GwiazdyMarta Dyks: Nie boję się hejtu

Marta Dyks: Nie boję się hejtu

Marta Dyks: Nie boję się hejtu
Źródło zdjęć: © tara jarmon
Aleksandra Nagel
18.06.2016 09:39, aktualizacja: 30.06.2016 11:28

Marta Dyks to jedna z najbardziej rozchwytywanych polskich modelek. Prada, Dior czy Louis Vuitton – to marki, dla których pracowała. Jej zdjęcia pojawiają się w najbardziej prestiżowych magazynach modowych – ELLE, Harper’s Bazaar czy Vogue. Choć pierwsze kroki w modelingu stawiała jako nastolatka, dopiero w trakcie studiów na polonistyce świat mody sam do niej zapukał, twierdząc, że jest tą jedyną, której im potrzeba. Jej kariera to dowód na to, że czasem trzeba coś odpuścić, by wreszcie się udało. Żyje na walizkach, dzieląc życie między pracę, pasje i męża – także modela. Spotykam się z Martą w jednej z warszawskich restauracji. Trudno się z nią umówić. Ma setki spraw do załatwienia, bo jest jedną z kilkunastu dziewczyn, które zaangażowały się w Marsz Godności. To kolejna ważna sprawa w jej życiu. 18 czerwca spod Placu Zbawiciela wyruszył marsz, który ma pokazać jaką siłę mają kobiety. Dlaczego modelka walczy o prawa kobiet? Czy rzeczywiście jest o co walczyć i dla kogo? W jakim świecie żyje współczesna kobieta i czego pragnie? Jakie jesteśmy dla siebie samych i dla innych kobiet?

Aleksandra Nagel: Zaangażowałaś się w Marsz Godności. Dlaczego to jest dla ciebie takie ważne? *
Marta Dyks: Czy podprogowo nie pytasz mnie przypadkiem o to, czy sama nie doświadczyłam czegoś złego?
*
W sumie tak, bo utarło się przekonanie, że kobiety walczące o prawa kobiet, to kobiety, które na własnej skórze doświadczyły ich braku…

W moim przypadku tak nie jest. Pochodzę z rodziny, w której wszystkie kobiety są bardzo silne, niezależne, ale jednocześnie piękne, kochające i dbające o rodzinę. Muszę dodać, że i mama, i babcia miały bardzo dużo przeciwności losu, z którymi tak naprawdę nie wszyscy sobie radzą, a one sobie świetnie z tym poradziły.
Nie zajęłam się prawami kobiet dlatego, że sama doświadczyłam ich braku. Nie działa mi się nigdy żadna krzywda. Ja chcę pomóc tym, którym się dzieje krzywda.
Masz rodzeństwo?
Mam młodszą siostrę.
Typowy babiniec? *
Niekoniecznie, bo był i tata, i dziadek. Jednak pochodzę z domu, w którym dostałam przykład tego, że kobieta jest w stanie być samodzielna. Łączyć wiele różnych funkcji.
*
Tata nie był pantoflarzem?

Nie, nigdy. Do dziś jest między nimi partnerstwo.
Twojemu tacie zdarzało się gotować, sprzątać?
Tak! W ciągu tygodnia gotowała mama, a w weekendy właśnie tata przejmował kuchnię. Mama była przewidywalna w tym gotowaniu, a tata zawsze lubił wymyślać, kombinować. Uwielbiałam to! Telewizyjne programy, przepisy, ciekawostki, zaskoczenia.
Mężczyzna i kobieta w jednej kuchni…
Dorastałam w takim miejscu. Miałam i nadal mam szczęśliwy dom, a dlaczego się zaangażowałam w Marsz Godności? Wierzę w tę sprawę i mam ku temu predyspozycje. Mój głos jest słyszalny.
Jesteś modelką. Być może przez to pracy nie stracisz, ale fanów na Instagramie czy Facebooku tak. Nie obawiasz się tego?
Jeśli mówimy o kalkulowaniu strat i zysków, to wydaje mi się, że więcej mogę zyskać, niż stracić. Dostałam kilka dni temu wiadomość od pani, która ma 50 lat, od 20 lat próbuje odejść od swojego męża, bo jest notorycznie bita. Ma porobione obdukcje, ale papiery w magiczny sposób zawsze giną, mąż je zabiera. Ona nie jest w stanie sobie poradzić. Powiedziała, że dzięki nam, dzięki tej inicjatywie, ona wreszcie czuje, że jest jakieś wsparcie, że nie ma społecznego przyzwolenia na tego typu zachowania. Ona widzi jakieś światło w tunelu. Oczywiście jest wiele osób, które mogą mnie obrazić, zbesztać, ale nie interesuje mnie to.

Obraz
© SPL/East News

Jesteś odporna na hejt? *
Wiesz co? Ten hejt związany z Marszem Godności to pikuś w porównaniu z tym, ile pomyj wylewa na mnie społeczeństwo z powodu tego, że jestem modelką.
*
Właśnie. Czy zdarzyło ci się, że ktoś potraktował cię przedmiotowo w tej branży? Mówisz o prawach kobiet, a czy one są przestrzegane w świecie modelingu? *
To trudne pytanie, bo z opowieści słyszę, że tego typu zachowania się zdarzają. Jednak ja tego nie doświadczyłam. Poza tym, co to znaczy być modelką w dzisiejszym świecie? Jeśli wyjdziemy teraz na ulicę, okaże się, że co druga dziewczyna nazwie siebie modelką! Są jakieś agencje „krzak”, są portale, gdzie można wrzucać swoje zdjęcia. Wystarczy, że kolega zrobi dziewczynie kilka fotek i już.
*
To co trzeba robić i kim być, by nazywać siebie modelką?

Modelką jest osoba, która na tym zarabia, która jest się w stanie z tego utrzymać i odłożyć jeszcze coś na przyszłość, która podpisuje kontrakty z domami mody, projektantami, magazynami, klientami. Mówiąc o klientach nie mam jednak na myśli pana, który podjeżdża wypasionym samochodem i zaprasza na „sesję”.
Czy nie trzeba przejść tego pierwszego sita, żeby dojść do tego miejsca, o którym ty mówisz? Czy ten początek nie zaczyna się właśnie tak i za każdym razem podobnie? Czy nie musisz zgodzić się na pewne „niedogodności”, by wejść szczebel wyżej? *
Jeśli ktoś chce to proszę bardzo. To jest kwestia indywidualna.
*
Ty się nie godziłaś?

Nie godzę się i nie godziłam. To jest kwestia samoświadomości i poczucia własnej wartości. Prawdę mówiąc, nie wierzę, że jak dziewczyna się na to zgodzi, to ma pewność, że odniesie sukces. To do niczego nie prowadzi.
Czasami jest w ten sposób szantażowana… *
Takie szantaże zdarzają się wszędzie i nie tylko w modelingu. Umówmy się, jesteś dziennikarką. Sama dobrze wiesz, jak wyglądają początki. Chcesz być dziennikarką? To zasuwaj trzy miesiące czy rok na darmowym stażu! Jak mają sportowcy? Restrykcje modelek przy ich diecie i treningach to pikuś. Wszędzie tak jest, a czepiają się modelek, bo to skrajny przykład. Dziś wszyscy znają się na modelkach i ich pracy, wiedzą jak to wygląda, bo naoglądali się programów w telewizji.
*
Jestem w stanie się z tym zgodzić, ale z drugiej strony mam przed oczami 15-letnią dziewczynę, która marzy o tym, by zostać modelką. Niewiele jeszcze wie o życiu, wciąż jest w wielu kwestiach naiwna i niewinna, a jednocześnie wchodzi do bardzo konkretnego świata, trudnego i bezkompromisowego, w którym trzeba się na przykład rozebrać. *
To jest mylne pojmowanie modelingu. Jeśli nie chcesz się rozebrać, nie musisz. Profesjonalne, najlepsze agencje nigdy nie doprowadzą do sytuacji, że ktoś na sesji zdjęciowej mówi ci, że musisz się rozebrać, bo tak. Zwykle, jeśli twórcy sesji mają tego typu plany, agent dzwoni wcześniej do modelki i mówi: „Hej, jest taki plan, że spośród ośmiu zdjęć jedno będzie topless, zgadzasz się czy nie?”.
*
Możesz powiedzieć nie?

Mogę. Co więcej, jeśli nie chcę tego typu zdjęcia, to nie znaczy, że tracę tę pracę. Nie ma takiej możliwości, że modelka jest postawiona przed faktem dokonanym i nie ma wyboru. Tu chodzi o tę godność. Naprawdę żal jest mi dziewczyn, które trafiają do dziwnych agencji, w których żeruje się na ich marzeniach. To w sumie łatwy biznes. Otwierasz agencję i masz pod drzwiami sznurek rozemocjonowanych 15-tek, które zrobią naprawdę wszystko, by zostać modelkami. Jeśli ktoś ma złe zamiary, to może to wykorzystać. Nie musi się starać, a i tak dziewczyny będą waliły drzwiami i oknami, bo jest jakiś dziwny pęd w stronę modelingu.
*Jak trafić do tej właściwej? *
Młode dziewczyny powinny celować jak najwyżej. Niech szukają agencji, w których pracują najlepsze modelki. Tam też są najlepsze kontrakty i profesjonalizm. Poza tym, podejdźmy do tego z rozumem, a nie tylko z sercem. To jest praca i do tego trzeba podejść jak do biznesu.

Obraz
© simple

Wróćmy do współczesnej Polki, która wciąż nie czuje się na równi z mężczyzną, a jednocześnie ma dostęp do social mediów, aplikacji, internetu. Tutaj aż kipi od roznegliżowanych zdjęć, płaskich brzuchów, nagich piersi. Kobiety, szczególnie te młode, szukają widowni, akceptacji, podziwu, sławy. Same siebie traktują jak przedmiot, oczekując like’ów, komentarzy. Może same wywołujemy to, że wszyscy o nas mówią tylko w kontekście tego, jak wyglądamy?
Zgadzam się i mam wrażenie, że dużo krzywdy kobietom wyrządziły inne kobiety. Miałam kiedyś rozmowę z producentką filmową i telewizyjną, która powiedziała, że w momencie, gdy poszerzają obsadę serialu o dziecko to wybór jego płci jest bardzo ważny. W momencie, w którym decydują się na dziewczynkę, serial sprzedaje się gorzej, a poza tym hejt, który leje się na tę dziewczynkę jest niesamowicie dotkliwy. W momencie, kiedy mamy chłopca, serial jest uwielbiany. Chłopcy zdobywają niesłychaną ilość fanów, fanek, followersów.
To ciekawe, bo seriale są przecież oglądane przez kobiety!
Dokładnie! Czyli to kobiety hejtują małe dziewczynki i adorują chłopców! Zobacz, mężczyźni rywalizują ze sobą, ale jest to jakiś rodzaj zdrowej rywalizacji. Między kobietami tak nie jest. Kobiety próbują rywalizować na każdym możliwym polu i to jest rywalizacja nawet między najlepszymi przyjaciółkami czy koleżankami. Ciągle się porównujemy – ta lepiej wygląda, lepiej pracuje, ta ma już męża, a tamta męża i dziecko, a ta jeszcze nie ma męża…
Skąd to się wszystko w nas bierze? *
Chyba wpadłyśmy w jakiś chory trend nowoczesnej kobiety, która musi być na każdym polu perfekcyjna. Musi być świetną żoną, świetną matką, przyjaciółką, ma jeszcze czas na pedicure i zrobienie przepysznego obiadu, a w pracy wspina się po szczeblach kariery. Wszystko chcemy na maksa! Nie wystarcza nam złoty środek, nie kierujemy się rozsądkiem, bo przecież gdybyśmy trochę się zatrzymały i pomyślały, to byśmy zrozumiały, że nie da się tego wszystkiego zrobić.
*
Kobiety boją się przyznać, że coś zawalają… *
Mam przykład. Czytam komentarze w internecie dotyczące macierzyństwa i co? Włosy z głowy można sobie rwać! Co jedna to mądrzejsza, jedna drugiej udowadnia, że to powinno być tak, a nie inaczej. Dlaczego kobiety nie mogą powiedzieć sobie i innym: „Hej słuchajcie robię najlepiej, jak potrafię. Tyle.”?
*
Podobno jesteśmy coraz bardziej stanowcze w tych swoich decyzjach, bardziej męskie. To może też zaczniemy mniej przejmować się pierdołami...? *
Dokładnie - pierdołami! Faceci nie przejmują się pierdołami. Jak im coś nie wyjdzie, to trudno. Trochę się pozłoszczą i wracają do normalności, a kobiety nawet z najmniejszego potknięcia robią wielką aferę. Wszystko urasta do rzeczy najważniejszej na świecie. Czy naprawdę musimy być takie ekstra? Dlaczego wstydzimy się przyznać, że ok, świetnie idzie mi w pracy, ale gotować nie umiem, albo, że jestem bałaganiarą, a pies zasikał mi dziś cały dywan, bo mnie w domu nie było?
*
Nie umiemy przyjąć porażki. *
Wiesz, może to wynika z tego, jaki obraz kobiety widzimy w mediach? Co kreują kobiece czasopisma? Same sukcesy! Kreujemy wzór idealnej kobiety, która świetnie radzi sobie w każdej sytuacji, a jej doba jest jak z gumy. Ta supermenka potrafi wstać o szóstej rano, wyszykować dzieci, iść do pracy i być tam na 200%, a potem wrócić, zrobić obiad, pobawić się z dziećmi, a potem jeszcze trening, paznokcie, kino i teatr, a następnego dnia wstaje z uśmiechem na ustach i ćwierka jak wróbelek.
*
Cóż, kobiety uwielbiają czytać o tym, że jakaś gwiazda była w ciąży i wróciła do formy po dwóch miesiącach i wygląda jak nastolatka.

Jestem za tym, bo kobiety trzeba motywować, ale przydałaby się jakaś równowaga w tym wszystkim.
Równowaga? Spójrz na współczesną kobietę! Z jednej strony ona wciąż chce być tą kochającą i opiekuńczą żoną i mamą, ale z drugiej chce realizować się, spełniać zawodowo. Ona ma dylemat. Tu z pewnością nie mam mowy o równowadze, a jednak wciąż chcemy sobie udowodnić, że to możliwe! *
Ja nie chcę nikomu nic narzucać. Jeśli są kobiety, które chcą wychowywać dzieci i zrezygnować z pracy, niech to robią. Jeśli chcą spełniać się zawodowo, niech to robią. Ja chcę, by kobiety miały wolność wyboru.
*
To było główne przesłanie waszego marszu?

Dokładnie tak.

Obraz
© tara jarmon

To był marsz feministek?
To był marsz dla wszystkich! Głównie chodzi o kobiety, ale zapraszałyśmy też mężczyzn. Nie uderzamy w mężczyzn i nie mamy do nich pretensji. My ich potrzebujemy! Śmiejemy się, że prawdziwy mężczyzna zawsze wystąpi w obronie kobiety. To sprawa honoru! Poza tym, co to znaczy feminizm? Niestety to słowo dziś bardzo źle się kojarzy. Wyobrażamy sobie kobietę, która jest rozżalona, brzydka i nieszczęśliwa. Nie ma rodziny, dzieci, ma pretensje do całego świata i na wszystkich krzyczy i domaga się.
Nie, feminizm to jest zupełnie coś innego i po to właśnie też jest ten marsz. Chcemy uświadomić, że o prawa kobiet może dbać kobieta, która ma rodzinę i jest kochającą matką. O prawa kobiet może również walczyć mężczyzna, który jest ojcem rodziny.
Nasz marsz był bardzo uniwersalny. Nie stoi za nami żadna partia polityczna, bo tak naprawdę prawa kobiet były zaniedbywane na przestrzeni wielu lat, za rządów wielu partii w danym okresie. Niezależnie, czy ktoś głosował na PiS czy na PO, zapraszamy go do siebie. Nie może być tak, że prawa kobiet są narzędziem w rękach polityków i oni sobie tym handlują, jak jest im wygodnie.
*Dobrze, ale ktoś może zapyta: „po co”? Czy taki marsz może coś zmienić? *
Mam nadzieję, że wreszcie sprowadzimy te problemy do poziomu debaty społecznej. Chciałyśmy się zjednoczyć. Pokazać, że mamy siłę. Chciałyśmy i wciąż chcemy sprawić, by prawa, które gwarantuje nam konstytucja, były przestrzegane, bo jak to możliwe, że gwałciciel chodzi po ulicy i ma wyrok w zawiasach na dwa lata? Czas zająć się tym problemem, bo to może być twoja mama, córka, żona. Wszystkich nas to dotyczy.
*Może problemem nie jest prawo, a człowiek? *
Wciąż za mało jest osób, które zostały zgwałcone i zgłaszają się na policję. Jak to możliwe, że on chodzi po ulicy, a ona boi się przyznać, bo ktoś może pomyśleć, że to jej wina, miała za krótką spódnicę, sprowokowała go? To niedorzeczne. Sama się prosiła? Super tylko, że picie alkoholu czy za krótka spódniczka to nie jest przestępstwo, a gwałt już jest. Takich sytuacji nie może być. Jak słyszę, że moi sąsiedzi z drugiego piętra codziennie się awanturują i tłuką, to nie zareaguję, bo sobie myślę: „To są ich w sumie prywatne sprawy, na pewno jest jakiś powód...” Nie, ludzie, musimy przestać być znieczuleni na takie kwestie!
*Na waszym marszu mógł pojawić się każdy? *
Każdy i każda.
*To wyobraźmy sobie sytuację, w której jest kobieta wierząca, jest katoliczką. Ona zgadza się z waszymi postulatami o równouprawnieniu, ale ma problem z postulatem na temat aborcji. Czy ona też mogła być w tym tłumie? *
Cóż, najlepiej mówi się o kimś, kto jest gdzieś daleko, o czymś, co nie dotyczy ciebie bezpośrednio. W momencie, gdy pojawia się taki problem, bo jesteś w ciąży, a twoje życie jest zagrożone, a ty jesteś matką na przykład dwójki dzieci, to jest dylemat. My jesteśmy dla wszystkich, dla tych, którzy mają poglądy skrajnie lewicowe i dla tych, którzy mają umiarkowane w temacie aborcji. Pozwalają na legalną aborcję w niektórych przypadkach.
Ja nie mam problemu z osobami, które wierzą. Ja mam większy problem z kościołem. Religia katolicka jest piękną wiarą, która mówi o godności, wolności, poszanowaniu, współczuciu, tolerancji i wybaczaniu - wszystkich najpiękniejszych rzeczach, które można sobie wyobrazić. Tylko kościół, mam wrażenie, wykorzystuje ją w zły sposób. Chociażby sama różnica poglądów pomiędzy papieżem, który jest głową kościoła katolickiego, a pojedynczymi kapłanami tutaj w Polsce. Nie ma spójności i jedności.
Wracają do twojego pytania, zapraszam na marsz wszystkich. Prawa kobiet a kwestia religii moim zdaniem kompletnie się nie wyklucza.
*Podobno marzysz, by zostać mamą przed 30-tką? *
Mam nadzieję, że się uda. Chociaż przygotowania do marszu trochę pokrzyżowały nam plany (śmiech).
*Czego więc życzysz polskim kobietom? Jak chciałabyś, aby wyglądała Polska za kilka lat, gdy na świecie być może pojawią się twoje dzieci? *
Wiesz co? Jak byłam mała, to wolałam bawić się z kolegami, bo chłopaki potrafili się bawić, pokłócić, a potem znów mogliśmy konie kraść, a z dziewczynami zawsze było ciężko. Życzę nam byśmy miały dla siebie nawzajem więcej tolerancji, byśmy były dla siebie wsparciem. Miały prawo i odwagę decydować o swoim losie i żebyśmy nie były z tego rozliczane czy oceniane. Każdy ma prawo żyć po swojemu.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (22)
Zobacz także