Panna z dzieckiem pozna tatusia. Pytamy mężczyzn, czy zdecydowaliby się związać z młodą matką
Dziewczyny z dziećmi muszą stawiać czoła stereotypowi "szukającej jelenia do opłacenia rachunków". Do tego do "życzliwych" muszą wysłuchiwać dobrych rady w rodzaju "niech się zakocha, a potem mu powiesz". Mężczyźni są średnio chętni do wiązania się z "dzieciatymi".
W sieci wpis młodych, samotnych matek, deklarujących, że czego jak czego, ale męskiego zainteresowania akurat im nie brakuje, są komentowane z niedowierzaniem. Z kolei w show-biznesie na brak takich historii nie możemy narzekać. Katie Holmes, Kinga Rusin czy Natalia Vodianova bez problemu znalazły nowych partnerów, a zarazem opiekunów dla swoich dzieci. Czy kobiety, które nie pojawiają się na okładkach, radzą sobie na rynku matrymonialnym równie dobrze? Pytamy mężczyzn w różnym wieku, czy związaliby się z kobietą, która samotnie wychowuje dziecko, a także dwie samotne matki, jak wygląda szukanie partnera w ich przypadku.
Tomek
- Wiesz, to nie jest tak, że coś mam do takich dziewczyn. Rozumiem, że różnie może się w życiu ułożyć i myślę, że gdybym się zakochał, to naprawdę nie byłoby problemem. Tylko, jeśli szukasz miłości na Tinderze, szybko wypracowujesz specyficzne podejście do ludzi. Dziewczyn tam są tysiące, a jeśli, tak jak ja, masz względne powodzenie, zaczynasz robić preselekcję. Im dłużej korzystasz, tym jest ona ostrzejsza. Wstyd mi to mówić, ale jeśli widzę dziewczynę z nadwagą, źle ubraną, ale właśnie z dzieckiem to automatycznie klikam "na nie". Po co kupować malucha, skoro możesz mieć mercedesa – opowiada mi znajomy 27-latek i zaznacza, żeby koniecznie zmienić mu imię.
Maria
Dzwonię do znajomej moich rodziców, troje dzieci, 10 lat po rozwodzie. Na początku nie bardzo chce mi opowiadać o swoich doświadczeniach, ale kiedy dopytuję o dzieci, trochę się otwiera.
- Wydaje mi się, że wiele zależy od tego, w jakim wieku są dzieci. Kiedy rozstałam się z mężem moje miały od 7 do 13 lat. To tak naprawdę małe dzieciaki i ja im nie chciałam wprowadzać "nowego tatusia", uważałam to za egoizm. W takie rzeczy można się bawić, jeśli dzieci chodzą jeszcze do przedszkola. Owszem, miałam, jak ja to mówię "przyjaciela". Jeździliśmy razem na wakacje, chodziliśmy na kolacje, spacery. I szczerze powiedziawszy mi taki związek dużo bardziej odpowiadał niż małżeństwo. Myślę, że takie związki często odpowiadają też mężczyznom, więc kogoś "na dochodne" nie jest kobiecie z dziećmi trudno znaleźć. Teraz już tylko najmłodszy syn ze mną mieszka. Teoretycznie mogłabym sobie ułożyć życie na nowo, ale nie mam ochoty. Faceci z mojego pokolenia oczekują wypranych skarpet i obiadu na stole, a ja bym chciała pożyć.
Paweł
- Jak się ma znajomych, którzy mają dzieci, to nie jest to nic niezwykłego. Ale jeśli obracasz się w towarzystwie singli to związanie się z kobietą z dzieckiem z poprzedniego związku staje się wielkim tabu. Mam takiego kolegę, mój rocznik, znamy się jeszcze ze studiów. On zawsze wiązał się ze starszymi dziewczynami. Jego obecna partnerka ma 38 lat i dwójkę dzieci. Wiemy to z plotek, bo Mati jakoś nie kwapi się, żeby ją z nami poznać. Jeśli o mnie chodzi, nie wiem, co musiałoby się stać, żeby wpakować się w takie "paraojcostwo". Chyba najbardziej przeszkadzałby mi tatuś nr 1. Przecież nie wywali się go dziecku z życia – komentuje30-letni Paweł .
Iwona
Iwona ma 26 lat i 4-letnią córkę. Znalazła dobrze płatną pracę w agencji reklamowej, mieszka z nowym partnerem, grafikiem, na Mokotowie. Kiedy rozstawała się z ojcem dziecka, rodzina straszyła ja biedą i samotnością.
- Że ten związek nie ma szans, zaczęłam sobie uświadamiać już w drugim trymestrze. Szykowałam teczkę na ASP i sporo imprezowałam, on był kilka lat ode mnie starszy, mieszkał w dużym domu po rodzicach, miało być fajnie. Tyle że szybko odkryłam, że nie jest. Chciałam go zostawić, ale się bałam. Byłam zupełnie nieświadoma, czym jest macierzyństwo i co się z nim wiąże. Wyobrażałam sobie, że jako matka-singielka nie będę miała na nic czasu, a już zwłaszcza na randki. Byłam też przekonana, że po porodzie nigdy nie schudnę, a tym samym przestanę być atrakcyjna, typowe czarne myśli małolaty – opowiada mi Justyna.
Kiedy jej córka miała 1,5 roku rozstała się z jej ojcem i wyprowadziła. Zaczęła chodzić na randki. Przyjaciółki przestrzegały ją, żeby broń Boże żadnemu facetowi nie opowiadała o dziecku.
- "Najpierw musisz go sobą zainteresować, potem rozkochać, to jakoś może to przyjmie" – taka była typowa rada, jaką dostawałam od znajomych kobiet. Nawet od własnej matki. Tyle że ja bardzo się odnalazłam w byciu mamą. Moja córka stała się tak istotną częścią mnie, że głupio było mi udawać, że nie mam dziecka. I to nie przed facetem, ale w stosunku do niej. Wbrew pozorom jest wielu facetów, którzy nie uciekają z krzykiem na hasło "dziecko" - opowiada
W końcu zaczęła spotykać się z Łukaszem, kilka lat starszym, znajomym znajomych. Dziś mieszkają razem, córka Iwony go uwielbia, śmieją się, że są "rodziną instant", bo zaczęli ze sobą być i od razu zaskoczyło.
- Łukasz ma za sobą uzależnienie od leków psychotropowych, kilkuletnią terapię. Myślę, że to sprawiło, że jest nieoceniający, dobrze zna siebie. Wiem, że dziewczyny z dziećmi często muszą stawiać czoła stereotypowi "mamuśki szukającej jelenia do opłacenia rachunków", mnie to akurat nie spotkało, ale to cholernie przykre – mówi mi Iwona.
Kuba
- Nie pomyślałbym, że w opiece nad dzieckiem, nawet własnym, może być cokolwiek interesującego. Bycie ojcem wiele rzeczy w moim życiu przewartościowało, niestety także mój związek. Nie wiem, czy będę z moją partnerką, ale wiem, że syn zawsze będzie ważną, jeśli nie najważniejszą osobą w moim życiu. To wszystko zmieniło też mój stosunek do samotnych matek. Jeszcze kilka lat temu na pewno bym się z taką dziewczyną nie umówił. Dziś uważam wręcz, że bliżej byłoby mi do kobiety, która wie, czym jest macierzyństwo, a tym samym mogłaby zrozumieć, jak ważny jest dla mnie syn – opowiada 36-letni Kuba.
Nie da się postawić jednoznacznej tezy opisującej stosunek facetów do samotnych matek szukających miłości. Im mężczyzna starszy, z większym doświadczeniem życiowym, tym łaskawszym okiem spogląda na kobietę z dzieckiem z poprzedniego związku. Klucz do matrymonialnego sukcesu zdaje się jeden – trzeba pozostać kobietą i człowiekiem. Trudno zakochać się w dziewczynie perorującej o pieluchach i kupkach. No i łatwiej znaleźć chętnych do roli partnera, niż do roli zastępczego rodzica.