tylko w kontekście zapachów w kuchni: jest ich więcej i częściej coś spada na podłogę. Moja przyjaciółka zamówiła kolację wigilijną w hotelu, bo syn pojechał w tym roku do ojca (taka kolej rzeczy). Nie będzie jednak sama. Takich patchworkowych samotników jest więcej, usiądą razem do kolacji, którą poda im kelner. Kelner też nie będzie z bliskimi, bo pracuje.

Mówi, że prezenty rozdali sobie rano, a świąteczny obiad przenieśli na pierwszy dzień świąt. „Jest praca, nie ma co narzekać” - racja. Znajoma będzie wolna już po 17.00, bo tata jej dziecka zabiera małego do dziadków. Siądą więc wcześniej, aby mieć choć namiastkę tego święta. A że na dworze nie będzie jeszcze całkiem ciemno? "Kto powiedział, że w wieczerzę wigilijną trzeba spożywać, gdy za oknem świeci księżyc?" – pyta.

Pamiętam, jak mój wujek emigrował do Stanów i spędzał z nami święta na telefonie, słuchając naszych rozmów i kolęd na głośnomówiącym. Nie było go stać na bilet do Polski. Co roku powtarzał, że za rok będzie z nami. Zmarł w tym roku w wakacje, niespodziewanie. Raczej więc nikt nie zadzwoni. Mój tata przyjeżdżał do nas w południe przebrany za świętego Mikołaja z workiem prezentów i wyrzutów sumienia, że nie może zostać, bo mieszka z nową rodziną. Byłam czasami zła na niego za to, że nie może zostać. Zmarł w zeszłym roku. Ileż bym dała za to, by móc ugryźć się w język i znów usłyszeć jego „Hop hop! Czy są tu jakieś grzeczne dzieci?”. Osobą trzymającą w garści nasze święta była moja babcia. Elegancka, energiczna 90-latka sama lepiła pierogi i słynęła z nadzwyczajnego nugatu, kazała nam zakładać do stołu białe koszule. Zmarła dwa lata temu, a wraz z nią te białe koszule. Wielu ludzi już z nami nie ma, pozostają puste miejsca przy stole. Nie istnieje żadne zaklęcie, które odczarowałoby rzeczywistość. Jedynie emocje i wrażliwość mogą sprawić, że czasami o tym zapomnimy.

Święta są takim momentem, gdy wrażliwość wzrasta do maksimum, a automaty w naszych głowach zastępuje refleksja. Myślimy, czujemy, tęsknimy i dla wielu z nas to trudny moment. Trudniejszy niż każdy kolejny dzień, gdy nie trzeba już zagłębiać się w sfery intymności, samotności i strat. Chcąc, nie chcąc, stajemy się trochę obserwatorami własnego życia, zaglądając do niego przez okno w trakcie wigilijnych wieczerzy. Kto tam jest, a kogo nie ma. Kto nie zadzwonił z życzeniami. Kto z kim rozmawia, kto kogo przytula. Kto przygryza nerwowo wargi, kto wyszedł do toalety, by nie łamać się z kimś opłatkiem. Kto w napięciu spogląda w telefon, bo jego życie przeniosło się tam. Co się z nami stało przez ten rok?

Święta to wciąż to samo życie. Może nieco ulepszona wersja, ale jednak to samo. Z jego całym bagażem. Nie oczekujcie od innych za dużo. Nie oczekujcie od Boga zbyt wiele (On też ma swoją wigilię). Wreszcie, nie oczekujcie od siebie. Spróbujcie być ze sobą. Z całym swoim zmęczeniem, smutkiem, tęsknotą, jeśli one też Wam towarzyszą. Tylko takie święta mają szansę być magiczne. Bo magia pojawia się w intymności, tylko wtedy, gdy jesteśmy wobec siebie nawzajem autentyczni. Nawet jeśli to czasem boli.

Mój pies zrezygnowany ułożył się w kłębek i zasnął. Jutro obudzi się radosny i chętny do życia. Życzę Wam prawdziwych choć może dalekich od ideału świąt. By miał Wam kto zetrzeć łzę z policzka.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (8)
Zobacz także