Sposób na dobre rodzinne relacje? Zdjęcie Godzilli z podpisem "Buzi! Wasza mateńka"
Zdjęcie goryla/kobiety z siekierą/Godzilli/ z podpisem "Wasza mateńka". Krzyżówka z hasłem "jesteście adoptowani" – to muszą być zeszyty do korespondencji z rodziną Moniki Kot, które zdobyły sławę dzięki publikacji na profilu Ch...wej Pani Domu. Poznajcie ich autorkę.
11.03.2018 | aktual.: 11.03.2018 19:06
- Pomysł na zeszyty pojawił się, gdy zaczęłam pracować na trzy zmiany. W związku z tym zaczęłam się z mężem i z dziećmi mijać. Karteczki, jak wiadomo, giną i fruwają po domu, więc uznałam, że zeszyt będzie leżał na stole jako "święta księga gróźb i zażaleń" – mówi w rozmowie z WP Kobieta, Monika Kot.
Okazało się, że pomysł "zażarł". Rodzina pani Moniki zaczęła się za pomocą zeszytów komunikować. I tak od 2014 roku zostało do dziś. – Mamy już wiele tomów. Wszyscy się rozbuchaliśmy w tym. W czasach, gdy zeszyty zaczęły powstawać, młodsza córka nie umiała jeszcze dobrze czytać. Musiała się szybko nauczyć, żeby ogarniać moje dyrektywy – dodaje pani Monika.
"W związku z chaosem, jaki panuje w naszym domostwie oraz z pracą na różne zmiany, która wyklucza typowe proste porozumienie logiczne pomiędzy członkami tej oto ustalonej rodziny, dnia 13.10.2014 roku, zakładam ten zeszyt w celach komunikacyjnych", tak brzmi prolog pierwszego tomu zeszytów do komunikacji z rodziną, które założyła pani Monika.
W poczuciu humoru pani Moniki i jej rodziny zakochała się Magda Kostyszyn, autorka bloga Ch.jowa Pani Domu oraz 18 (!) tysięcy internautów. "Umarłam! Ryczę w głos! Mistrzyni! Jutro lecę po zeszyt! Hahaha, ja rypię! Krzyżówka wywołała nakrycie poduszką, co bym domowników nie pobudziła! Monia! Kocham! Pokłony!", "Chcę być taką mamą!", "Takie mamy są the best! Dystans, przyjaźń i humor!", to tylko niektóre z komentarzy na Facebooku.
- To u nas rodzinne, całe szczęście, bo czułabym się samotna. Ostatnio szłam z córką przez park, zapytała mnie, co robią muchy zimą. Odparłam, że większość z nich nie żyje, bo muchy żyją kilkanaście dni. Nawet latem. I ona na to: "tak słabo w kontekście życiowym, nie? Zwłaszcza, że przez te dni jadło się tylko kupę…" Padłam! Także moje dzieci nie są zdziwione szaleństwem matki, bo są takie same. Chociaż ten post na Facebooku pokazał, że wielu ludzi ma takie dziwne skojarzenia jak ja. To budujące – śmieje się pani Monika.
Dzięki zeszytom w rodzinie Kotów sporo się zmieniło. – Dziewczyny wracały ze szkoły i wiedziały, co trzeba zrobić. Kiedy wcześniej próbowałam im cokolwiek przekazać przez telefon, to najczęściej słyszałam, że abonent jest czasowo niedostępny. Nie miałam wyjścia.
Korzyści z prowadzenia zeszytów poza sprawna organizacją domowego życia to również dużo pozytywnych emocji. – Kiedy zrobiłam tę krzyżówkę z hasłem "jesteście adoptowani", dostałam odpowiedź: panoramiczną z hasłem "wcale nie". Zaangażowanie w to żeby się razem pośmiać i cieszyć tym, że mamy takie samo poczucie humoru, działa. Poza tym takie jajo codzienne z tego wychodziło, każdy czeka na notkę od drugiej osoby. Sprawdzamy, co nowego zawsze z wielką radością.
Na pytanie, ile czasu rodzina poświęca zeszytom codziennie, okazuje się, że paradoksalnie niewiele. - Są to notki robione na kolanie, tak naprawdę – stwierdza pani Monika. - To jest świetna kronika rodzinna. Cudownie jest wrócić do tych zeszytów i się pośmiać. Mam nadzieję, że kogoś zarażę swoim pomysłem, bo to naprawdę działa! Polecam. Monika Kot.