Mama plus, czyli emerytury dla matek z czwórką dzieci. Sprawdzamy jak cztery porody odbiją się na zdrowiu kobiety
- Ciąża i okres karmienia to ciężka praca fizyczna, to dziewięć miesięcy wielkiego trudu, dla niektórych kobiet traumatycznego - tłumaczy dr n. med. Jacek Tulimowski, ginekolog. I wyjaśnia, jak kolejne ciąże odbijają się na zdrowiu kobiety.
Katarzyna Bednarczykówna, WP Kobieta: Ma być tak: gdy urodzę i wychowam przynajmniej czwórkę dzieci, to dostanę od państwa emeryturę minimalną. A jak cztery porody obciążą mój organizm? Bo o tym się już nie mówi.
Jacek Tulimowski, ginekolog: Po pierwsze dla organizmu kobiety ciąża i okres karmienia to ciężka praca fizyczna. Ciąża jest obciążeniem dla układu krążenia, dla układu ruchu, pomijam obciążenia związane z układem nerwowym i wszystkie aspekty psychologiczne. To dziewięć miesięcy wielkiego trudu, dla niektórych kobiet traumatycznego. W organizmie kobiety już po dwóch porodach zachodzi kolosalna różnica, więc nie rozumiem, dlaczego emerytura ma być dopiero po czterech?
Karmienie piersią, okres połogu – kolejny ogromny wysiłek. Kobieta, która karmi przez pół roku, potrzebuje szeregu marko i mikroelementów. Organizm kobiety po ciąży, porodzie i okresie karmienia piersią musi się zregenerować, żeby można było planować kolejną ciążę.
Ile czasu potrzebuje?
To sprawa indywidualna, ale można powiedzieć, że średnio rok-dwa lata. Dużo zależy od tego, jak kobieta znosiła ciążę i jak długo później karmiła piersią. Przy okazji warto podkreślić, że karmienie powyżej roku nie ma żadnego medycznego uzasadnienia, to tylko obciąża organizm kobiety.
Dopiero, jeśli odpowiednia przerwa zostanie zachowana, organizm zregeneruje się, wszystkie wyniki badań są w normie, można zacząć myśleć o kolejnym dziecku. Kobieta musi mieć możliwość skorzystania z opieki, badań, informacji, czy kolejna ciąża nie będzie zagrożeniem dla niej i dla dziecka.
Z drugiej strony nie możemy żyć w medycznym średniowieczu. Kiedyś ciąża była obciążona dużym ryzykiem śmierci okołoporodowej, teraz polska mama jest już znacznie bardziej świadoma. Jeśli ma lekarza prowadzącego, który nie stwierdzi przeciwskazań do kolejnego porodu, a kobieta chce mieć kolejne dziecko, nie powinna bać się tej decyzji.
Tylko, że wiele kobiet, zwłaszcza z mniejszych miast, może mieć utrudniony dostęp do lekarza i dobrej opieki. Schody często zaczynają się, gdy nie stać ich na prywatną wizytę.
Emerytury dla matek to dobry pomysł, ale zachęcanie kobiet do rodzenia czwórki dzieci przy obecnym stanie służby zdrowia w Polsce, jest moim zdaniem nieporozumieniem. Kolejność nie ta. Najpierw chciałbym zobaczyć szczegółowy plan, procedury, jak ma sobie w obecnych realiach przeciętna kobieta poradzić. Poza praktyką w Warszawie prowadzę konsultacje w Gawrolinie, przychodzą do mnie pacjentki na prywatne USG. Gdy pytam, dlaczego nie na NFZ, słyszę, że termin wyznaczono im dopiero za kilka miesięcy. Tu jest problem, z którym rządzący jakoś niespecjalnie chcą się zmierzyć, tu prowadzi się politykę zamiatania pod dywan. Czas, który kobieta mogłaby poświęcić na rozwój zawodowy, musi wystać w kolejkach do lekarza.
Z jakimi problemami będzie stała w tych kolejkach matka czwórki dzieci?
U kobiety, która przeżyła cztery lub więcej porodów, powikłania mogą wystąpić znacznie częściej. Już po dwóch ciążach rośnie ryzyko zachorowania na cukrzycę i nadciśnienie.
Dalej, kobiety po kilku porodach, mogą mieć nadwyrężone mięśnie i więzadła dna macicy. Istnieje wtedy duże ryzyko, że będą miały problemy z nietrzymaniem moczu, są w podwyższonej grupie ryzyka. Kolejna ciąża to jest po prostu ciężka praca dla macicy i wszystkich układów, które ją podtrzymują. Po trzecim dziecku więzadła bardzo się rozciągają. Zgłaszają się do mnie pacjentki, które mają kłopot z nietrzymaniem moczu już po drugiej ciąży, a skończyły ledwo 30 lat. Jeśli poród był trudny, trwał długo, nikt kobiecie nie powiedział, że później trzeba rozpocząć rehabilitację, czyli określoną gimnastykę, mięśnie nie będą już spełniały dobrze swoich funkcji. I nie wymyślajmy, że cukrzycę, nadciśnienie, czy nietrzymanie moczu wyleczy ginekolog, tu potrzebne są konsultacje z diabetologiem, z internistą. I kobiety powinny mieć do tych specjalistów łatwy dostęp, inaczej zniszczą sobie zdrowie.
A co z kręgosłupem?
Powiedzmy, że kobieta rodzi jedno dziecko i podniesie je ileś razy. Załóżmy, że tylko z tej okazji przedźwiga w życiu 20 ton. Kobieta, która rodzi czwórkę dzieci, w momencie, gdy kończy chować ostatnie, przedźwigała już 80 ton. A nie mówimy o siłaczce, która zawodowo podnosi ciężary. To oczywiste, że organizm matki trójki, czwórki dzieci będzie bardziej zniszczony i zużyty, niż organizm kobiety, która urodziła i wychowała tylko jedno dziecko.
Obciążają się narządy ruchu, nadwyręża kręgosłup, mam pacjentki, które pod koniec ciąży mają kłopoty z chodzeniem. Takie kobiety powinny mieć prosty dostęp do fizjoterapeuty, ale nie pierwszego lepszego, tylko fizjoterapeuty okresu ciąży. Ktoś powinien sobie zadać pytanie, ile ciężarnych ma dostęp do takiego fizjoterapeuty na NFZ? Jak szybko je taki fizjoterapeuta przyjmie? Bo to kolejny warunek, żeby ciąża nie odbiła się na zdrowiu.
A co w sytuacji, gdy kobieta nie może rodzić naturalnie? Kolejna ciąża, kolejna cesarka.
Z planowaniem kolejnej ciąży po cesarskim cięciu sprawa wygląda jeszcze inaczej. Jeśli w trakcie cięcia ściana macicy nie została bardzo dokładnie zszyta, może wystąpić objaw Niche, ubytek w ścianie macicy. Przed planowaniem kolejnego porodu, pacjentka powinna być dokładnie przebadana, a lekarz powinien ją poinformować o możliwości zwiększonego ryzyka. Ostrzec, że np. z powodu grubości ścian macicy, blizny, nie powinna już zachodzić w ciążę, bo może to grozić nawet usunięciem macicy.
Kolejny ważny aspekt to powikłania w czasie połogu.
Czyli?
Kobieta trzy-cztery dni po porodzie wraca do domu, na przykład ma temperaturę, rozeszło się krocze po zszyciu. Co ma zrobić? Jeśli nie ma dostępu do lekarza w ramach NFZ? Nawet jeśli procent pewnych powikłań jest niski, nie można udawać, że problemu nie ma. W pierwszej kolejności trzeba zapewnić kobiecie bezpieczne i godne przeżywanie ciąży i połogu, później emeryturę wychowawczą.
Dalej, poradnie laktacyjne, czyli banki mleka kobiecego: w Polsce póki co jest ich kilka, w Szwecji już kilkadziesiąt. Dlaczego rządzący nie pomyślą o tej inwestycji?
Już pomijam kwestie typowo estetyczne. Są kobiety, które bardzo dbają, żeby podczas ciąży za dużo nie przytyć i to mądre podejście. Moje pacjentki są wyedukowane od prawa do lewa, wiedzą ile powinny przybrać na wadze w poszczególnych trymestrach, żeby to nie odbiło się na ich zdrowiu. Natomiast część kobiet jest jeszcze nieuświadomiona i na hasło „dieta w ciąży” buntują się, no bo jak to? Trzeba się w ciąży odchudzać? A tu chodzi o zdrowe odżywanie.
Jak to się przekłada na kolejne porody?
W momencie, gdy przekracza się w ciąży pewne bariery wagowe, powikłania podczas pierwszego i kolejnych porodów, są znacznie bardziej prawdopodobne. A później skóra porozciągana, rozstępy, nieatrakcyjny brzuch. Nie chodzi o kult wyglądu, którego nie jestem fanem, ale o kwestię psychologiczną. Każdy chce czuć się dobrze w swoim ciele. Nie rozmawiamy o tym, żeby NFZ refundował operacje plastyczne, tylko edukował: jak kobieta powinna jeść i ruszać się w trakcie ciąży, żeby później bez problemów wróciła do dawnej formy i zdrowego wyglądu. Jeśli nie ma odpowiedniego poradnictwa, kobiety zaglądają w internet, czytają fora, zadają pytania na czatach i leczą się same.