Marina o swojej chorobie: "Czułam, jakby to był koniec. Rozpaczałam, załamałam się"
Marina Łuczenko-Szczęsna została gwiazdą najnowszej "Vivy!". W wywiadzie z magazynem piosenkarka postanowiła rozprawić się z mediami plotkarskimi. Opowiedziała o hejcie w sieci, zazdrości i pieniądzach. Zdradziła też, jak wpłynęła na nią choroba i w jaki sposób umocniła jej małżeństwo.
Krytykuje media plotkarskie
Marina ma za złe dziennikarzom plotkarskich portali za to, że zamiast na jej muzyce, wolą skupiać się na jej nowych torebkach. - Przykre jest tylko, że media fascynuje bardziej, ile kosztowała moja torebka, niż napisanie o moim najnowszym singlu. I o tym, jak wiele pracy mnie to kosztowało. (...) Uwielbiamy zaglądać do cudzych portfeli - to taki zły zwyczaj. Wścibstwo nakręca hejt. Czy ja komuś coś ukradłam, zabrałam? Śmieszą mnie zarzuty, że można było lepiej zainwestować te pieniądze na jakieś fundacje czy inne cele dobroczynne. A skąd przekonanie, że tego nie robię? - dodaje.
Mąż zapłacił za jej płytę?
W rozmowie Marina odniosła się też do kilku plotek. Wspomniała, że wbrew temu, co piszą dziennikarze, mąż nie dołożył się do jej płyty. - Mam na swoim koncie bardzo dużo sukcesów, nikt mi nic nigdy nie załatwiał, na wszystko zapracowałam sama, jeszcze wtedy, kiedy w tak młodym wieku postanowiłam wbrew wszystkim sama wydać swoją pierwszą płytę. Bez układów, sławnej menedżerki, agencji czy wytwórni muzycznej, rezygnując z ich kontaktów, by być niezależnym artystą i mieć absolutny wpływ na swoją twórczość. Ten krok wymagał odwagi, ale też świadomości biznesowej - mówi.
Mąż kupił jej samolot?
Ostatnio w sieci pojawiły się informacje, z których wynika, że Szczęsny kupił Marinie samolot. Marina twierdzi, że to bzdura. - Raz wstawiłam na Instagramie zdjęcie, jak lecimy z Wojtkiem prywatnym samolotem, wynajętym na jeden rejs. (...) Byłam podekscytowana, bo przecież nie codziennie lata się prywatnymi samolotami. Zrobiłam sobie zdjęcie. Wstawiłam je do internetu, a oczywiście media stworzyły historię, która znowu miała na celu pokazania mnie w negatywnym świetle. Cały czas próbują zrobić ze mnie kogoś, kim nie jestem - twierdzi.
Choroba
Ze względu na chorobę, Marina musiała zrobić przerwę w karierze. Przez ponad półtora roku walczyła z polipem na fałdzie głosowym. Lekarze stwierdzili, że musi przejść operację i długą rehabilitację. - Czułam, jakby to był koniec. Rozpaczałam, załamałam się. Próbowałam wszystkich naturalnych metod leczenia, by w każdy możliwy sposób uniknąć interwencji chirurga, ale niestety była ona nieunikniona - mówi. - Potem przez 2 tygodnie nie mogła nic mówić. - Porozumiewałam się więc trochę migi bądź pisałam w telefonie, co chcę powiedzieć. Starałam się nie robić dramatu, ale miałam świadomość, że chodzi o moją przyszłość - wyznaje.
Pomógł jej mąż
Piosenkarka wyznała, że choroba umocniła jej małżeństwo. Przekonała się, że nawet w najtrudniejszych chwilach może liczyć na wsparcie Wojtka. - Gdyby nie on, nie wiem, jak bym sobie z tym wszystkim poradziła. Podtrzymywał mnie nieustannie na duchu. Ma niesamowite podejście. Pocieszał mnie, po przeżył podobną sytuację. Złamał obie ręce, a teraz jest jednym z najlepszych bramkarzy w Europie - twierdzi.