Matki, które żałują, że urodziły dzieci. Muszą się ukrywać przed rodzinami
Anna jest czasem tak zmęczona i sfrustrowana, że nie daje rady. Siada i pyta samą siebie: "po jaką cholerę urodziłam te dzieci?". Najchętniej spakowałaby walizki i wyjechała. Tak jak inne kobiety, które nigdy nie przyznają się publicznie, że żałują, że zostały matkami.
Julia nienawidzi tego, jak bardzo zmieniło się jej życie po urodzeniu dziecka. Swoją historie opublikowała na zamkniętej grupie. Nikt, kogo zna, nie będzie mógł jej oceniać.
Wyjście z domu jest jak przepustka w więzieniu
"Codziennie rano modlę się, żeby już był wieczór" – pisze Julia. "Każda minuta z dzieckiem wydaje mi się wiecznością. Nigdy nie lubiłam spacerów, zabaw, bajek. Moje dziecko jest wymagające, nie usiedzi pięciu minut, absorbuje moją uwagę cały czas. Cały czas płacze, stroi fochy, gdy coś jest nie po jego myśli. A mi się odechciewa. Wszystko robię byle jak i bez radości, bo mi się po prostu zwyczajnie już nie chce. Czuje się zamknięta jak w klatce".
"Nawet, jeśli uda mi się gdzieś wyjść samej, to świadomość powrotu do domu jest totalnie przytłaczająca" – kontynuuje kobieta. "Ostatnio widziałam się z przyjaciółką na kawie i nie potrafiłam się z tego cieszyć, bo myślami byłam przy tym, że niedługo tak czy siak wracam do domu. Do mojego więzienia (…) Bardzo chciałam być matką, staraliśmy się dwa lata. Tak się cieszyłam na pojawienie się syna. A teraz mam ochotę śmiać się z samej siebie i zadaje sobie pytanie co mi k**a przeszkadzało w moim poprzednim życiu?" – dodaje.
Julia i Anna są jednymi z wielu kobiet, które anonimowo opowiedziały swoje historie. Według badań przeprowadzonych przez Departament Zdrowia i Opieki Społecznej USA w latach 2002-2003, 3 proc. matek przyznało się do tego, że żałuje, iż ma dzieci. Jednak badacze podkreślają, że są to jedynie szacunki. Prawdziwa liczba może być dużo wyższa. Kobiety mogą bać przyznać się do tego, że żałują macierzyństwa.
Właśnie dlatego Amerykanki postanowiły założyć grupę w internecie. Opowiadają tam o swoich doświadczeniach, szukają porad. Nikt ich nie ocenia. Trafiła na nich Polka, która postanowiła założyć coś podobnego, ale dla polskich matek. Była zszokowana historiami, które tam zobaczyła.
- Wszystko zaczęło się od strony Bezdzietnik.pl - to blog kobiety, która wybrała bezdzietność, jedyny taki w polskiej blogosferze - mówi w rozmowie z WP Kobieta założycielka zamkniętej grupy dla kobiet "Żałuję rodzicielstwa". - Autorka założyła grupę powiązana z blogiem Klub Tetrosceptyków. To tam omawialiśmy różne tematy. Są tam także matki, które nie do końca odnajdują się w rodzicielstwie. I one także opowiadały o swoich złych doświadczeniach. Któregoś dnia natrafiłam dzięki nim na stronę "I regret having children". To nasz angielski odpowiednik - skupia ludzi z całego świata, którzy opowiadają o swoich doświadczeniach związanych z rodzicielstwem - wyjaśnia kulisy powstania swojej grupy.
Problem kobiet, które żałują, że mają dzieci wciąż jest niezbadany. Wiadomo już, że jest on poważniejszy, niż mogłoby się wydawać. Wskazusje na to fakt, że odzew Polek był tak duży, że założycielka musiała poprosić dwie koleżanki o pomoc, bo nie dała rady odpisać wszystkim kobietom, które się do niej zgłosiły.
- Poczytałam trochę tych historii, byłam wstrząśnięta - opowiada dalej. - I pomyślałam, że w Polsce nie ma czegoś takiego. I zaczęłam zastanawiać się, ile jest takich kobiet, które chciałyby się podzielić tym, że mają czasem dosyć. I postanowiłam otworzyć taką grupę. Rozrasta się dynamicznie. Dużo osób nie polubi naszej strony, nie komentuje, bo to wszystko widzą znajomi. Na grupie wrzucamy te same historie, żeby ludzie nie bali się komentować. Bo tam znajomi nie widzą - wyjaśnia kobieta.
G….o prawda
"Chciałabym się rozprawić z mitem, który powtarza sobie wiele matek" – pisze inna kobieta. "Że uśmiech dziecka wszystko wynagradza. G….o prawda, że się tak wyrażę. Co najlepsze, ja też czasami plotę takie głupoty w towarzystwie. Mam dwójkę dzieci. Na drugie zdecydowałam się, mam wrażenie, pod presją. Ktoś kiedyś powiedział, że presja na drugie dziecko jest straszliwa i dobija bardziej niż wtedy, gdy dotyczy tego, że nie ma się dzieci. Rzeczywiście, mam wrażenie, że u mnie bliscy uaktywnili się bardziej, gdy urodziłam pierwsze. Ledwo wyszłam z porodówki, a już pytali kiedy drugie. Miałam ochotę mordować".
Mimo tego, kobieta poddała się presji męża i po 5-ciu latach urodziła drugiego syna. Wtedy zaczął się dla niej najgorszy czas. Młodsze dziecko jest uczulone na wiele rzeczy, więc z dnia na dzień matka musiała zacząć uważać na to, co sama je i się ograniczać. Do tego dochodzą choroby i ciągłe kolki syna, które doprowadzają ją do stanu wyczerpania.
"Czasami jestem tak zmęczona i sfrustrowana, że siadam i pytam samą siebie po co mi to było, po jaką cholerę urodziłam te dzieci. Wtedy byłabym wolna. A tak nie mam absolutnie czasu na nic. O tyle, o ile z pierworodnym synem dało się coś zorganizować, to z dwójką czasami nie ogarniam nic. Strasznie zazdroszczę tym matkom, które umieją sobie zorganizować czas, albo ich dzieci są już samodzielne. Zazdroszczę strasznie też bezdzietnym, którzy nie wiedzą tego, co ja wiem. Bardzo długo mieliłam tę historię, ponieważ co z tego, że powiem komuś, że żałuję, że mam dzieci? Czy to coś zmieni w moim życiu? Nie. Ale może ktoś, kto jeszcze ma wybór się zastanowi" – podsumowuje.
Chcę uciec i zostawić ich wszystkich
Natalia poznała swojego przyszłego męża na studiach. Od początku wiedziała, że on chce mieć dzieci, a ona nie. Ale oboje naiwnie wierzyli, że druga strona zmieni zdanie. Po kilku latach dała się namówić, ale teraz opowiada, że gdyby mogła cofnąć czas, to wywaliłaby go na "zbity pysk".
"Nie pamiętam okresu ciąży" – pisze kobieta. "Ludzie mi się dziwią jak to mówię. Ale taka jest prawda. Czarna dziura, bo to było dla mnie traumatyczne przeżycie. Nie było dnia, żebym nie płakała. A mój mąż się cieszył. W ogóle nie obchodził go mój stan. Porodu nie chcę pamiętać i nie chcę o nim mówić. Powiem tylko jedno - tego się nie zapomina, bez względu na to, co mówią inne matki. Nie wierzcie w to. To kłamstwo albo pocieszanie się".
Dzisiaj Natalia jest mamą trzylatka, o którym pisze, że jest cudownym dzieckiem. Jednak pierwsze miesiące jego życia to było piekło. Kobiecie ciągle towarzyszył strach, że zrobi coś źle, że skrzywdzi dziecko. A jej mąż, który tak bardzo chciał dziecka, nie odbiera od niej telefonów.
"Nie mam wsparcia w nikim - moi rodzice oboje nie żyją, rodzina męża interesuje się tylko dzieckiem" – kontynuuje Natalia. "Wiecie gdzie odpoczywam? Na terapii - mam to szczęście, że wymogłam na mężu opiekunkę na 3 h tygodniowo. Tyle czasu mam dla siebie. I to chyba mnie ratuje. Gdyby nie to, wyskoczyłabym przez okno. Albo uciekła i zostawiła ich wszystkich. Cotygodniowe sesje pomagają mi przeżyć. I uwierzyć, że nie jestem złym człowiekiem" – podsumowuje.
Powołana do roli matki
Żadna kobieta nie powinna być zmuszana do bycia matką, tak samo jak nikt nie powinien podejmować decyzji za mężczyznę, że będzie ojcem. O tym, co się może stać, gdy zmuszamy kobietę do posiadania dzieci na siłę, tłumaczy w rozmowie z WP Kobieta psycholog Monika Dreger.
- Obecnie, większość osób uważa, że kobieta jest powołana do roli matki - mówi Dreger. - Jest poddawana ogromnej presji ze strony otoczenia - rodziców, cioci, która już 5 lat po ślubie pyta "A kiedy dzieci?". Nie można nikogo do niczego zmuszać. Nikt nam nie dał prawa, żeby mówić ludziom, jak powinni żyć.
Psycholog wyjaśnia także, co można zrobić w sytuacji, gdy matka nie czuje do dziecka miłości, a nawet go nie lubi.
- Czasem to, że ludzie nie chcą mieć dzieci, wynika z tego, że mają po prostu przekonania i doświadczenia, z którymi można pracować. Jeśli jest to para, która dociera wcześniej do gabinetu, to można o tym porozmawiać, poszukać rozwiązania. Natomiast jeśli jest to samotna kobieta w trudnej sytuacji, to jej frustracja i zdenerwowanie, wynikające z tego, że nie ma czasu i że musi się zajmować dzieckiem, będzie na nim wyładowywane. Nie wyobrażam sobie, żeby nauczyć ją kochać, ale można przepracować z nią to, żeby to dziecko nie było delegatem problemu. Często bywa tak, że samotni rodzice nie mogą z nikim wyjść, bo nie mogą dziecka samego zostawić. I są tak sfrustrowani, tak rozdrażnieni, że już tego dziecka nie lubią. Jeśli ich odciążymy, pomożemy, to możemy poprawić sytuację takiej matki. Kobieta, która jest wypoczęta i zrelaksowana, może z czasem polubić to dziecko.
Na potrzeby tego artykuły imiona kobiet zostały zmienione.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl