"Mam 31 lat i przegrałem życie. Oto dlaczego tak uważam"
- Jestem prawiczkiem, ledwo zdałem maturę, nie mam własnego mieszkania i pracuję na śmieciówce - pisze 31-letni Marcin, który twierdzi, że przegrał swoje życie. Osób takich jak Marcin jest wokół nas wiele.
25.09.2018 | aktual.: 25.09.2018 21:34
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
"Jestem prawiczkiem, ledwo zdałem maturę"
Marcin ma 31 lat. W sieci opublikował list, w którym opisuje swoje życie. Przygnębiający post zatytułował: "Mam 31 lat i przegrałem swoje życie. Oto, dlaczego tak uważam: Jestem prawiczkiem, ledwo zdałem maturę, nie mam własnego mieszkania i pracuję na śmieciówce" - wylicza Marcin.
Mężczyzna przyznaje, że mieszka w jednym domu ze swoją babcią. Starsza kobieta prawdopodobnie cierpi na zaburzenia lękowe - nie tylko boi się być sama w domu, ale także drży o wnuka i za każdym razem, gdy Marcin wychodzi z domu, zasypuje go setką pytań.
"Babcia stale się o mnie martwiła i martwi nadal. Wszyscy mi mówią, że powinienem znaleźć kobietę, ale po tylu latach izolacji, to trzeba by było chyba drugich tylu lat, żeby to odkręcić. Jestem totalnie nieśmiały, szczególnie w stosunku do płci przeciwnej. Nie umiem podrywać".
Marcin pochodzi z rozbitej rodziny. Ojciec był alkoholikiem. Przez wiele lat mieszkał razem z nim i babcią pod jednym dachem. Ojciec Marcina nigdy nie przejawiał agresji, ale w domu było biednie i panowała przytłaczająca atmosfera.
"Żyliśmy od pierwszego do pierwszego. Morze po raz pierwszy zobaczyłem w wieku 20 lat. A góry rok później" - pisze Marcin. Mężczyzna żali się, że pracodawca nie zaoferował mu umowy o pracę, dlatego do tej pory pracuje na śmieciówce. Mimo to przez lata udało mu się zgromadzić 100 tys. złotych oszczędności. Jak twierdzi, jest to jego jedyny życiowy sukces, prócz kupna samochodu.
W odpowiedzi na smutny list, internauci zaczęli pocieszać mężczyznę.
"Chłopie, masz 100 koła! Zainwestuj w siebie!", "W wieku 35 lat będziesz miał już tyle pieniędzy, że spokojnie kupisz sobie własne mieszkanie", "Zadbaj o swój wygląd, znajdź hobby", "Włóż pieniądze w rozwój pasji i terapię, najlepiej dla DDA (Dorosłe Dzieci Alkoholików przyp. red.)" - radzą internauci.
* "Ja na rynku pracy jestem zerem"*
Na list Marcina odpowiada internauta, który sam siebie podpisuje jako "Frajer". Mężczyzna w pewnym sensie zazdrości Marcinowi, pisząc, że jego sytuacja wcale nie jest najgorsza. Autor wpisu jest o rok starszy od Marcina i ma bardzo dużą wadę wzroku, która uniemożliwia mu podjęcie satysfakcjonującej pracy.
"Mieszkam w małej mieścinie, w której ciężko o pracę. Jest tam kilka zakładów produkcyjnych, ale wiadomo, jak wygląda praca na produkcji. Nudna i bardzo ciężka" - pisze mężczyzna i dodaje, że przez jakiś czas jeździł na wózku widłowym. Niestety, pracodawca zorientował się, że wada wzroku jego pracownika jest zbyt duża na to stanowisko. Mężczyzna został przeniesiony do pracy przy taśmie produkcyjnej.
"Przez zeza nie mogę wykonywać żadnej sensownej pracy fizycznej. Została mi jedynie praca w biurze, ale maturę zdałem bardzo słabo. Alternatywą dla produkcji jest dla mnie tylko praca ciecia za 5 zł na godzinę" - pisze. "Ty nie masz wcale takiej złej sytuacji, ja na rynku pracy jestem zerem" - kwituje.
Internauci natychmiast zaczęli odpowiadać na wpis autora, radząc by wykonał zabieg laserowej korekcji wzroku. Operacja powinna rozwiązać jego problem, nie tylko na rynku pracy.
"Chcesz mieć dziewczynę, to musisz popracować nad wyglądem zewnętrznym. Jak idziesz do sklepu, to co wybierzesz z półki - ładnie zapakowany produkt czy uszkodzony i brzydko zapakowany? Jasne, że to pierwsze. Life is brutal" - pisze jedna z internautek i podsumowuje: "Chłopie, dasz radę!".
Idealny 30-latek, to taki z hajsem
- Co powinien osiągnąć mężczyzna po 30. roku życia? - to pytanie zadałam swoim znajomym. Większość z nich odpowiedziała bez wahania. Najważniejszy punkt, który wymieniają, jako warunek samorealizacji, to pieniądze.
- W wieku 35 lat chcę mieć dobrze prosperującą firmę, która dostarczy mi zarobków na poziomie 10-17 tys. zł, żebym mógł zabezpieczyć mojej rodzinie godne życie - mówi Kacper i dodaje, że w tym wieku chciałby być już po ślubie i mieć choćby jedno dziecko. - To nie tak, że zamknąłbym się w domu. Chciałbym prowadzić bardzo aktywne życie towarzyskie, jeździć na koncerty, spędzać czas ze znajomymi - mówi.
Podobnego zdania jest Patryk, który w wieku 35 lat chciałby przede wszystkim godnie zarabiać. - Chcę mieć stabilną pracę, która przyniesie mi zarobki w wysokości 12 tys. zł. miesięcznie. - Żona i dzieciaki? Zobaczymy. Na pewno kobieta, z którą będę czuł się bardzo komfortowo u mojego boku. Przede wszystkim chcę mieć stałe przychody: umowę o pracę, dobry samochód i swoje własne mieszkanie w mieście - mówi.
Paweł także jako pierwsze wymienia zarobki - 10 tys. miesięcznie to minimum, które mężczyzna po 30-tce powinien zarabiać. Kobieta, czy jej brak nie jest dla mnie wyznacznikiem spełnienia w wieku np. 35 lat, ale na pewno takim wyznacznikiem jest brak problemu z kobietami. Mężczyzna, który ma problem z seksem i poważne kłopoty w relacjach z płcią przeciwną nie zastąpi sobie tego nawet ogromnymi pieniędzmi - mówi.
Dla Kuby idealna sytuacja po 30-tce to osiągnięcie czegoś wyjątkowego.
- Książka albo jakaś akcja społeczna, z której zapamiętają cię ludzie. Jakiś ogromny sukces zawodowy... żeby już w tym wieku mieć coś, przez co będzie się rozpoznawalnym, przynajmniej w swoim środowisku zawodowym - mówi i dodaje - No i ten sukces musi przekuć się na pieniądze. Żeby być pożądanym na rynku pracy i żeby zarabiać około 10 tys. miesięcznie - podsumowuje. Pytany o relacje z kobietami dodaje: - Żona i rodzina nie musi być kryterium w tym przypadku. Każdy spełnia się prywatnie w inny sposób. Najważniejsza jest realizacja na polu zawodowym - podkreśla.
Kryzys, do którego nikt się głośno nie przyznaje
- Powszechnie wiadomo, że w życiu człowieka istnieją naturalne kryzysy: kryzys nastoletni, kryzys 40-latki, kryzys starczy… ale mało osób wie o kryzysie 30-latka, bo każdy, kto go odczuwa, nie chce się głośno do niego przyznać – stwierdza socjolog Krzysztof Wielecki.
- W naszej kulturze to właśnie w 30. roku życia następuje spóźniony skok rozwojowy, zarówno u kobiet jak i u mężczyzn. Do 30-tki żyje się w przekonaniu, że jest się młodzieńcem. Mężczyznom… a raczej chłopcom, zależy na zarabianiu pieniędzy i wydawaniu ich na przyjemności oraz na spotkaniach towarzyskich. Nie chcą jeszcze zamykać się na jedną kobietę i czują, że na dzieci jest jeszcze za wcześnie. To jest skala wartości, którą dawniej posługiwali się 17-latkowie. Kryzys 30-latka polega na tym, że mężczyzna orientuje się, że już nie ma 17 lat. Że nadszedł czas na ustatkowanie się, na osiąganie prawdziwych sukcesów zawodowych, na wspólne mieszkanie z kobietą, a nie spotykanie się raz na jakiś czas... no i na myślenie o dzieciach… a gdzie znaleźć na to wszystko czas? Przestać imprezować? W głowie takiego 30-latka rodzi się mnóstwo pytań, które powodują napięcie psychiczne. W jego umyśle walczy nastolatek z dojrzałym mężczyzną – podsumowuje Wielecki.
- Nie bez powodu do kryzysu 30-latka nikt nie chce się przyznać. Ludzie odwracają się do tyłu i nie widzą nic sensownego, co w swoim życiu zrobili, bo ich życie było na próbę, bo wciąż mówili sobie, że są młodzi i nie muszą jeszcze podejmować żadnych ważnych decyzji. A pewnych decyzji już się podjąć nie da – podsumowuje Wielecki.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl