Blisko ludziMatki po czterdziestce. Mądrzejsze dzieci i brak "stetryczenia"

Matki po czterdziestce. Mądrzejsze dzieci i brak "stetryczenia"

Jeszcze niedawno dojrzała matka musiała odpowiadać na pytania o to, czy dziecko w wózku jest jej synkiem, czy wnuczkiem. I znosić wynurzenia – niepytanych, przypadkowych osób - na temat swojej nieodpowiedzialności. Dziś coraz więcej kobiet decyduje się na późne macierzyństwo. I promienieje.

Matki po czterdziestce. Mądrzejsze dzieci i brak "stetryczenia"
Źródło zdjęć: © Facebook.com
Katarzyna Chudzik

18.03.2018 | aktual.: 19.03.2018 12:17

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Kiedy pierwszy raz stanęłam nad grobem mojej prababci, poczułam nieprzyjemne mrowienie. Po pierwsze jej imię i nazwisko brzmiało dokładnie jak moje (chwilowe poczucie, że stoję nad własnym grobem - bezcenne), po drugie: z szybkich obliczeń, których dokonałam, wynikało, że urodziła mojego dziadka w wieku 49 lat. Poród przeżyła, jej syn urodził się zdrowy. W 1932 roku!

W owych czasach była to rzadkość i cud. Ginekolog – Romuald Dębski – tłumaczy mi, że biologia kobiety nie ewoluowała wraz z rozwojem cywilizacyjnym, więc z technicznego punktu widzenia ciąża i poród późnoródki niosły za sobą wcale nie większe zagrożenia niż niosą dzisiaj. Mimo wszystko poziom opieki lekarskiej, wiedza medyczna czy nawet standardy higieny, były w tamtych czasach zdecydowanie niższe, co wielu starszym kobietom uniemożliwiało urodzenie zdrowego dziecka. Dzisiaj "mam last minute" jest znacznie więcej, a poród po czterdziestce nie stanowi żadnego tabu.

- Apogeum płodności występuje około 20. roku życia. Potem z roku na rok kobieca płodność maleje, jakość komórek jajowych się obniża. Mimo to coraz częściej kobiety po czterdziestce rodzą dziecko. Najstarsza jaką znam, zaszła w ciążę w sposób naturalny w wieku 49 lat – mówi Dębski.

Tam człowiek prawie widzi na jawie. I sam to powie: że nic nad zdrowie

Teresa miała już długoletni staż małżeński i dwudziestoletniego syna, kiedy okazało się, że jest w ciąży. Miała 43 lata, śmiała się, że pracuje jako "konserwator powierzchni płaskich" w Wiedniu i oprócz częstych wyjazdów z rodzinnego Krakowa do miasta Mozarta, Haydna i Beethovena, wiodła ustatkowane życie z serialami w tle. – Człowiek za granicą żyje na jakimś większym luzie. Zakochałam się, a miłość odrywa od ziemi. Nie planowałam ciąży, ale kiedy się przytrafiła, myślałam, że wszystko się ułoży i będę żyła z ojcem mojego przyszłego dziecka – opowiada. Okazało się, że mężczyzna, z którym zaszła w ciążę, myślał zgoła inaczej. "Wspaniałomyślnie" zaoferował jedynie, że będzie płacił alimenty i czym prędzej zniknął z jej życia. I choć ten czas do specjalnie wesołych nie należał – rozwiodła się z mężem i zamieszkała z mamą, bratem i jego rodziną - to dzisiaj za 18-letnią już Gabrysię dziękuje opatrzności z całego serca. I za to, że zdrowie im obu dopisało.

- Nawet jeśli uda się zajść w ciążę i ją utrzymać, to organizm kobiety czterdziestoletniej jest dużo bardziej obciążony niż dwudziestolatki. Kobiety miewają już w tym wieku nadciśnienie, problemy z gospodarką hormonalną i różne choroby. To wszystko wpływa na ciążę negatywnie – tłumaczy Dębski. Badania potwierdzają, że wraz z wiekiem matki rośnie nie tylko ryzyko poronienia, przedwczesnego porodu i niskiej wagi urodzeniowej dziecka, ale również wystąpienia zespołu Downa.

Gabrysia urodziła się jednak zdrowa, przyznano jej 9 punktów w skali Apgar ("a dzisiaj to chyba ma już dwudziestkę"). – Ja się w ogóle nie bałam. Kiedy rodził się mój pierwszy syn, byłam cała roztrzęsiona. Pierwszym pytaniem, jakie zadałam położnej po porodzie było pytanie o to, czy Paweł jest zdrowy. To chyba naturalne. Ale kiedy urodziłam Gabrysię, zapytałam tylko, czy ma włosy – śmieje się Teresa. Nie dopuszczała możliwości, że dziewczynka mogłaby urodzić się chora.

Kilka lat temu, podczas konferencji The Royal College of Paediatrics and Child Health w Glasgow naukowcy zaprezentowali wyniki badań z udziałem 1100 dzieci matek po 40. roku życia oraz 38000 dzieci matek młodszych. Z badań wynikało, że dzieci starszych mam są zdrowsze, bardziej inteligentne i rzadziej ulegają wypadkom niż ich rówieśnicy, których mamy są młodsze. Badaniem były objęte dzieci w wieku od 9 miesięcy do 5 lat. Te, których rodzicielki miały ponad 40 lat, mogły pochwalić się bogatszym słownictwem oraz wyższym ilorazem inteligencji w testach IQ w porównaniu do dzieci, których mamy były młodsze.

Teresa trzymała się tej myśli, bo gdzieś już o tym wcześniej wyczytała. I zamiast martwić się o zdrowie córki, żyła nadzieją, że będzie inteligentna. – Chyba się udało – kwituje.

Młodości, dodaj mi skrzydła! Niech nad martwym wzlecę światem

Katarzyna Skrzynecka urodziła mając lat 41. Kilkukrotnie wcześniej poroniła, a wychuchana Alikia jest jej pierwszym (już sześcioletnim) dzieckiem. – Czekałam na to całe życie i całe życie mogłabym być w ciąży! Biegałam w niej jak motylek. Czułam się świetnie i nie sądzę, żebym czuła się lepiej, gdybym urodziła 20 lat wcześniej. Przytyłam 17 kilogramów, ale to było 17 kilogramów wielkiej radości – opowiada aktorka. Twierdzi, że niebo wyobraża sobie jako stopklatkę z jej rodziną bawiącą się razem na dywanie.

I być może do tej zabawy ma większą cierpliwość, niż gdyby urodziła w wieku lat 20. Według autorów wspomnianego wyżej badania, dojrzałe matki dobrze sobie bowiem radzą z wychowywaniem dzieci, a są przy tym mniej impulsywne i spokojniejsze niż młodsze kobiety w tej roli. Dostają też zastrzyk energii, który nie pozwala im się zestarzeć. – Dziecko odmładza i daje poczucie spełnienia. Tak naprawdę posiadanie dziecka to funkcjonowanie w lepszym świecie nieświadomości dziecięcej. To dla mnie najpiękniejsze – twierdzi Skrzynecka.

Jej słowa potwierdza Teresa, która choć wyszła już mentalnie ze stanu "dziecięcej nieświadomości", to wciąż nie jest jeszcze na etapie, w którym myślałaby o nadciągającej starości. Nie ma czasu zastanawiać się nad tym, że coś ją boli i nie lubi takich tematów. – Czuję się jakbym wciąż miała 40 lat. Dzięki Gabrysi mam energię i siłę, chcę doczekać, aż skończy studia i ułoży sobie życie po swojemu. I czasem dręczą mnie obawy, że nie doczekam, ale z drugiej strony – są ludzie, którzy w młodym wieku osierocają malutkie dzieci. Jeden dożywa do setki, drugi do pięćdziesiątki. Nigdy nie wiadomo, co się stanie, więc nie warto sobie tym zaprzątać głowy – mówi.

I choć dziś ma 61 lat, a jej córka za chwilę wkroczy w dorosłość, to twierdzi, że – dzięki późnemu macierzyństwu – "nie stetryczała". Rozumie młodzież, pamięta że ona również "święta nie była". Kiedy Gabrysia idzie od czasu na czasu na imprezę, to sama kupuje jej wino. - Nie widzę w tym nic zdrożnego – opowiada.

Z hipotezą sugerującą, że dziecko w późnym wieku odmładza, zgadza się moja 50-letnia znajoma, (również) krakowianka, która dzieci ma aż czworo. Najmłodsze bliźniaki urodziła tuż przed czterdziestką. – Moje dzieci nigdy nie pozwolą mi się zestarzeć. To one narzucają mi pewien styl bycia i ubierania się, ja używam ich słownictwa. Nigdy nie wyjdę z trampek, dżinsów i miłości do szybkich samochodów, czego niektórzy moi znajomi już nie rozumieją – opowiada Asia.

Oprócz młodości "odczuwanej" przez dojrzałe matki, istotne są również wskaźniki stricte biologiczne. Badania pokazują, że kobiety, które zdecydowały się na dziecko po trzydziestym roku życia, żyją dłużej niż młode matki i później zauważają pierwsze oznaki starzenia. Nie tylko te fizyczne – ich organizm jest zdrowszy i mniej narażony na niektóre rodzaje nowotworów. A profesor psychologii Jean Twenge z San Diego State University radzi kobietom, aby nawet nie myślały o ciąży przed 35. urodzinami. Jego zdaniem dopiero w tym wieku kobieta jest najlepiej przygotowana do macierzyństwa.

Dobre jest to, co minęło, dobre jest to, co nadchodzi

Kobiety, które zastanawiają się, kiedy decydować się na ciążę, często zasypywane są sprzecznymi informacjami. Z jednej strony informuje się je, że ciąża w młodym wieku jest dla nich zdrowsza i że będą miały do dzieci więcej siły. Mówi się także, że im mniejsza różnica wieku między matką a dzieckiem, tym lepszy może być kontakt między nimi. Poza tym młodej osobie łatwiej jest zmienić swoje nawyki i wpuścić do swojego świata hałas i chaos, jaki wnosi dziecko.

Asia nie zgadza się jednak z tym, że kontakt z (dużo) młodszymi dziećmi ma gorszy niż ze starszymi. Twierdzi, że czuje się bezpiecznie, bo gdyby nagle zaczęła mentalnie się starzeć, starsze dzieci ją powstrzymają przed konserwatywnymi, rodzicielskimi zapędami. I jednocześnie przyznaje rację tym, którzy twierdzą, że jako dojrzała mama, ma mniej siły. - Widzę, jak młodzi ludzie chadzają z dzieciakami w nosidełkach po górach. Ja już jestem na to za stara, każdy wiek ma swoje prawa. Jestem zmęczona i po pracy wolę sobie poczytać, albo po prostu się przespać – mówi pięćdziesięciolatka.

Z drugiej strony wychwala się też zalety późnego macierzyństwa. Jak przekonuje psycholog Monika Dreger, brak paniki, kiedy dziecko gorączkuje czy większa świadomość własnych granic i przekonań, które determinują wychowanie pociechy, to niewątpliwe korzyści takiej sytuacji.

- W starszym wieku człowiek już trochę przeżył, trochę dzieci widział. Kiedy urodziłam córkę, byłam bardziej dojrzała i zdecydowanie bardziej przygotowana na macierzyństwo niż jako dwudziestotrzylatka w pierwszej ciąży – opowiada Teresa. Bo choć pierwszego syna "chciała i kochała", to psychicznie często nie dawała sobie rady z kilkukilowym żywym obciążeniem. I mimo że jest wierząca, to syna wychowywała bez specjalnego poświęcenia czasu sprawom boskim. Córkę uczyła natomiast wiary katolickiej - chodziła z nią do kościoła w każdą niedzielę i zapisała do kościelnego chóru. Dziś Gabrysia na religię nie chodzi, ale jej mama nie ma nic przeciwko temu, akceptuje wybór córki. Ważne jest dla niej to, że sama nie ma sobie nic do zarzucenia, że "ziarno zostało zasiane".

Jej zdaniem, późne macierzyństwo nie ma wad. Czasem tylko zastanawia się – choć nigdy nie otrzymała takich sygnałów - czy jej córka się wieku matki nie wstydzi. - Dzieci w wieku przedszkolnym i szkolnym są bardzo czułe na wszelkie dysproporcje, na przykład finansowe. Ale sądzę, że wstyd za wiek matki nie ma zazwyczaj miejsca, chyba że mama jest zaniedbana. To właśnie bardziej zaniedbanie może budzić takie uczucia, nie wiek sam w sobie – tłumaczy psycholog Monika Dreger.

Na showbiznesowym poletku mamy takich przykładów co najmniej kilkanaście - wystarczy przecież wspomnieć Monikę Jaruzelską, Ewę Pacułę, Małgorzatę Kożuchowską, Justynę Steczkowską czy Barbarę Sienkiewicz – rekordzistkę, która urodziła bliźnięta mając lat 60. Te kobiety są wystarczającym dowodem na to, że można realizować się w roli matki w późnym wieku, żyć ciekawie i z pewnością nie przysparzać własnym dzieciom wstydu.

Komentarze (152)